Fyrstenberg i Matkowski zostali rozstawieni z numerem piątym, a w pierwszej rundzie mają "wolny los". Ich rywalami będą zwycięzcy pojedynku Francuzów Gaela Monfilsa i Jo-Wilfrieda Tsongi z Czechem Lukasem Dlouhym i Serbem Janko Tipsarevicem.
- To kolejny duży turniej, który daje sporo punktów, więc przydałby się nam dobry wynik. Przez moją chorobę (wirusową infekcję górnych dróg oddechowych) straciliśmy trochę czasu. Musimy go nadrobić, a wciąż brakuje nam trochę meczów, by być ogranym. W Indian Wells i Miami odpadliśmy w pierwszych rundach, więc przydałoby się przerwać te serię. Naszym priorytetem jest teraz Roland Garros, a najbliższe kilka tygodni będziemy mieć sporo okazji, by się do niego przygotować - powiedział Matkowski.
- Ostatni tydzień trenowaliśmy na Warszawiance na "mączce", ale ze względu na niezbyt dobrą pogodę tylko pod dachem. Szkoda trochę, że nie udało nam się wyjść na otwarte korty, ale skoro nie w Warszawie, to nadrobimy to w Monte Carlo. Tam jest cieplej, no i mamy dwa, a może nawet trzy dni do pierwszego meczu - dodał Fyrstenberg.
Także Kubot i Marach są od razu 1/8 finału. Tam czekają zwyciezców meczu Francuzów Juliena Benneteau i Jeremy'ego Chardy'ego z Hiszpanem Markiem Lopezem i Argentyńczykiem Juanem Monaco.
Przypdaku wygranych obydwu zespołów w drugiej rundzie - w ćwierćfinale polsko-austriacki debel może spotkać się z Fyrstenbergiem i Matkowski.
pk