23.03. Warszawa (PAP) - Rewanżowy mecz 1/4 finału piłkarskiego Remes
Pucharu Polski:
Legia Warszawa - Ruch Chorzów 2:1 po dogrywce
(1:0, 0:0). Pierwszy mecz 0:1. Awans Ruchu
Bramki: dla Legii -
Bartłomiej Grzelak (65), Tomasz Jarzębowski (120); dla Ruchu - Łukasz
Janoszka (108)
Żółte kartki: Legia - Jan Mucha, Maciej Iwański;
Ruch - Grzegorz Baran, Michał Pulkowski, Ariel Jakubowski, Damian
Świerblewski, Grzegorz Goncerz.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów
ok. 1,5 tys.
Legia: Jan Mucha - Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz,
Pance Kumbev, Jakub Wawrzyniak (46-Maciej Rybus) - Ariel Borysiuk,
Tomasz Jarzębowski, Maciej Iwański, Tomasz Kiełbowicz - Fangzhuo Dong
(46-Sebastian Szałachowski, 107-Miroslav Radović), Bartłomiej Grzelak.
Ruch
Chorzów: Matko Perdijić - Wojciech Grzyb, Rafał Grodzicki, Piotr
Stawarczyk, Ariel Jakubowski - Damian Świerblewski (60-Paweł Lisowski),
Michał Pulkowski (80-Arkadiusz Piech), Grzegorz Baran, Łukasz Janoszka -
Marcin Zając (70-Grzegorz Goncerz), Artur Sobiech.
Nie udał się
Legii Warszawa rewanż za dwie porażki z Ruchem Chorzów w półfinale
poprzedniej edycji Pucharu Polski. Tym razem "Niebiescy" wyeliminowali
wicemistrzów kraju już w ćwierćfinale PP.
Po porażce Legii w
Chorzowie 0:1, w rewanżu warszawiacy wygrali u siebie po dogrywce tylko
2:1, co oznacza, że do półfinału awansowali goście.
Wczesna pora
rozgrywania meczu sprawiła, że we wtorek na Łazienkowską przyszło
niewielu kibiców. Spotkanie rozgrywane niemal w ciszy i wolnym tempie
bardziej przypominało w pierwszej połowie sparing niż walkę o awans do
półfinału Pucharu Polski.
Przed przerwą najgroźniejszą akcję
stworzyli chorzowianie. W 23. minucie Marcin Zając znalazł się sam przed
Janem Muchą, miał chwilę na oddanie strzału, ale nie potrafił pokonać
słowackiego bramkarza. Legia zrewanżowała się strzałem Ariela Borysiuka z
ostrego kąta w zewnętrzną część słupka. Wcześniej swoimi
umiejętnościami musiał popisać się bramkarz Ruchu Matko Perdijić, który z
trudem odbił piłkę po uderzeniu Jakuba Wawrzyniaka (i rykoszecie).
Zniecierpliwiony
słabą postawą Legii trener Stefan Białas wypuścił do gry od początku
drugiej połowy Macieja Rybusa i Sebastiana Szałachowskiego, ale
groźniejszą akcję znów przeprowadzili chorzowianie. Zając, który już
przed przerwą zmarnował świetną okazję, tym razem znalazł się w wybornej
sytuacji. Po minięciu Muchy miał przed sobą tylko pustą bramkę, ale za
długo zwlekał z oddaniem strzału i obrońcy Legii zdążyli wrócić.
"Dziękujemy!"
- zaczęli skandować ironicznie w kierunku napastnika Ruchu kibice
Legii, a załamany trener chorzowian Waldemar Fornalik spojrzał w
kierunku swoich asystentów, bezradnie rozkładając ręce.
Ta
sytuacja podziałała na gospodarzy mobilizująco. W ciągu kilku następnych
minut bramkarz Ruchu dwukrotnie ratował swój zespół z opresji.
Legioniści z łatwością przedostawali się na pole karne rywali, ale w
decydujących momentach zawodziła skuteczność. Strzelecką niemoc
przełamali dopiero w 65. minucie, gdy po rzucie rożnym Bartłomiej
Grzelak pokonał z bliska Perdijicia.
Tuż po zdobyciu gola
napastnik Legii - wcześniej głośno krytykowany przez niektórych kibiców -
odwrócił się do fanów plecami, podbiegł w kierunku... pustej, budowanej
trybuny i ostentacyjnie okazywał swoją radość.
Od tej chwili Grzelak
był wygwizdywany jeszcze bardziej.
Niedługo potem mogło być 2:0,
jednak świetnej sytuacji nie wykorzystał stojący trzy metry przed bramką
Tomasz Jarzębowski.
Jednobramkowe prowadzenie Legii utrzymało
się do końca regulaminowego czasu, co oznaczało, że do wyłonienia
zwycięzcy potrzebna będzie dogrywka. Kibiców gospodarzy, którzy
spodziewali się dalszego naporu podopiecznych Stefana Białasa, spotkało
jednak rozczarowanie.
W dogrywce tempo akcji legionistów
wyraźnie spadło, co w 108. minucie wykorzystali przeciwnicy. Łukasz
Janoszka zdecydował się na indywidualną akcję, wbiegł dynamicznie na
środek pola karnego i w sytuacji sam na sam pewnie pokonał Muchę.
W tym
momencie gospodarze do awansu potrzebowali dwóch goli. Zdobyli tylko
jednego - w ostatniej minucie pyrrusowe zwycięstwo zapewnił Legii Tomasz
Jarzębowski.
Powiedzieli po meczu:
Stefan Białas, trener
Legii: Jest mi bardzo smutno. Zawodnicy w drugiej połowie pokazali dobrą
grę. Brakuje nam lepszej postawy pod bramką rywali i skuteczności.
Fantastyczne interwencje bramkarza Ruchu sprawiły, że nie byliśmy w
stanie wygrać wyżej. Trzy mecze w ciągu ośmiu dni to jednak za dużo.
Zwłaszcza w sytuacji, gdy borykamy się z poważnymi problemami kadrowymi.
W dogrywce moi zawodnicy byli już wyraźnie zmęczeni. Nie wiem, dlaczego
Bartłomiej Grzelak podbiegł do pustej trybuny po zdobyciu gola. Będę z
nim rozmawiał na ten temat. Nie chcę konfliktu piłkarzy z kibicami.
Waldemar
Fornalik, trener Ruchu: Nasz cel w rewanżowym meczu był jasny - obronić
zaliczkę z pierwszego spokania. Sprawa awansu powinna być
rozstrzygnięta już do 60. minuty. Marcin Zając miał dwie wyborne okazje,
ale obie zmarnował. Na szczęście w dogrywce Łukasz Janoszka
przeprowadził akcję, która dała nam awans. Oczywiście na ten sukces
zapracowała cała drużyna, wszyscy zostawili dużo zdrowia. Nie mogłem
wystawić dzisiaj Macieja Sadloka, ponieważ leczy kontuzję.
dp, PAP