Według raportu Najwyższej Izby Kontroli mężczyźni zarabiają więcej niż kobiety na 80 proc. stanowisk w jednostkach administracji publicznej i spółkach skarbu państwa. Różnice nie wynikają jednak, jak można by przypuszczać, z naruszania przez pracodawców prawa odnośnie równego traktowania.
Interpretacja raportu NIK
Dane Najwyższej Izby Kontroli dotyczą jednostek administracji publicznej i spółek skarbu państwa, ale raport można odnieść ogólnie do rynku pracy. Wedle statystyk Głównego Urzędu Statystycznego różnice płacowe mężczyzn i kobiet w sektorze publicznym są mniejsze niż w sektorze prywatnym. Generalnie różnica jest podobna i wynosi około 17-20 proc.
- Dla mnie raport NIKu ma pozytywny wydźwięk, ponieważ w toku kontroli nie stwierdzono ani dyskryminacji, ani nierównego płacowego traktowania kobiet na porównywalnych stanowiskach zajmowanych przez mężczyzn. Sytuacja jest pozytywna zarówno w odniesieniu do stanu prawnego, jak i faktycznego. W badaniu mężczyźni zajmowali wyższe stanowiska związane z wyższym stopniem odpowiedzialności i tym samym otrzymywali wyższe wynagrodzenie – mówił w PR24 Jacek Brzozowski, Pracodawcy RP.
- W przypadku całej próby tych 59 przypadków różnica ogólna wyniosła 3 proc. Niby niewiele, ale zależy to od przypadku jednostkowego i wysokości zarobków tej osoby. Metodologia liczenia tej luki płacowej może być bardzo różna – powiedziała w PR24 Aleksandra Niżyńska, analityczka Obserwatorium Równości Płci, Instytut Spraw Publicznych.
Faktyczna nierówność czy problem uwarunkowań?
W rozważaniach pojawia się pytanie czy sprawa faktycznie wymaga interwencji. Granica pomiędzy faktyczną dyskryminacją i nierównością a pewnymi uwarunkowaniami wynikającymi ze specyfiki danego zawodu nie jest wyraźna.
- Na pewno jest to problem, ponieważ mamy 60 proc. absolwentów uczelni wyższych, którzy są kobietami. Tracony jest spory potencjał, który mógłby świetnie pracować w administracji publicznej, jak i sektorze prywatnym – wyjaśniała w PR24 Aleksandra Niżyńska.
Deformacje na rynku pracy wynikają nie tylko z podejścia do problemów pracodawców, ale także pracowników. Kampania edukacyjna powinna objąć obie grupy, aby pracodawcy nie stwarzali ograniczeń, a pracownicy nie pomijali szansy aplikacji na wyższe stanowisko.
PR24/Grzegorz Maj