Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Martin Ruszkiewicz 01.07.2013

Wimbledon: Jerzy Janowicz - Juergen Melzer. Polak w piątym secie wywalczył awans

Jerzy Janowicz wygrał z Austriakiem Juergenem Melzerem w 4. rundzie wielkoszlemowego turnieju na trawiastych kortach w Wimbledonie (pula nagród 22,56 mln funtów).
Jerzy JanowiczJerzy Janowicz PAP/EPA/GERRY PENNY
Posłuchaj
  • Wojciech Fibak o awansie dwóch Polaków do ćwierćfinału Wimbledonu (IAR)
  • Wojciech Fibak o rywalach Polaków w drodze do ćwierćfinału Wimbledonu (IAR)
  • Wojciech Fibak o meczu Łukasza Kubota w deblu Wimbledonu (IAR)
  • Jerzy Janowicz o meczu z Juergenem Melzerem na Wimbledonie (IAR)
  • Jerzy Janowicz o nadchodzącym meczu z Łukaszem Kubotem na Wimbledonie (IAR)
  • Bohdan Tomaszewski o awansie polskich tenisistów do ćwierćfinału Wimbledonu (IAR)
  • Relacja Cezarego Gurjewa (Naczelna Redakcja Sportowa) z ósmego dnia zmagań w Wimbledonie (Jedynka/Kronika sportowa)
Czytaj także

W ćwierćfinale zagra z innym polskim tenisistą Łukaszem Kubotem.
Będzie to pierwszy w historii wielkoszlemowy ćwierćfinał z udziałem dwójki polskich zawodników.
W poniedziałek przed południem na korcie numer 12. pojawili się główni aktorzy pierwszego z wyznaczonych tam meczów. W niewielkich sektorach na głównej trybunie dla zawodników zarysowała się nieznaczna przewaga po stronie Austriaka.
Janowicz bez wsparcia rodziny na trybunach
U Janowicza zabrakło rodziców Jerzego seniora i Anny, którzy widocznie nie chcieli zapeszać i nie przylecieli do Londynu na drugi tydzień. Nie było też tenisistki Marty Domachowskiej, dzielnie wspierającej łodzianina przed miesiącem w Roland Garros, która zdaje egzaminy na uczelni.
Na posterunku pozostał trener Kim Tiilikainen, milczący Fin, mieszkający od dawna w Poznaniu z polską żoną, a także nie mniej oszczędny w dopingu Stuarta Duguida z agencji menedżerskiej Legardere Unlimited, pod której skrzydła Janowicz trafił na początku roku. Na samych trybunach sympatia rozkładała się w miarę równo, może z minimalnym skazaniem na "Jerzyka".
Sztab Melzera wytoczył potężniejsze "działa". Oprócz trenerów zasiadła bowiem na widowni urodziwa żona Iveta Melzerowa, dawniej Benesova, była czeska tenisistka. Był też ojciec Austriaka, który chwilami większe zainteresowanie wykazywał osobą przyszłej synowej, co nie przeszkodziło mu jednak niemal po każdej piłce - czasem nawet przegranej - krzyczeć: "świetnie Juergen!", "bardzo dobrze!" czy "super, brawo!".
Dość często przekraczał też normy tenisowej etykiety, oklaskując niewymuszone błędy łodzianina, czemu towarzyszyły głośne złośliwe komentarze łamanym polskim: "dobrrrze" czy "dobrrrze grasz". Docierały one do uszów adresata, który w pewnym momencie zaczął nawet przedrzeźniać go.
Świetny początek Austriaka
Otwarcie meczu potwierdziło, że 32-letni Melzer to "stary wyga", w dodatku posiadacz bardzo skutecznego returnu. Inna rzecz, że pierwsze podanie Janowicza dalekie było od jego rekordowej - jak dotychczas w tegorocznym Wimbledonie - prędkości 140 mil na godzinę, a także piłki zamiast w narożniki częściej trafiały niemal w sam środek kara, jakby Polak bał się podjąć większego ryzyka.
Skutkiem dość asekuracyjnego podania łodzianina i świetnej gry rywala, był też brak pewności również przy - zabójczym zazwyczaj - forhendzie. W chwili gdy rozwój wydarzeń nabierał niekorzystnego kierunku pojawiała się tez irytacja i zniecierpliwienie, a za nim brak precyzji.
Właśnie jej skutkiem było przełamanie serwisu Polaka już w drugim gemie, które wystarczyło Melzerowi do rozstrzygnięcia losów seta wynikiem 6:3.
Janowicz miał zastrzeżenia do liniowych
W drugiej partii dalej łatwiej przychodziło utrzymywanie swoich podań Austriakowi, który miał w niej pięć "break pointów", ale żadnego nie wykorzystał. Sam też nie pozwolił się przełamać, więc doszło do tie-breaka. W nim łodzianin odskoczył na 4-0, zanim oddał jedyny punkt rywalowi. Przy setbolu nie obyło się bez nerwów, bowiem po raz kolejny zastrzeżenia Janowicza wzbudzały werdykt sędziów liniowych przy jego serwisie.
W trzecim secie również gra toczyła się zgodnie z regułą własnego podania, a kluczowy był jedyny "break" zdobyty przez Janowicza na 5:4. Chwilę później objął prowadzenie w meczu. Jednak w kolejnej partii nie wykorzystał przełamania wywalczonego na 3:2, bo od razu zrewanżował się rywalowi tym samym. Ponownie stracił swój serwis w dziesiątym gemie i po dwóch godzinach i 40 minutach spotkanie zaczęło się praktycznie na nowo.
Polak wymęczył awans
Tym razem Polak wykorzystał słabość serwisu Melzera już w trzecim gemie, co pozwoliło mu potem zbudować prowadzenie 3:1, 4:2 i 5:3. Ostatniego gema zdobył nie oddając rywalowi punktu, kończąc trwający trzy godziny i 13 minut pojedynek dwoma asami.
Kilka minut po nim awans do ćwierćfinału wywalczył Kubot, pokonując Francuza Adriana Mannarino 4:6, 6:3, 3:6, 6:3, 6:4.

mr, man