Robert Więckiewicz w ostatnim czasie stał się jednym z czołowych polskich aktorów filmowych. Współpracował m.in. z Juliuszem Machulskim, Wojciechem Smarzowskim, Andrzejem Wajdą i Agnieszką Holland. Tylko w 2013 r. Więckiewicz zagrał Lecha Wałęsę i Adolfa Hitlera, a teraz możemy go oglądać jako odtwórcę głównej roli w filmie "Pod Mocnym Aniołem", gdzie gra alkoholika. – Niektóre z moich ról wymagały maksymalnego zaangażowania – wyznał aktor podczas audycji "W tyglu kultury". – Oczywiście w każdej roli staram się dać z siebie wszystko, jednak materiał, który ostatnio dostaję, wymaga pełnego oddania się roli – podkreślił.
Z całą pewnością było tak w przypadku postaci Jerzego z ostatniego filmu Wojciecha Smarzowskiego. Rola ta, jak mówił wcześniej sam aktor, "przeorała" go. – Mieliśmy tu do czynienia z bardzo ekstremalną sytuacją – opowiadał Robert Więckiewicz. – Po pierwsze historia, którą opowiadamy w tym filmie, nie należy do historii łatwych, lekkich i przyjemnych. Po drugie zaś problem, z którym się zmaga moja postać, wymagał ode mnie maksymalnego dostępu do siebie. To wiąże się oczywiście z bezgranicznym zaufaniem, jakim obdarzyłem Wojtka Smarzowskiego. Mógł zrobić ze mną, co chciał – dodał.
Zgodnie ze znaną maksymą amerykańskich krytyków filmowych postaci grane przez Roberta Więckiewicza są "większe niż życie". Aktor stwierdził, że ci bohaterowie są przede wszystkim więksi od niego samego. – Najbardziej interesujące dla mnie jest mierzenie się właśnie z takimi z postaciami. To jest prawdziwe wyzwanie; to daje też wielką satysfakcję, nawet nie z efektu, ale z samej pracy – powiedział.
Z Robertem Więckiewiczem rozmawiał Jacek Wakar. Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.
mc