Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Paweł Klocek 03.02.2011

Kadra Smudy poprawia obronę

Gra obronna to największa bolączka piłkarskiej reprezentacji Polski. Nad poprawą tego elementu koncentrowali się kadrowicze podczas wieczornego, godzinnego treningu na zgrupowaniu w Quinta do Lago w Portugalii. Z boku ich poczynaniom przyglądał się Jacek Bąk.
Trening piłkarzyTrening piłkarzyfot. PAP

W przeciwieństwie do wcześniejszych zajęć w Quinta do Lago, selekcjoner zarządził gry taktyczne na dwie bramki. Jeden z zespołów stanowili obrońcy - Marcin Kikut (Lech Poznań), Piotr Celeban (Śląsk Wrocław), Grzegorz Wojtkowiak i Hubert Wołąkiewicz (obaj Lech), wsparci Cezarym Wilkiem (Wisła Kraków), Tomaszem Bandrowskim (Lech) i Arielem Borysiukiem (Legia Warszawa). W drugim z konieczności na stoperze ustawiony był pomocnik Janusz Gol (GKS Bełchatów), a razem z nim występowali m.in. asystenci Franciszka Smudy - Jacek Zieliński i Tomasz Frankowski. Było o jednego więcej, później siły się wyrównały, gdy murawę opuścił najstarszy, 43-letni Zieliński.

Trening rozpoczął się po godz. 17.00 czasu portugalskiego, gdy słońce jeszcze dość wysoko było niebie, a jego promienie przyjemnie ogrzewały. Z każdą minutą robiło się zimniej, szybko zapadał zmrok, lecz selekcjoner przeciwnie - coraz częściej przerywał akcje podopiecznych, wyraźnie był w swoim żywiole, gestykulował i sporo czasu poświęcał na tłumaczenie błędów. - Musisz być blisko za plecami kolegi, bo jeśli on przegra pojedynek, będziesz tuż za nim i mu pomożesz. To musi funkcjonować jak automat - mówił.

Smuda ma w pamięci bramki, które biało-czerwoni stracili w ubiegłym roku, często w dość łatwy sposób, dlatego mocno uczula na asekurację i wzajemną pomoc. Nie znosi prostych błędów. - Dyziu (do Wojtkowiaka), te twoje podania! Musisz je poprawić. Ale również chwalił, jeśli któryś z piłkarzy zasłużył. - Bardzo dobrze, Bandi - krzyczał zadowolony do Bandrowskiego, a także innych graczy.

Najładniejszą bramkę podczas treningu strzelił Szymon Pawłowski (Zagłębie Lubin), który najpierw wślizgiem zatrzymał akcję rywali, a następnie uderzeniem po koźle pokonał Sebastiana Małkowskiego. "Wiele nie oczekuję, marzy mi się, aby w niedzielę przeciwko Mołdawii zagrać choć pięć minut" - stwierdził debiutant z Lechii Gdańsk. Nie ukrywał, że jest lekko stremowany, podobnie jak jego konkurent do miejsca między słupkami - Grzegorz Sandomierski z Jagiellonii Białystok (jeden mecz w ekipie narodowej), któremu raz piłka wypadła z rąk, ale bez konsekwencji w postaci straty bramki.

Prywatnie do Quinta do Lago w prowincji Algarve przyjechał Jacek Bąk, który w koszulce z orłem na piersi zagrał 96 razy. To niemal dwukrotnie więcej, niż ma na koncie (49) piętnastu powołanych na spotkanie z Mołdawią w Vila Real de Santo Antonio. Były stoper Lens mocno interesuje się reprezentacją kraju, mimo że już zakończył sportową karierę. Wcześniej był na grudniowym obozie w Turcji.

- Jest lekki problem ze środkiem defensywy, ale powoli sytuacja się klaruje, a mam na myśli występy Damiena Perquisa (Sochaux) i Manuela Arboledy. Zawodnik Lecha Poznań jest najlepszym obrońcą w Polsce, oczywiście jeśli jest w formie i nie ma kontuzji. Perquis, który regularnie występuje w lidze francuskiej, też chce grać w polskiej kadrze, uczy się języka. Na papierze obaj rozwiązują kłopot, ale jak będzie, przekonamy się na boisku - powiedział Bąk.

Polscy piłkarze przygotowują się do dwóch spotkań towarzyskich: z Mołdawią (6.2) i Norwegią (9.2). W tym drugim, na stadionie w Faro zbudowanym na mistrzostwa Europy 2004, zagrają piłkarze w zdecydowanej większości z klubów zagranicznych. Do Portugalii przyjadą w niedzielę i poniedziałek. W tym gronie są dwaj naturalizowani - Ludovic Obraniak (Lille) i Roger Guerreiro (AEK Ateny).

pk