Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Tomasz Owsiński 21.01.2014

Zdjęcia 11 tys. zamordowanych więźniów wywiezione z Syrii. "Ślady bicia, duszenia, rażenia prądem i głodzenia"

Dziennik "Guardian" informuje, że syryjskie władze mogą zostać oskarżone o zbrodnie wojenne, po tym jak jeden z żołnierzy zdezerterował i dostarczył dowody na wymordowanie przez reżim w Damaszku 11 tysięcy więźniów.
Zbombardowane miasto Homs w zachodniej części SyriiZbombardowane miasto Homs w zachodniej części SyriiBo yaser/Wikimedia Commons/CC
Posłuchaj
  • Są dowody na zbrodnie wojenne popełniane przez reżim Baszara al-Asada - relacja Wojciecha Cegielskiego (IAR)
Czytaj także

Dowody dotyczą okresu od marca 2011 roku do sierpnia 2013. Z informacji dziennika wynika, że pliki ze zdjęciami zostały wywiezione z Syrii i przekazane przez fotografa, który prosi aby nazywać go "Cezar".
"Cezar" przemycił zdjęcia z Syrii na kartach pamięci i dostarczył je przedstawicielom antyrządowej opozycji. Materiały zostały przeanalizowane przez trzech doświadczonych prawników, którzy w ciągu ostatnich 10 dni przeprowadzili też serię przesłuchań mężczyzny. Z informacji "Guardiana" wynika, że uznali go za wiarygodne źródło informacji.
(CNN Newsource/x-news)

Grupa dochodzeniowa wyraziła zadowolenie z faktu, że dostała "jasne dowody, które można zaprezentować przed sądem, na systematyczne tortury i mordowanie więźniów przez agentów syryjskich władz. Może to zostać wykorzystane do postawienia zarzutów syryjskiemu reżimowi o zbrodnie przeciwko ludzkości i zbrodnie wojenne".

Na ciałach ofiar widać ślady bicia, duszenia, rażenia prądem i głodzenia. - Ludzie, którzy znajdują się w strefie wojennej zazwyczaj mają rany od wybuchów czy pocisków. Tymczasem na tych zdjęciach zobaczyliśmy ciała, które mają zupełnie inne rany, takie jakich nie spotyka się w strefie działań wojennych - mówi specjalista medycyny sądowej Stuart Hamilton.

55 tysięcy zdjęć ofiar reżimu
Według "Guardiana" raport liczący 31 stron został udostępniony ONZ, rządom i organizacjom broniącym praw człowieka.
"Cezar" powiedział w rozmowie z "Guardianem", że jego zadaniem w Syrii było fotografowanie ciał zabitych więźniów. Zaprzeczył jednak by był świadkiem tortur i egzekucji.
- Dziennie mogło być co najmniej 50 ciał do sfotografowania, co wymagało od 15 do 30 minut pracy nad jednym - mówił w rozmowie z gazetą.
Zdjęcia służyły syryjskim władzom jako dowód do wystawienia aktu zgonu, z pominięciem procedury identyfikacji zwłok przez rodzinę. Jednocześnie były wykorzystywane do potwierdzenia wykonania rozkazu egzekucji więźnia. Rodziny ofiar miały być informowane, że przyczyną śmierci ich bliskich był "atak serca" lub "problemy z oddychaniem".
Dziennik informuje, że z analizy materiału dostarczonego przez dezertera wynika, że na 55 tysiącach zdjęć przedstawiono ciała 11 tysięcy ofiar reżimu Baszara el-Asada, który zaprzecza jakoby w Syrii dochodziło do zbrodni wojennych. Władze w Damaszku podkreślają natomiast, że prowadzą wojnę z terrorystami.

WOJNA W SYRII  >>>
Trwający od trzech lat konflikt w Syrii pochłonął życie ponad 100 tys. ludzi. Szacuje się, że dodatkowo około 2 mln osób musiało opuścić kraj, a 6,5 mln zmuszonych było do zmiany miejsca pobytu w kraju.

PAP, to

''