- Stefano Liberti postanowił zbadać źródło masowej emigracji do Europy z Afryki: kto ucieka, skąd, jakie mechanizmy rządzą procesem "podróży rozpaczy", ale także… kto na nim zarabia - mówi Michał Nogaś w "Trójkowym Znaku Jakości".
Dziennikarz pracując na książką był m.in. na Lampedusie i przyznaje, że doznał tam szoku. Od jej mieszkańców usłyszał bowiem, że to jedyny skrawek Włoch, gdzie nie ma... imigrantów. - To zaskakujące, ale okazuje się, że ludzie docierający do granic Unii Europejskiej są wyławiani tuż przed brzegiem m.in. po to, aby nie psuć widoku turystom przybywającym na Lampedusę na wczasy all inclusive - opowiada Michał Nogaś.
Historia "Na południe od Lampedusy" zaczyna się na jednej z plaż w Senegalu. Opowieść snuje człowiek, któremu udało przedostać się do Europy i który został z niej deportowany. Bohater Libertiego opisuje przeprawę przez morze, walkę o przeżycie na łodzi wypełnionej ludźmi, ale też oskarża Unię Europejską o to, jak wygląda sytuacja na Morzu Śródziemnym.
Posłuchaj rozmów o książkach "Z najwyższej półki" >>>
Stefano Liberti wiele podróżował pracując nad książką. Był w Senegalu, Nigrze, Mauretanii, a także w innych krajach Afryki subsaharyjskiej, której mieszkańcy chcą się przedostać do Europy.
Tragedia u wybrzeży Lampedusy - czytaj więcej
Za książkę "Na południe od Lampedusy" otrzymał Nagrodę im. Indro Montanellego, Nagrodę im. Guido Carlettiego w kategorii "Dziennikarstwo społeczne" oraz Nagrodę im. Marco Luchetty.
"Trójkowy Znak Jakości" na naszej antenie w każdy piątek o godz. 7.45.
(gs)