Próbę odpowiedzi na pytanie, czy ta kreacja przyniesie Meryl Streep trzeciego w jej karierze Oscara podjął Ryszard Jaźwiński w audycji "Fajny Film..." w radiowej Trójce.
Szanse Meryl Streep na statuetkę gwałtownie wzrosły w ostatnią niedzielę, gdy odebrała w Londynie nagrodę BAFTA, właśnie za kreacje w filmie "Żelazna Dama". Wcześniej otrzymała Złotego Globa za najlepszą rolę w dramacie oraz kilkanaście innych wyróżnień w USA, Kanadzie czy Australii. Meryl Streep jest rekordzistką i aktorskim fenomenem, bo w tym roku to jej 17 nominacja do Oscara. Mimo tylu nominacji statuetkę otrzymała jedynie dwa razy: pierwszą za drugoplanową rolę w "Sprawie Kramerów" w 1979, drugą cztery lata później za główną rolę w "Wyborze Zofii".
Początki na planie "Żelaznej Damy", wcale do najłatwiejszych nie należały - wspomina aktorka. - Dla mnie jako aktorki, już pierwszy dzień prób był przerażający. Wokół było pełno, 40 może 45, świetnych brytyjskich aktorów. A ja byłam jedyną kobietą na sali - tak musiała się czuć Margaret Thatcher kiedy przystąpiła do konserwatystów - wspomina. - Wszyscy mężczyźni byli dla mnie wspaniali i serdeczni, a byłam przecież w miejscu, gdzie nie powinno mnie być, bo jestem przecież intruzem - Amerykanką - dodaje.
- Dostałam niezwykła szansę zagrać kogoś na przestrzeni 40 lat. Ten film to spojrzenie na całe życie bohaterki - to było naprawdę fascynujące.
Film odniósł już sukces. Jednak, zdaniem niektórych krytyków z Wielkiej Brytanii filmowcy nie powinni sięgać po taki temat za życia Margaret Thatcher. Nikt jednak nie kwestionuje mistrzostwa Meryl Streep.
Jak Meryl Streep wspomina przygotowania do roli brytyjskiej premier, na czym się skupiła kreując jej postać - dowiesz się słuchajac audycji "Fajny Film...".
Audycji "Fajny film" można słuchać od poniedziałku do czwartku o godz. 10.30.