Starty zawodnika, który stracił obie nogi, gdy miał 11 miesięcy, budzą wiele kontrowersji wśród pełnosprawnych lekkoatletów. Zawodnicy uważają bowiem, że protezy na których porusza się Pistorius to nie to samo co nogi, które odczuwają zmęczenie.
- Trzeba powiedzieć, że na ostatnich metrach wyścigu na 400, kiedy wychodzi się na prostą następuje duże zakwaszenie i zmęczenie łydek i Achillesów. U niego tego nie ma – podkreśla w rozmowie z Tomaszem Zimochem Piotr Haczek, mistrz świata w sztafecie 4x400 metrów.
Według Haczka rozwój technologiczny i naukowy oraz brak jakiejkolwiek kontroli ze strony IAAF, nad certyfikatem protez może spowodować, że zawodnik z RPA pobije rekord świata na 400 metrów o jakieś 5 sekund.
- Technologia już wkrótce pozwoli mu zdobywać medale – dodaje Haczek.
Także Irena Szewińska uważa, ze Oskar Pistorius nie powinien startować ze sprawnymi zawodnikami.
Zawodnik z RPA nie zamierza jednak rezygnować z walki o medale. O ile Trybunał Sportu nie zabroni mu na start w igrzyskach, w Londynie zamierza rywalizować na 400 metrów i w sztafecie 4x400.
W Londynie będzie chciał się ścigać zarówno ze zdrowymi jak i niepełnosprawnymi sportowcami na paraolimpiadzie.
Z koreańskiego Daegu Pistorius wrócił bez medalu. W biegu indywidualnym odpadł w półfinale. W sztafecie 4x400 m awansował do finału, ale kilkanaście godzin przed jego rozpoczęciem dowiedział się, że w nim nie weźmie udziału. Sztab szkoleniowy reprezentacji RPA uznał, że w walce o medal bardziej przydatny będzie Louis Jacob van Zyl. Ostatecznie czterystumetrowcy zdobyli srebro.
ah