Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Darek Matyja 20.07.2010

Urszula Radwańska wznawia starty

Po półrocznej przerwie spowodowanej kontuzją Urszula Radwańska rozpoczęła przygotowania do US Open.

Ojciec i trener Urszuli Radwańskiej - Robert Radwański nie ukrywa radości z jej powrotu do zdrowia i tego, że wznowiła treningi.

"Na szczęście Ula już jest w formie fizycznej bardzo dobrej. Jednak jeszcze trzy miesiące temu nikt tak naprawdę nie wiedział co będzie, jak będzie. Amerykański chirurg nas bardzo uspokajał, że wszystko się udało i tak dalej, ale wtedy trudno było przyjmować to wszystko ze spokojem. Wtedy nie zastanawialiśmy się nad tym kiedy i czy w ogóle Ula będzie grać w tenisa. To straszne przeżycie dla rodziców, gdy widzą jak po operacji córka porusza się na wózku inwalidzkim. Gdy po w pierwszych dniach zaczęła z trudem wstawać z łóżka i ledwie się poruszała po mieszkaniu, to człowiek myślał tak naprawdę tylko o tym, czy ona będzie mogła normalnie chodzić i funkcjonować. Tym bardziej, że dziewczyna ma przecież dopiero 19 lat."

W styczniu u Urszuli lekarze w Melbourne stwierdzili pęknięcie jednego z kręgów w odcinku lędźwiowym kręgosłupa. Musiała przerwać treningi i ograniczyć aktywność, ale w marcu okazała się konieczna operacja w USA, dość nowatorska. Polegała na zalepieniu szczeliny tkanką kostną, a po niej konieczne było kilka tygodni życia na "zwolnionych obrotach". Dopiero w połowie lipca możliwe były pierwsze treningi.

"Postępujemy z rozwagą, bardzo spokojnie. Mamy świadomość, że to kręgosłup, a poważniejsze są chyba tylko operacje mózgu. Ula stopniowo wraca do rytmu treningowego, z umiarem. Na razie tylko ogranicza się do regularnego uderzania piłek, by mogła złapać właściwy rytm. Od poniedziałku wychodzi na kort już dwa razy dziennie, a do tego ma zajęcia ogólnorozwojowe. Wciąż nie pozwalam jej grać na punkty, bo nawet jeśli to są tylko sparingi, to gra się w nich nieregularnie, często zrywa rytm. Na to jest jeszcze za wcześnie, ale wszystko przyjdzie z czasem. W końcu przez pół roku nie miała rakiety w ręku" - dodał Radwański.

W czwartek rodzina Radwańskich poleci do USA, gdzie starsza z sióstr Agnieszka rozpocznie cykl startów na twardych kortach od przyszłego tygodnia, od turnieju w Stanford. Później uda się do San Diego.

"Zobaczymy, jak będzie szło na treningach Uli, no i co jeszcze powie o ostatnich skanach kręgosłupa chirurg. Jeśli nie będzie przeciwwskazań, to być może zagra już w San Diego. Taki jest przynajmniej najbardziej optymistyczny scenariusz... Zgłosiła się do tego turnieju i teraz czekamy, bo nie można nic na siłę. Jeśli wszystko będzie w porządku i będzie się czuła na siłach, to zagra. Jeśli nie, to powrót odłożymy o tydzień, może dwa. Później są jeszcze turnieje w Cincinnati i Montrealu. Co najmniej w jednym z nich pewnie wystąpi, żeby się mogła oswoić z nawierzchnią i przygotować do US Open" .

Ostatni tegoroczny turniej zaliczany do Wielkiego Szlema rozpocznie się w Nowym Jorku 30 sierpnia.

Urszula Radwańska o powrocie na kort:

"Nie wyobrażam sobie, żebym cały dzień leżała na plaży i odpuściła treningi. Jestem przyzwyczajona do tego, bo tenis od dawna jest w moim życiu. Tym bardziej teraz, kiedy przez pół roku w ogóle nie mogłam grać. Brakowało mi go i czułam się bardzo dziwnie. Teraz jest już dobrze. Na pierwszych treningach nosiłam jeszcze gorset na rzepy, który trochę usztywniał mi plecy, ale teraz już go nie używam...

Tata też mówi mi, że strasznie sztywno chodzę, ale to raczej podświadome. Wciąż jeszcze mam w głowie kontuzję i dlatego to tak wygląda. Czuję, że wszystko jest już w porządku, ale najważniejsze jest teraz wyrzucić to wszystko z głowy. Choć trenuję już normalnie, a od poniedziałku dwa razy dziennie na korcie, to wciąż boję się wykonać mocniejszy skręt czy jakiś gwałtowny ruch. Mam nadzieję, że to szybko minie...

Ostatnio zrobiłam kolejne zdjęcie kręgosłupa i dopiero co wysłałam je do USA, do lekarza, który mnie operował. Na dniach powinnam więc mieć od niego odpowiedź, czy wszystko już tam się zrosło, czy jeszcze nie. Ja nie czuję już bólu, no może czasem, ale raczej dlatego, że trochę mój kręgosłup jakby się zastał przez te pół roku.

Na razie zgłosiłam się do drugiego turnieju, czyli w San Diego, do eliminacji. Wydaje mi się, że to jeszcze za wcześnie, ale zobaczymy. Mogę się wycofać nawet na dzień przed ich rozpoczęciem, jeśli nie będę w stanie zagrać. Wszystko będzie zależało jak będę się czuła na treningach tuż przed i czy będę w formie. Na razie wciąż tylko odbijam piłki i nawet nie gram sparingów na punkty, bo to jest inna gra, trochę szarpana. Jestem dobrej myśli, ale z drugiej strony muszę być w stu procentach zdrowa, żeby wyjść na kort i zagrać poważny mecz.

Dobrze byłoby jak najszybciej odrobić stracone punkty i wrócić do pierwszej setki... Kontuzja na samym początku roku, w dodatku po tym, jak weszłam do setki. W fatalnym momencie to wszystko przyszło. Muszę zapomnieć o tym i nie zamierzam gdybać, co by było, gdyby... widocznie tak miało być. Teraz muszę jak najlepiej grać i nie chcę stawiać sobie żadnych konkretnych celów. Chcę mieć znów radość z tenisa, a reszta przyjdzie sama."

dm