W
trwającym godzinę i 44 minuty pojedynku Janowicza zawiódł przede
wszystkim serwis - miał skuteczność pierwszego podania na poziomie 61
procent, a oprócz jednego asa odnotował sześć podwójnych błędów.
Trzykrotnie przegrał swoje gemy, a serwis rywala zdołał przełamać tylko
raz.
Polak zajmuje 293. miejsce w rankingu ATP World Tour, a jego
udział w imprezie był możliwy dzięki "dzikiej karcie" przyznanej przez
organizatorów, natomiast Odesnik jest obecnie 103. na świecie.
Pojedynek
Janowicza wzbudził duże zainteresowanie w USA. Miesiąc wcześniej
Odesnik przyznał się do stosowania hormonu wzrostu. Został ukarany
grzywną i czeka na decyzję ATP, która może go zawiesić.
Zawodnicy
podali sobie ręce przed spotkaniem, ale Janowicz przyznał, że nie jest
zadowolony z gry z "dopingowiczem".
"Myślę, że postąpił nieuczciwie.
Fakt, że gra w tym turnieju musi być nieporozumieniem - nie powinien w
tej chwili występować. Należałoby go zawiesić. Nie jest łatwo grać z
takim przeciwnikiem" - powiedział Janowicz.
Finalista
ubiegłorocznej edycji turnieju - Odesnik, nie chciał komentować sprawy.
Czeka bowiem na wynik śledztwa prowadzonego przez ATP.
"Robię
teraz jedyną rzecz, którą mogę - skupiam się na tenisie. Pracuję
nadzwyczaj ciężko i liczę na udany sezon na kortach ziemnych" -
zaznaczył Amerykanin.
Wynik spotkania pierwszej rundy:
Wayne
Odesnik (USA) - Jerzy Janowicz (Polska) 6:3, 6:4. (PAP)
dp, PAP