migracja
migrator migrator
04.04.2010
Robert Kubica zadowolony. Jednak musiał oszczędzać silnik
Robert Kubica (Renault) zajął czwarte miejsce w wyścigu o Grand Prix Malezji, trzeciej eliminacji mistrzostw świata Formuły 1.
Wygrał Niemiec
Sebastian Vettel, przed Australijczykiem Markiem Webberem (obaj Red
Bull) i swoim rodakiem Nico Rosbergiem (Mercedes).
Prowadzenie w
klasyfikacji mistrzostw świata kierowców objął siódmy w niedzielę
Brazylijczyk Felipe Massa, który o dwa punkty wyprzedza dotychczasowego
lidera i partnera z ekipy Ferrari Hiszpana Fernando Alonso oraz Vettela.
Polak, który przed tygodniem był drugi w GP Australii, jest siódmy ze
stratą dziewięciu punktów.
Wyścig na torze Sepang pod Kuala
Lumpur nie dostarczył spodziewanych emocji. "Zawiodła" pogoda. Przed
rokiem ulewa nie pozwoliła na dokończenie rywalizacji. Także w czasie
sobotnich kwalifikacji aura rozdawała karty i miała wpływ na wyniki. W
niedzielę nie spadła ani kropla deszczu...
Klasyfikacja na
czołowych miejscach ukształtowała się po dwóch inauguracyjnych
zakrętach. Najszybciej ruszył z trzeciego pola Vettel, który zameldował
się na czele stawki. Za nim jechał najlepszy w kwalifikacjach Webber, a
trzeci był Rosberg. Kubica, który wystartował z szóstej pozycji,
wyprzedził znacznie mniej doświadczonych Niemców Adriana Sutila (Force
India) oraz Nico Huelkenberga (Williams) i był czwarty. Na tej pozycji
ukończył też 60. wyścig w karierze. W 2008 roku w Malezji był drugi.
Polak
w końcówce spokojnie jechał na czwartej pozycji, nie szarżował. "Jestem
zadowolony. Gdyby ktoś przed weekendem zaproponował mi to miejsce,
wziąłbym w ciemno. Nie było sensu atakować Rosberga i walczyć o podium.
Mój silnik miał zbyt wysoką temperaturę i musiałem zadbać o chłodzenie.
Opony też nie były w najlepszym stanie. Zdobyłem kolejne punkty i oby
tak dalej" - powiedział Kubica.
Sprzyjająca pogoda sprawiła, że
przez 56 okrążeń na czele nie doszło do żadnych zmian. Wszyscy kierowcy
tylko raz zjechali na wymianę opon i wizyta w alei serwisowej również
nie wpłynęła na kolejność na torze.
22-letni Vettel, aktualny
wicemistrz świata, wygrał szósty wyścig w karierze. W tym roku po raz
pierwszy stanął na podium, choć w Bahrajnie i Australii startował z
pierwszego pola. Na inaugurację sezonu problemy techniczne sprawiły, że
dojechał do mety jako czwarty, a w Melbourne nie ukończył rywalizacji.
"Jestem
bardzo, bardzo szczęśliwy - powiedział po zawodach niemiecki kierowca. -
Wreszcie wszystko poszło po naszej myśli. Mam nadzieję, że limit pecha
wyczerpałem już w dwóch wcześniejszych tegorocznych wyścigach. Pogoda
nieco chyba wszystkich zaskoczyła, bo spodziewaliśmy się deszczu, ale
zareagowaliśmy właściwie, bardzo spokojnie. Słowa uznania za dobrą
robotę należą się całemu zespołowi. Auto spisało się wyśmienicie".
Niepowodzenie
w kwalifikacjach częściowo powetowali sobie Lewis Hamilton i Felipe
Massa. Brytyjczyk startował z 20. pozycji, a Brazylijczyk tuż za nim.
Awansowali o 14 miejsc, choć mistrz świata sprzed dwóch lat był przez
moment nawet drugi, ale ta lokata wynikała z faktu, że najpóźniej
zjechał zmienić ogumienie.
Pech dopadł natomiast Fernando Alonso.
Lider MŚ po dwóch wyścigach ruszył z 19. miejsca, przedostał się do
"10", ale na przedostatnim okrążeniu z powodu awarii bolidu zjechał z
toru. Ponieważ jednak przejechał ponad 90 procent wyścigu został
sklasyfikowany, ale na 13. pozycji i nie powiększył swojego dorobku
punktowego.
Już po 10 okrążeniach o świątecznym wypoczynku mógł
zacząć myśleć siedmiokrotny mistrz świata Michael Schumacher. Niemcowi
zepsuł się samochód, podobnie jak na 34. pętli partnerowi Kubicy z teamu
Renault - Rosjaninowi Witalijowi Pietrowowi.
"Szkoda, bo czułem,
że stać mnie dziś na wiele. Niestety awarie są częścią motosportu i
trzeba się z tym pogodzić" - przyznał Schumacher, któremu na pocieszenie
musi wystarczyć trzecie miejsce partnera z nowego teamu Mercedes-GP, co
oznacza kierowca tego zespołu po raz pierwszy stanął na podium.
Następny
wyścig F1 zaplanowano na 18 kwietnia. Miejsce rywalizacji o Grand Prix
Chin będzie tor w Szanghaju.