O odejściu polskiego bramkarza z Fiorentiny, która kupiła go w lipcu ubiegłego roku za 1 200 000 euro, wspomina już sama biblia włoskich kibiców "La Gazzetta dello Sport".
Wszystko zaczęło się od powrotu na boisko dawnego bramkarza Fiorentiny Sebastiena Freya w przedostatniej kolejce serie A, w meczu z Bologną. Francuz, którego kontuzja zmusiła do półrocznej przerwy, postawił sprawę na ostrzu noża: albo będzie znów pierwszym bramkarzem florenckiego klubu albo się z nim pożegna.
Rola drugiego bramkarza nie pociągała również Polaka i dlatego po 26 spotkaniach, w których puścił 28 bramek, Artur Boruc gotów jest rozstać się z Fiorentiną.
Jego wartość na włoskim rynku wzrosła do czterech czy nawet pięciu milionów euro.
Zainteresowana Borucem jest Bologna, której dotychczasowy bramkarz Włoch Emiliano Viviano chciałby powrócić do Interu Mediolan. Fiorentina zakończyła sezon na 9. miejscu, Bologna na 16.
ah