Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
migrator migrator 26.05.2010

Zwycięstwo Sosnowskiego będzie wielką niespodzianką

Albert Sosnowski ma małe szanse w starciu z Ukraińcem Witalijem Kliczką, ale jeśli wyjdzie mu jeden cios, to... będzie niespodzianka i zostanie mistrzem świata WBC - uważa były pretendent do tytułu czempiona Starego Kontynentu Dariusz Snarski.

Przed laty Snarski boksował razem z Sosnowskim w jednej grupie zawodowej - Polish Boxing Promotion. "Albert poczynił spore postępy, mówiąc wprost: wyrobił się. Bardzo dużo dały mu pojedynki, które stoczył w Anglii i Stanach Zjednoczonych. Na własne oczy zobaczył też jak rywalizują najlepsi - powiedział 41-letni Snarski.

- "Smok" przyszedł do zawodowego boksu prosto z kicboxingu. Ale nie z formuły full contact, tylko lżejszej, czyli light. Początkowo największe problemy miał z defensywą, co pokazała przegrana konfrontacja z Kanadyjczykiem Arthurem Cookiem. Wygrywając na punkty Sosnowski przyjął w końcówce prawy podbródkowy, po którym było po wszystkim" - dodał.

Snarski twierdzi, że Sosnowski najwięcej nauczył się pod okiem węgierskiego trenera Laszlo Veresa. "Po rozstaniu z Jackiem Urbańczykiem prowadził go Lubomir Palamar, ale Ukrainiec był szkoleniowcem boksu amatorskiego. I dla niego, i dla Alberta, zawodowa odmiana była czymś zupełnie nowym, obaj się tego uczyli".

Zdaniem białostockiego pięściarza, Sosnowski nie zasłużył na tak wiele słów krytyki, chociaż z pewnością zdecydowanym faworytem sobotniej walki w wadze ciężkiej w Gelsenkirchen jest Kliczko.

"Nie zgadzam się z opiniami, że Sosnowski jest najsłabszych z zawodników, którzy otrzymali szansę ubiegania się o mistrzowski pas. Wcale większych umiejętności nie posiadają Amerykanie Hasim Rahman i Lamon Brewster. Albert nie jest jakimś super klasy bokserem, jednak w ringu nie wiadomo co może się wydarzyć" - uważa Snarski.

"Sosnowski ma atut w postaci pojedynczego ciosu, jeśli wykorzysta mniejszą odporność na ciosy Witalija i go trafi, to będzie niespodzianka. Jednak wcześniej musi przedostać się przez długie ręce przeciwnika"
- zakończył rówieśnik Andrzeja Gołoty i Dariusza Michalczewskiego.

dp