Ta rewelacyjna książka, niewątpliwie jedna z najświetniejszych, jakie w XX wieku napisano po polsku, miała bardzo dziwne źródło. Jej autor założył w Paryżu, gdzie zastała go wojna, pralnię - i w zeszycie przyjęć komentował z nudów, zwykle dość dosadnie, stan bielizny, zostawianej mu przez klientów. Te notatki w pewnej chwili przerodziły się w dziennik, prowadzony przez następnych pięć lat. Przeredagowany (przy tej okazji wykreślono z niego wspomniane komentarze z pralni) ukazał się w roku 1957 jako "Szkice piórkiem".
Andrzej Bobkowski, o którym mowa, urodził się przed stu laty - 27 października 1913 roku. Zmarł młodo - w roku 1961. Jest chyba wciąż stosunkowo mało znany, w każdym razie w porównaniu z takimi pisarzami emigracyjnymi, jak Witold Gombrowicz czy Gustaw Herling-Grudziński.
Serwis Polskiego Radia poświęcony Andrzejowi Bobkowskiemu >>>
Jak oni, był związany z paryską "Kulturą". Przekonany, że Armia Czerwona zajmie całą Europę, wyjechał z żoną do Gwatemali, gdzie z sukcesem propagował… modelarstwo lotnicze. W jego prozie (z której najwyżej cenione są niezmiennie "Szkice piórkiem") znać zmysłową miłość życia i radykalny indywidualizm, przeciwstawiający się wszelkim przejawom kolektywnego myślenia czy odczuwania.
Na ""Klub Trójki" zapraszamy w czwartek, 14 listopada, po godz. 21.05
Sylwia Héjj i Jerzy Sosnowski