Spodziewany jest rekord frekwencji - 13 tysięcy kibiców. Apiotr Andrzejczyk rozmawiał w radiowej Jedynce z trenerem Jackiem Nawrockim
Turniej
miał się pierwotnie odbyć w dniach 10-11 kwietnia, jednak z powodu
katastrofy lotniczej pod Smoleńskiej został przełożony. Z tego powodu
blisko tysiąc osób zdecydowało się zwrócić zakupione wcześniej
wejściówki. Oddane bilety organizatorzy przeznaczyli do ponownej
sprzedaży i ostatnie będą do nabycia jeszcze w sobotę. Jednocześnie
zapowiadają, że każdy mecz obejrzy w Atlas Arenie ponad 13 tys. widzów.
Sobotni
mecz PGE Skry z Dynamem rozpocznie się o godz. 16.45. Gwiazdami
rosyjskiego zespołu są reprezentanci tego kraju Semen Połtawski, Sergiej
Grankin czy Aleksander Wołkow, choć pozostają w cieniu słynnego
Brazylijczyka Dantego Amarala. Na libero występuje Bułgar Teodor
Sałparow.
Na godz. 19.45 zaplanowano początek drugiego meczu
pomiędzy największą rewelacją obecnej edycji LM - słoweńskim ACH Bled i
broniącym trofeum Trentino BetClic, którego pierwszym rozgrywającym
będzie w Łodzi Łukasz Żygadło. W niedzielę zwycięzcy zmierzą się w
wielkim finale.
Z zespołem włoskim przed rokiem LM wygrał Michał
Winiarski, który teraz reprezentuje barwy PGE Skry.
"Wiem, jak smakuje
sukces w Lidze Mistrzów, ale wygrać ją z polską drużyną, to byłoby
spełnienie marzeń. Zdaję sobie jednak sprawę, jak trudne czeka nas
zadanie. Dynamo to bardzo wymagający rywal. Dobrze choć, że kilka
ostatnich dni mieliśmy spokojniejszych i mogliśmy skupić się na
przygotowaniach do Final Four" - przyznał.
Polska będzie po raz
trzeci gościć turniej Final Four Ligi Mistrzów, a Skra w roli gospodarza
wystąpi po raz drugi. W 2008 roku w Łodzi mistrz Polski zajął trzecie
miejsce.
Zwycięstwo w Final Four to nie tylko prestiż, ale także
pieniądze. Za pierwsze miejsce klub dostanie czek na 30 tys. euro.
Jak
dotąd, polskiej drużynie w żadnej dyscyplinie sportu nie udało się
triumfować w Lidze Mistrzów.
dp, PAP