Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Aneta Hołówek 19.01.2011

Motocykliści wrócili z Dakaru

Do kraju wrócili polscy motocykliści, którzy w minioną sobotę szczęśliwie zakończyli Rajd Dakar.
Marek Dąbrowski i Jacek CzachorMarek Dąbrowski i Jacek CzachorPAP/EPA
Posłuchaj
  • Jacek Czachor po powrocie z rajdu
  • Marek Dąbrowski po powrocie z Rajdu
  • Jakub Przygoński o tym jak pomagał kolegom

Dla Jacka Czachora ten rajd stał pod hasłem liczby jedenaście, gdyż był to jego 11. Dakar, 11. meta i 11. miejsce.

Jacek Czachor jest zadowolony, że niemal bezbłędnie przejachał tegoroczny Dakar. Dla niego były to bardzo udane zawody. Najbardziej przykre dla Jacka Czachora było to, że sędziowie niczym nie wytłumaczyli przesunięcia go z 10. na 11. miejsce.

Dowiedział się o tym dopiero na podium rajdu i w związku z tym nie odebrał nagrody. Jacek Czahor uważa, że jego motocykl spisał się równie dobrze, choć przyznaje, że silnik miał dużo słabszy od silnika w motocyklu Marka Comy (zwycięzcy Dakaru).

Przed rajdem wprawdzie mówiono, że silniki w obu motocyklach mają być identyczne, ale ponieważ Coma jeździ w zespole fabrycznym, ostatecznie miał lepszą jednostkę napędową.

Jacek Czachor jeszcze nie wie, czy wystartuje w przyszłorocznym Dakarze. Wiele uzależnia od trasy. Według niego w tym roku odcinki były bardzo trudne i w dodatku jechało się w straszym kurzu. Gdyby miał wybierać, wolałby Dakar w Afryce.

Marek Dąbrowski, który w Dakar zajął 16. miejsce, nie spodziewał się tak wysokiej pozycji. Polak jest zadowolony ze swojego tempa i że nie spadał poniżej 30. miejsca na odcinkach. Uważa, że ten rajd jest dobrą prognozą na przyszłość.

Największym zaskoczeniem dla Marka Dąbrowskiego była trasa tegorocznego Dakaru. Organizatorzy zapowiadali, że odcinki specjalne będą przebiegały zupełnie innymi drogami niż w ubiegłym roku.

Według Marka Dąbrowskiego były takie same. Wyjątkiem była jedna próba, gdzie puszczono oddzielnie motocykle, samochody i quady.

Wraz z Jackiem Czachorem i Markiem Dąbrowskim do kraju przyleciał trzeci motocyklista Oreln Teamu Jakub Przygoński, który tuż przed rajdem uszkodził sobie nadgarstek i nie mógł wystartować.

Nie ukrywa, że czuje z tego powodu sportową złość, ale stara się ją tłumić. Dzięki temu, że nie jechał w rajdzie, mógł zaobserować pracę innych - mechaników i dziennikarzy.

Dopiero teraz zrozumiał, że oni też są zmęczeni podczas takiej imprezy i że trzeba być dla nich wyrozumiałym.

Jakub Przygoński pomagał też swoim kolegom z zespołu, czyli Jackowi Czachorowi i Markowi Dąbrowskiemu. Codziennie rano dowoził im na start odcinka specjalnego napoje i zabierał kurtki. Obserował również wyniki.

Zapowiada, że w przyszłym roku będzie walczył o pierwszą trójkę. Nadgarstek Jakuba Przygońskiego jest już w coraz lepszym stanie i nsz motocyklista niedługo rozpocznie treningi.


IAR/S.Urban/zm/ah