Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Aneta Hołówek 09.04.2011

Chelsea dla Abramowicza jak studnia bez dna!

Brytyjczycy podliczyli, że rosyjski oligarcha Roman Abramowicz podzielił się z piłkarskim klubem Chelsea dziesiątą częścią swojej globalnej fortuny ocenianej na ok. 8 miliardów funtów.
Roman AbramowiczRoman Abramowiczfot. Wikipedia

Abramowicz figurujący w pierwszej dziesiątce najbogatszych Rosjan, udzielił klubowi bezprocentowych pożyczek na łączną sumę 740 mln funtów, nie licząc dużych kwot, które wykłada rok w rok.

Abramowicz tak bardzo chce zdobyć Puchar Ligi Mistrzów, że nie szczędzi pieniędzy na zakup najdroższych piłkarzy. W styczniu na Fernando Torresa wydał 50 mln funtów.

Nie wiadomo czy jest do końca zadowolony z tej inwestycji bo Torres jak dotąd nie strzelił Chelsea ani jednej bramki.

Abramowicz zainwestował swoje pieniądze , 23 mln funtów na Davida Luiza. Suma 73 mln funtów, które wydał na nowych zawodników nie są uwzględnione w ostatnich sprawozdaniach finansowych holdingu - obciążą zatem tegoroczne saldo.

W środę w ćwierćfinale Ligi Mistrzów Chelsea przegrało z Manchester United 0:1. Abramowicz obserwował mecz ze swej loży z twarzą w dłoniach.

Nieustannie rosnące koszty finansowania Chelsea spadły na rosyjskiego oligarchę w czasie, gdy ma on bardzo duże wydatki. Za jacht "Eclipse" zapłacił 600 mln funtów. Zobowiązał się też do odrestaurowania Parku im. Gorkiego w Moskwie, gdzie ma powstać galeria sztuki - prezent dla żony 29-letniej Darii Żukowej.

Rosnące koszty przynajmniej w części Abramowicz usiłuje przerzucić na kibiców Chelsea. Cena najdroższych biletów na stadionie Stamford Brook wzrosła do 75 funtów. Poszły w górę także sportowe akcesoria. Za klubową koszulkę trzeba zapłacić 47,99 funta (ok. 230 zł).

Johna Terry, zarabiający u Abramowicza 150 tys. tygodniowo stał się jednym z najbogatszych mieszkańców brytyjskiej metropolii.


- Jego wydatki wywołują zdziwienie wśród konkurentów, np. Arsenalu, który jest klubem rentownym; nie podobają się też UEFA, dążącej do tego, by futbol nie był sportem żyjącym ponad stan - zaznacza "Evening Standard".

ah, PAP