Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
migracja
migrator migrator 25.03.2010

Druga porażka Prokomu z Olympiakosem

Koszykarze Asseco Prokom Gdynia przegrali w Pireusie z Olympiakosem 73:90 (14:25, 24:21, 20:16, 15:28) w drugim meczu ćwierćfinału Euroligi.
W rywalizacji do trzech zwycięstw grecki zespół prowadzi 2:0. Kolejny mecz odbędzie się 30 marca w Gdyni.

Olympiakos Pireus: Linas Kleiza 26, Theodoros Papaloukas 20, Milos Teodosic 14, Josh Childress 11, Sofoklis Schortsanitis 5, Loukas Mavrokefalides 4, Nikola Vujcic 4, Ioannis Boroussis 2, Patrick Beverley 2, Yotam Halperin 2, Scoonie Penn 0.

Asseco Prokom Gdynia: Qyntel Woods 20, Daniel Ewing 19, Ratko Varda 10, David Logan 5, Ronald Burrell 5, Jan-Hendrik Jagla 5, Adam Hrycaniuk 4, Przemysław Zamojski 3, Adam Łapeta 2, Lorinza Harrington 0, Piotr Szczotka 0.

Sympatycy Olympiakosu mieli w czwartek podwójne powody do zadowolenia. Zwycięstwo ich ulubieńców przypadło bowiem w bardzo ważne dla Greków święto narodowe - Dzień Niepodległości.

Rewanżowy mecz rozpoczął się jednak od organizacyjnego zgrzytu. Gospodarze nie przysłali po koszykarzy Asseco Prokom autokaru i po półgodzinnym bezskutecznym oczekiwaniu pod hotelem gdynianie zamówili taksówki i na własną rękę dotarli do Hali Pokoju i Przyjaźni. Dyrektor sportowy gdyńskiego klubu Wera Wakulenko próbowała skontaktować się z przedstawicielami gospodarzy, a następnie zadzwoniła do siedziby Euroligi do Barcelony i dopiero wtedy otrzymała informację, że kierowca miał podobno atak serca.

Zlekceważenie gości nie znalazło jednak przełożenia na ich postawę na parkiecie i nie wyzwoliło u nich na początku drugiej potyczki sportowej złości. Spora w tym zasługa zawodników greckiej drużyny, którzy nie powielili błędu z pierwszego meczu, kiedy pozwolili Asseco objąć prowadzenie 11:0.

W czwartek gospodarze rozpoczęli wyjątkowo skoncentrowani i w 5. minucie, po rzucie za trzy Milosa Teodosicia, wygrywali 12:4. Grecy nie zwalniali tempa. W 15. minucie po akcji Loukasa Mavrokefalidesa było już 37:20 dla Olympiakosu. Świetnie w tym okresie spisywał się najskuteczniejszy koszykarz pierwszego meczu, Linas Kleiza, który miał w tym momencie na koncie 13 punktów. Jednak trafiający wcześniej jak automat Litwin spudłował cztery rzuty z rzędu i w 19. minucie po wsadzie Ratko Vardy zrobiło się 44:35 dla gospodarzy.

W znakomitym stylu gdynianie rozpoczęli drugą połowę. W 24. minucie trafił Adam Łapeta i Olympiakos wygrywał zaledwie 46:44. Co prawda trójką odpowiedział Josh Childress, ale za chwilę takim samym rzutem zrewanżował się słabiej tego dnia grający David Logan i na tablicy pojawił się pierwszy w tym spotkaniu remis 49:49.

Emocje sięgnęły zenitu, a 14 tysięcy widzów było świadkami świetnego widowiska. Arbitrzy odgwizdali faul niegodny sportowca znakomicie dysponowanemu Theodorosowi Papaloukasowi, ale nerwów na wodzy nie zdołał również utrzymać trener Asseco Tomas Pacesas, który ukarany został przewinieniem technicznym.

Pierwsi emocje opanowali koszykarze Olympiakosu. Po dwóch osobistych Kleizy zawodnicy z Pireusu wyszli w 27. minucie na prowadzenie 55:49. Mistrzowie Polski zdołali jeszcze zniwelować straty do jednego punktu (56:57), jednak po akcji 2+1 Kleizy oraz rzucie zza linii 6,25 metra Papaloukasa gospodarze wygrywali w 32. minucie 71:60 i tej różnicy gdynianie nie zdołali już odrobić.

Po meczu powiedzieli:

Tomas Pacesas (Asseco Prorokom) - "W pierwszej kwarcie kompletnie zawaliliśmy walkę pod tablicami. Z dobitych piłek i ofensywnych zbiórek Olympiakos zdobył 15 punktów. W czwartej kwarcie nie wracaliśmy do obrony tak jak powinniśmy, chcieliśmy za szybko odrobić straty. Zmęczenie było konsekwencją intensywnej gry, obrony, która kosztowała nas dużo sił. Wykonaliśmy dobrą robotę, zamykając grę podkoszowych zawodników rywali, a to bardzo klasowi gracze. Podjęliśmy pewne ryzyko, ale opłacało się, bo cały czas byliśmy +w grze+, nie traciliśmy kontaktu z Olympiakosem. Pokazaliśmy charakter i obiecuję, że jeszcze bardziej powalczymy w domu. Czy wrócimy do Pireusu? Nie wiem, nie jestem wróżką".

Panagiotis Yannakis (Olympiakos Pireus) - "Od pierwszej do ostatniej minuty kontrolowaliśmy mecz. To zasługa także kibiców, którzy stworzyli wspaniałą atmosferę. Mieliśmy trochę kłopotów w ataku, ale determinacja i dobra defensywa w najważniejszych momentach dawała nam pewność".

Wyniki drugich meczów ćwierćfinałowych Euroligi koszykarzy:

CSKA Moskwa - Caja Laboral Vitoria 83:63 (CSKA prowadzi 2-0)
Maccabi Tel Awiw - Partizan Belgrad 98:78 (1-1)
Olympiakos Pireus - Asseco Prokom Gdynia 90:73 (2-0)
FC Barcelona - Real Madryt 63:70 (1-1)

dp, PAP