Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Paweł Słójkowski 12.10.2013

Brazylia 2014: Polska - Ukraina. Reprezentanci nie czują wstydu po przegranej

Polscy piłkarze mają wyraźny problem z tym, żeby wyjaśnić fatalny wynik, jaki osiągnęli w eliminacjach do mundialu w Brazylii. Brak szczęścia czy zły terminarz - to właśnie przeważnie mogą usłyszeć kibice. Winnych porażki nie ma.
Reprezentanci Polski po przegranym 0:1 meczu z UkrainąReprezentanci Polski po przegranym 0:1 meczu z UkrainąPAP/Radek Pietruszka
Galeria Posłuchaj
  • Mariusz Lewandowski po meczu z Ukrainą cz. 1 (IAR)
  • Mariusz Lewandowski po meczu z Ukrainą cz. 2 (IAR)
  • Mariusz Lewandowski po meczu z Ukrainą cz. 3 (IAR)
  • Waldemar Sobota po meczu z Ukrainą cz.1 (IAR)
  • Waldemar Sobota po meczu z Ukrainą cz.2 (IAR)
  • Waldemar Sobota po meczu z Ukrainą cz.3 (IAR)
  • Artur Boruc po meczu z Ukrainą (IAR)
  • Grzegorz Wojtkowiak po meczu z Ukrainą (IAR)
  • Trener Waldemar Fornalik po meczu z Ukrainą (IAR)
Czytaj także

Polscy piłkarze mieli już kilka świetnych okazji, żeby powiedzieć, co w naszej kadrze nie funkcjonuje. Koniec marzeń o awansie na mundial to kolejna z nich, jednak wciąż rodzi więcej pytań wśród ludzi, którzy interesują się polską piłką nożną. Odpowiedzi (tradycyjnie już) od piłkarzy i trenerów nie dostaną oni jednak żadnej.

Mariusz Lewandowski uważa, że jedną z przyczyn przegranej naszej reprezentacji był brak szczęścia. 34-letni Lewandowski powiedział, że nie zamierza jeszcze kończyć kariery i twierdzi, że jeśli tylko trener go powoła na kolejne mecze, będzie się starał pomóc reprezentacji. Piłkarz Sewastopola nie chce szukać przyczyn eliminacyjnej porażki w osobie trenera Fornalika.

Ostatnia część wypowiedzi nie musi dziwić, ponieważ to właśnie defensywny pomocnik pokazał w tym meczu, jak zawodnik powinien wywiązywać się ze swoich obowiązków. Lewandowski nie ma zadań polegających na szukaniu drogi do bramki rywala, nie spoczywa na nim ciężar strzelania bramek i prowadzenia ataków drużyny.

Na tej pozycji zawodnik przede wszystkim przecina ataki rywali, odbiera piłkę i asekuruje zawodników ofensywnych. Nie gra widowiskowo, a występy często przechodzą bez echa. To bardzo niewdzięczna rola na boisku, jednak Lewandowski pokazał, że lata doświadczenia mogą zaprocentować na reprezentacyjnym poziomie.

Pomocnik Waldemar Sobota uważa, że jedną z przyczyn przegranej naszej reprezentacji jest słabość polskiej ligi, jednak mimo piątkowej porażki, za ten mecz reprezentacja nie musi się wstydzić i wynik nie odzwierciedla przebiegu gry.

Trzeba przyznać, że w ostatnim zdaniu jest dużo prawdy, bo reprezentacja nie musiała tego meczu przegrać i gdyby patrzeć tylko i wyłącznie na to jedno spotkanie, trudno mówić o blamażu. Ukraina na tę chwilę ma zespół lepszy, bardziej zgrany i budowany mądrze. Zespół, w którym widać zaangażowanie całej drużyny.

Sobota zapewnia, że w ostatnim meczu eliminacji z Anglią na Wembley, nasz zespół postara się zagrać jak najlepiej. W podobny sposób wypowiada się trener Fornalik, który nie chce jeszcze dokonać podsumowania swojej pracy z kadrą. Według niego czas na to przyjdzie po ostatnim meczu eliminacji. Trener reprezentacji Waldemar Fornalik przypomina jednak, że przed Polakami jeszcze mecz z Anglią, w którym wszyscy będą chcieli zatrzeć złe wrażenie.

Pytanie tylko, czy to jeszcze możliwe? Wszyscy widzieli, w jakim stylu kadra przeszła przez (lub może raczej obok) eliminacji. Momenty dobrej gry można zamknąć w kilkudziesięciu minutach, jednak żaden z piłkarzy zdaje się tego nie zauważać.

Bramka dla gospodarzy piątkowego meczu padła po błędzie Grzegorza Wojtkowiaka. Jednak jego zdaniem, drużyna Ukrainy nie była poza zasięgiem Polaków. Artur Boruc, grający wczoraj bardzo pewnie bramkarz reprezentacji, jeden z niewielu, który nie może zarzucić sobie praktycznie niczego złego w eliminacyjnych meczach kadry, zauważa postępy w grze drużyny, ale nie potrafi wytłumaczyć jej porażek.

Niepokojące jest to, że żaden z piłkarzy czy członków sztabu szkoleniowego nie potrafi wytłumaczyć tego, dlaczego nasz zespół nie pojedzie do Brazylii. Pojawiają się wypowiedzi o braku szczęścia, złym terminarzu, słabszej dyspozycji danego dnia, wielu rozmaitych czynnikach.

Nie ma nikogo, kto uderzyłby pięścią w stół i przyznał, że ta kadra nie zasłużyła niczym, żeby znaleźć się wśród najlepszych zespołów globu. Jest tylko wzajemne pocieszanie się, że nie było tak najgorzej, że "drużyna" jest perspektywiczna.

Być może dla piłkarzy trudnym wyznaniem jest to, że gra kadry była przez większość meczów żenująca. W końcu nikt nie lubi podpisywać się pod porażkami. Tyle tylko, że boisko weryfikuje wszystko. Stan naszej piłki zweryfikowały takie "potęgi" światowego futbolu jak Mołdawia, Czarnogóra czy Ukraina.

Kilkanaście lat temu ta grupa byłaby uznana za jedną z łatwiejszych w całej historii występów kwalifikacyjnych kadry. Aktualnie trudno sobie wyobrazić grupę, która nie stanowiłaby dla polskiej reprezentacji problemu. I zaklinanie rzeczywistości w niczym tu nie pomoże.

ps