Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Gabriela Skonieczna 14.10.2011

Brytyjskie media o polskim filmie: hipnotyzujący

"Hipnotyzujący melodramat" - napisała recenzentka "Guardiana" o filmie "Mania: Historia pracownicy fabryki papierosów" z 1918 r. z Polą Negri w tytułowej roli. Niemy film pokazano w czwartek w ośrodku Barbican przy pełnej sali.
Brytyjskie media o polskim filmie: hipnotyzującyfot. Paramount Pictures

"Mania to klejnot, melodramat o gęstej fabule, jakich już się nie kręci, ale jego prawdziwa wartość tkwi w aktorskiej kreacji Poli Negri, jednej z gwiazd niemego, europejskiego kina, które zabłysnęły w Hollywood" - napisała Pamela Hutchinson.

Recenzentka zauważa, że "Mania" to nietypowy film w karierze polskiej aktorki (1897-87), która zwróciła na siebie uwagę demonicznymi rolami kobiet w filmach Ernsta Lubitscha: "Oczy Mumi" (1818), "Górski Kot" (1921) i Sumurun (1920), a następnie stała się legendą hollywoodzkiej wytwórni Paramount.

Romantyczna Pola Negri

O tych trzech znanych filmach Negri, Hutchinson pisze, że "aktorka stworzyła w nich niezapomniane kreacje, w pełni wykorzystując biodra wyćwiczone w tańcu i szelmowsko ekspresyjne wyrazy twarzy". "Manię" uznaje za film w innej konwencji: "to film ujawniający łagodniejszą, romantyczną stronę Poli Negri".

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

W trakcie filmu, jak zauważa Hutchinson Pola Negri przeobraża się. - Jest żywa i zmysłowa we wczesnych scenach, ale na krótko przed tragicznym finałem filmu jej wielkie oczy sprawiają wrażenie znękanych - pisze recenzentka.

Mania jest postacią tragiczną. Podczas gdy jej kochanek czerpie natchnienie z jej miłości i przez to mobilizuje się do napisania opery, ona sama wpada w oko bogatego mecenasa sztuki, który czyni jej niestosowną propozycję grożąc wstrzymaniem premiery opery. Mania musi wybierać między własną cnotą, a karierą kochanka. Faktycznie nie ma wyboru, bo oba wybory są dla niej równie złe.

Drugie życie "Manii"
Film "Mania", odrestaurowany dzięki pomocy finansowej z funduszu wspierania kultury UE - jeden z punktów kulturalnego programu polskiej prezydencji miał swą premierę w Warszawie. Był pokazywany w Madrycie, a wkrótce będzie miał pokaz w Berlinie.

Duże brawa zebrał po pokazie kompozytor i dyrygent 75-letni Jerzy Maksymiuk, kompozytor muzyki do filmu i wrocławska orkiestra Leopoldinum. Widzom podobały się wątki romantycznych ballad i burzliwe finale z piękną partią klarnetu.

gs