Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Paweł Klocek 15.01.2011

F1: Ferrari krytykuje Red Bulla

Prezydent teamu Formuły 1 Ferrari Luca di Montezemolo skrytykował zespół Red Bulla, mistrza świata sezonu 2010 w klasyfikacji konstruktorów, zarzucając konkurentom brak szacunku dla swego, najbardziej utytułowanego w historii, teamu.
Mark WebberMark Webberfot. PAP/EPA

Konsultant zespołu Red Bull Helmut Marko powiedział w wywiadzie dla bulwarowego niemieckiego dziennika "Bild", że mistrz świata Sebastian Vettel byłby głupcem, gdyby w najbliższych latach odszedł z teamu z czerwonymi bykami na karoserii do sławniejszego Ferrari.

- Widzę ludzi, którzy zdobyli mistrzostwo świata, a nie całkiem wiedzą, jak trzeba się zachować jako mistrzowie. Gdy zdobędą 10 procent tego, co zdobyliśmy my, wtedy pogadamy - powiedział w obecności dziennikarzy Montezemolo we włoskiej stacji narciarskiej Madonna di Campiglio.

Ostatnio do siedziby Ferrari w Maranello przybył Brytyjczyk Neil Martin z zespołu Red Bull, by stanąć na czele nowego wydziału operacyjno-badawczego. Montezemolo zaprzeczył jakoby go "skaperował".

- Potrzebujemy określonych ludzi. Jestem zadowolony, jeśli mamy u siebie cudzoziemców. To dla nas powiew świeżego powietrza, nowej kultury - przyznał szef Ferrari.

Dziennikarze przypomnieli bossowi Ferrari, że niektóre zespoły F1, w tym prawdopodobnie także Red Bull, znacznie przekroczyły w ubiegłym roku limit rocznego budżetu (40 milionów), naruszając tym samym ustalone przepisy. "Nie wiem, czy to prawda. Ja chcę ograniczać koszty, ale bez budżetowego limitu, bowiem tego nie da się kontrolować" - powiedział Montezemolo.

Szef Ferrrari, którego zespół zakończył sezon na trzecim miejscu w klasyfikacji konstruktorów, dodał, że oczekuje bardziej wyrównanej walki o mistrzostwo w 2011 r., z udziałem czterech teamów.

Nie powstrzymał się jednak przed jeszcze jedną uszczypliwością względem Red Bulla i Sebastiana Vettela, który zdobył tytuł mistrza świata w ostatnim wyścigu roku 2011 w Abu Zabi, bowiem kierowca Ferrari Fernando Alonso za późno zjawił się w pit-stopie (utknął potem za Witalijem Pietrowem z Reanult i zajął siódme miejsce), co kosztowało Hiszpana utratę tytułu.

- Obudziłem się w nocy i myślałem o tym wyścigu. Nie chcę powiedzieć, kto jest najlepszym kierowcą świata, ale wiem, kto nim jest - zakończył prezydent Ferrari.

pk