Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Martin Ruszkiewicz 17.09.2012

Pekao Szczecin Open: wielki sukces Kocyły

Startujący z "dziką kartą" Arkadiusz Kocyła jako jedyny polski tenisista awansował w poniedziałek do drugiej rundy 20. edycji challengera ATP - Pekao Szczecin Open.
Arkadiusz Kocyła podczas meczu 1. rundy tenisowego challengera ATP Pekao Open z Ukraińcem Aleksandrem RumiancewemArkadiusz Kocyła podczas meczu 1. rundy tenisowego challengera ATP Pekao Open z Ukraińcem Aleksandrem RumiancewemPAP/Marcin Bielecki
Posłuchaj
  • Arkadiusz Kocyła
Czytaj także

Kocyła jest sklasyfikowany na 982. miejscu w rankingu ATP World Tour, a występuje w imprezie dzięki "dzikiej karcie". W poniedziałek szczeciński zawodnik, który 2 listopada będzie obchodził 19. urodziny, wygrał z jednym ze zwycięzców eliminacji Ukraińcem Aleksandrem Rumiancewem 6:2, 6:3.

- Rozegrałem jedno z najlepszych spotkań w karierze. Grałem dziś dobry tenis i mam nadzieję, że podobnie będzie w drugiej rundzie. To chyba największy sukces w mojej karierze. Mam za sobą świetny miesiąc, w którym gram bardzo dobrze. W ubiegłym tygodniu po raz pierwszy dotarłem do ćwierćfinału w turnieju ITF. Teraz powinienem awansować w okolice 700. miejsca, co pozwoli mi grać bez eliminacji we wszystkich futuresach, nawet 15-tysięcznikach - powiedział Kocyła.

- Mam za sobą dość ciężki rok, bo byłem w klasie maturalnej i do tego doszedł egzamin na prawo jazdy, a to trochę kolidowało z tenisowymi planami. Na maturze wszystko poszło dobrze, a na prawo jazdy zdałem za trzecim podejściem. Teraz mogę się już skupić na grze i startach w turniejach - dodał.

W drugiej rundzie Kocyła zmierzy się z innym zawodnikiem z kwalifikacji Argentyńczykiem Guido Andreozzim lub Niemcem Bjoernem Phauem, rozstawionym z numerem drugim.

Wyszło zmęczenie

Jako pierwszy z Polaków wyszedł na kort centralny Piotr Gadomski. 21-latek poniósł porażkę z Hiszpanem Danielem Munozem-de la Navą 6:3, 2:6, 1:6.

- Dobrze rozpocząłem mecz, kontrolowałem grę, ale w drugim secie nie zadałem mu decydującego ciosu, choć mogłem go zaraz na początku przełamać. On za to wykorzystał pierwszą szansę na "breaka" i to wystarczyło. Później to już poleciało łatwo, bo wyszło zmęczenie. Czułem, że jeśli nie wygram dzisiaj w dwóch setach, to będzie problem. Jednak mam za sobą dwa intensywne dni i już trzy mecze eliminacji w nogach - podsumował mecz Gadomski.

- Przed rokiem grałem tu z "dziką kartą", a tym razem musiałem walczyć w eliminacjach. Gdybym miał wybór, to chyba jednak wybrałbym ten pierwszy wariant. Wtedy też mogę zawsze przyjechać wcześniej, żeby się zaaklimatyzować, a do kortów mogę się przyzwyczaić podczas treningów. Można wtedy uniknąć zmęczenia trzema meczami, szczególnie jeśli są ciężkie trzysetowe. Myślę, że gdybym miał jeden dzień na odpoczynek to byłoby dziś trochę inaczej - dodał Gadomski, który jako jedyny z Polaków przebił się do turnieju z trzyrundowych eliminacji.

Było blisko...

Wieczorem, przy sztucznym oświetleniu na korcie numer jeden porażkę poniósł także Michał Przysiężny z Ukraińcem Artemem Smirnowem 6:1, 5:7, 5:7.

W drugim secie 28-letni tenisista z Głogowa nie wykorzystał prowadzenia 5:3, od którego przegrał kolejne siedem gemów, do stanu 0:3 w decydującej partii.

Nie powiodło się też pierwszemu z czterech polskich debli. Marcin Gawron i Andriej Kapaś przegrali z parą rozstawioną z numerem trzecim - Australijczykiem Rameezem Junaidem i Kanadyjczykiem Adilem Shamasdinem 4:6, 6:7 (1-7).

PAP, mr