Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Marcin Nowak 07.05.2013

Finał Pucharu Polski: Legia Warszawa nie popada w euforię

Spokój i niepopadanie w euforię to - zdaniem trenera Legii Jana Urbana - najważniejsze przed rewanżowym meczem piłkarskiego Pucharu Polski.
Jan UrbanJan Urbanlegia.com/M.Kostrzewa
Posłuchaj
  • Jan Urban (trener Legii Warszawa) przed finałem Pucharu Polski ze Śląskiem Wrocław (IAR)
  • Marek Saganowski (Legia Warszawa) przed finałem Pucharu Polski ze Śląskiem Wrocław (IAR)
Czytaj także

W środę stołeczny zespół podejmie mistrza Polski Śląsk Wrocław. W pierwszym spotkaniu dolnośląsla ekipa uległa 0:2.
- Jesteśmy skoncentrowani, aby nie popaść w euforię, że już jesteśmy mistrzem i mamy Puchar Polski. Przed nami kolejne mecze i tak traktujemy najbliższe wyzwania. Dobrze rozpoczęliśmy maj i oby dobrze się dla nas zakończył, tak jak kwiecień - powiedział Urban.

Grzechem byłoby tego nie wykorzystać
Legia jest obecnie liderem tabeli i ma dwa punkty przewagi nad Lechem Poznań, a finał Pucharu Polski jest tylko jednym z celów w tym sezonie.
- Liczymy, że Legia za 30 godzin wzniesie puchar. Grzechem byłoby nie wykorzystać takiego wyniku z pierwszego spotkania - dodał szkoleniowiec.
Prawdopodobnie szansę gry po raz kolejny dostanie Słoweniec Marko Suler. To było duże zaskoczenie, gdy po raz pierwszy pojawił się na lewej obronie w meczu Pucharu Polski. Później wystąpił jeszcze w spotkaniu ligowym z Lechią Gdańsk (1:0).
- Marko długo czekał na swoją szansę. Rozmawiałem z nim przed pierwszą potyczką finałową. On nie miał nic do stracenia, a mogliśmy stracić my. Miałby zagrać na nieswojej pozycji. Wiedział, że w razie niepowodzenia to ja będę winowajcą. Na szczęście wszystko się udało - podsumował trener z Łazienkowskiej.

"Żyleta" nie zostanie zamknięta
Dopiero we wtorek okazało się, że wojewoda mazowiecki nie zamknie na Legii trybuny północnej, tzw. Żylety. "Mam wrażenie, że mocno utrudniamy sobie życie. Przecież w środę mistrz kraju zagra z obrońcą Pucharu Polski. Przykre, abyśmy nie wykorzystali takiej okazji do promocji rozgrywek. Przecież oba spotkania z wysokości trybun mogłoby obejrzeć ponad 60 tysięcy ludzi. Takie sprawy rozwiązuje się długofalowo, a nie na chybcika" - uważa Urban.
W najbliższej kolejce ligowej Legia pojedzie do Białegostoku na starcie z Jagiellonią. W kolejnym tygodniu zmierzy się z Lechem.
- Nie sądzę, aby nasze spotkanie z lechitami rozstrzygnęło losy tytułu mistrzowskiego. Z drugiej strony dziwi mnie, że nie możemy zmierzyć się z Jagiellonią w niedzielę lub poniedziałek. My gramy co trzy dni. Oczywiście drużyny w Europie grają często, ale my mamy finał o 20:30, a spotkanie w Białymstoku o 18. Wiemy jak zawodnik czuje się po meczu, ma problemy z zaśnięciem. Tymczasem w piątek wyruszymy na Podlasie, gdzie czeka nas trudne zadanie - powiedział trener warszawian.
Dodatkowo przyznał, że wszyscy w drużynie są świadomi tego, co się stało w zeszłym roku, kiedy ekipa z Łazienkowskiej przegrała tytuł w ostatniej kolejce.
- Czujemy presję, ponieważ wiemy o co gramy. Tak samo mają w Poznaniu. Lech jest blisko głównego celu. Dzięki nam i "Kolejorzowi" liga jest bardzo ciekawa. Pozostałe drużyny są daleko w tyle. Siła Legii tkwi w mocnej i wyrównanej kadrze. Każdy czuje, że może otrzymać swoją szansę. To bardzo dobra motywacja. Osiągnęliśmy taką sytuację, ponieważ piłkarze czują się potrzebni i mogą pomóc drużynie. W szatni widać jedność, co jest bardzo ważne - dodał Jan Urban.

man