Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Marcin Nowak 01.02.2013

Afera z Messim. Nie ma ideałów - piłkarze to tylko ludzie

El Clasico zdają się wyzwalać w piłkarzach i sztabie trenerskim Realu Madryt oraz FC Barcelony najgorsze emocje. Nie inaczej było ostatnim razem.
Lionel MessiLionel Messi Wikipedia/ Addesolen

Według relacji licznych świadków i dziennikarzy - Leo Messi tuż po meczu półfinałowym Pucharu Króla (Real Madryt - FC Barcelona 1:1) obraził asystenta Jose Mourinho - Aitora Karankę. W pewnym momencie wypalił do niego: "Zamknij się, na co się, k***a, patrzysz, lalko Mourinho!".

Potem udał się na parking, gdzie podszedł do obrońcy "Królewskich" - Alvaro Arbeloi, który wraz z żoną w ciąży zmierzał do swojego samochodu. Messi nazwał Hiszpana "głupkiem" i wdał się z nim w słowne utarczki. Całą sytuację widzieli zniesmaczeni zachowaniem Argentyńczyka - piłkarze, pracownicy sztabu szkoleniowego, czy dziennikarze.

Więcej o całym incydencie przeczytacie tutaj - Chamskie zachowanie Messiego. Koniec ideału?

Ten "wybuch" Messiego tylko potwierdza, że El Clasico to coś więcej niż mecz. To futbolowa wojna. Wojna na gole, fantastyczne podania, punkty w lidze, awans w pucharach, prestiż, ale też bitwa słowna, a w najgorszych przypadkach - także walka wręcz. Jestem to w stanie zrozumieć - wielka presja, stres, wielkie oczekiwania, niesamowite emocje, miliony fanów, gęsta atmosfera, wola zwycięstwa, itp, itd. Każdemu mogą puścić nerwy.

Długa historia niezdrowych emocji

W starciach FC Barcelony z Realem Madryt często byliśmy świadkami sytuacji, które z fair play nie miały nic wspólnego. Wzajemne utarczki słowne przeradzały się w przepychanki, a nawet bójki na murawie boiska. Każdy z nas pamięta, jak trener Realu - Jose Mourinho włożył palec w oko ówczesnemu asystentowi "Blaugrany" - Tito Vilanovie, jak rezerwowy bramkarz Barcelony - Jose Pinto z ławki rezerwowych ruszył w napadzie szału na piłkarzy "Królewskich", jak Sergio Ramos, czy Pepe brutalnie wchodzili w piłkarzy "Dumy Katalonii", ale też, jak piłkarze FCB wielokrotnie po aktorsku zwijali się z bólu by wymusić ukaranie rywali czerwoną kartką. Przykłady można mnożyć - nikt w tych pojedynkach nie był do końca święty. Emocje często przenosiły się też poza stadion. Jose Mourinho czekał na arbitra jednego ze spotkań El Clasico by powiedzieć mu, co sądzi o poziomie sędziowania w trakcie meczu.

Trzeba przyznać, że większość tych skandalicznych sytuacji omijała Leo Messiego. Argentyńczyk pozostawał ikoną milionów sympatyków futbolu. Czasem zarzucano mu teatralne zwijanie się na murawie po wejściu jednego z piłkarzy Realu Madryt, ale nigdy nie był on głównym antybohaterem El Clasico.

Do czasu... Ostatnie wiadomości o zachowaniu gwiazdora FC Barcelony ostatecznie potwierdzają, że nie ma piłkarzy w całości idealnych. Mogą być genialnymi wirtuozami, obdarzonymi niesamowitymi umiejętnościami, ale w pewnym momencie, także i oni nie potrafią poradzić sobie z frustracją.

Jestem daleki od linczowania Messiego. Od dłuższego czasu podejrzewałem, że i on, w którymś momencie "pęknie". I nawet cieszę się, że tak się stało. Nie dlatego, że źle życzę Barcelonie - tylko dlatego, że udowodnił, iż sportowe ikony też są ludzkie, też mają swoje limity. Idealnie podsumował to zawodnik Realu Madryt - Jose Callejon na konferencji prasowej. - Czasami ci dobrzy nie zawsze są tacy dobrzy, a ci źli nie zawsze są tacy źli - zaznaczył.

Gdzie nie przeczytacie o incydencie z Messim?

Oczywiście zachowanie Argentyńczyka jest karygodne i zasługuje na potępienie. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Mam jednak nadzieję, że przynajmniej otworzy reszcie kibiców oczy na to, że świętych w futbolu tak naprawdę nie ma. Domyślam się, że w przypadku fanów FCB proszę być może o zbyt wiele, co zresztą już widać po niektórych publikacjach w mediach. Barceloński "Sport" i "El Mundo Deportivo" opisały zachowanie Messiego, choć nie omieszkały go usprawiedliwiać, przywołując choćby ostre wejścia Alvaro Arbeloi podczas El Clasico.

Nie mogę mieć jednak pretensji do mediów z Katalonii. Podejrzewam, że podobnie próbowałby bronić w takiej sytuacji Cristiano Ronaldo - madrycki "AS". Nie zdziwiło mnie specjalnie, że słowem o całej historii nie zająknęły się też niektóre polskie portale fanów "Dumy Katalonii". Jednak zupełnie nie mogę zrozumieć, czemu o sprawie nawet słowa nie napisał największy portal sportowy w Polsce. Portal, który mieni się najbardziej opiniotwórczym i niezależnym.

Od jakiegoś czasu widać, że ten serwis internetowy prowadzi dość specyficzną politykę oczerniania "Królewskich", a wybielania FC Barcelony. Niestety - nie inaczej było tym razem. Artykuł o rasistowskich okrzykach na Santiago Bernabeu - owszem powstał. Materiał o zachowaniu Messiego już nie, mimo licznych komentarzy internautów w sprawie braku tejże publikacji na stronach ów portalu. I tego właśnie nie potrafię przyjąć do wiadomości. Bo jeżeli robi się serwis ogólnosportowy, który nie jest fanklubem Barcelony, ani autorskim blogiem - wypadałoby wspomnieć o sprawie, która nie schodzi z pierwszych stron sportowych gazet na całym świecie. Ja swoje odczucia, sympatie,antypatie zdradzam dość często, czy to w subiektywnym komentarzu, jak ten, czy właśnie - na swoim blogu. Ale nie wyobrażam sobie, żebym pisząc artykuł o Messim nie wspomniał też o rasistowskich zarzutach zawodników FC Barcelony. Nie wiem - może czasem wymagam zbyt wiele?

Skomentuj też na blogu autora - Na Spalonym

Marcin Nowak, polskieradio.pl