Spotkanie uzgodniono w niezwykle szybkim tempie i w głębokiej tajemnicy. Inicjatywa wyszła od strony północnokoreańskiej.
Wysocy rangą przedstawiciele obu państw koreańskich spotkali się na granicy Północy i Południa. O wynikach rozmów wiadomo niewiele. Ale sam fakt, że do niego doszło, to dla zachodnich rządów i władz w Seulu pozytywny sygnał.
Według strony południowokoreańskiej, Pjongjang zaproponował rokowania "na temat ogólnych spraw wewnątrzkoreańskich" nie wymieniając żadnych konkretnych tematów.
O sytuacji na Półwyspie Koreańskim - tu czytaj więcej>>>
Na czele delegacji Korei Południowej stanął zastępca doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego prezydent państwa Park Geun Hie. Korea Północna wysłała do Panmundżonu drugiego w hierarchii przedstawiciela departamentu do spraw kontaktów z Południem w rządzącej Partii Pracy Korei.
Zdaniem obserwatorów, ewentualne zmniejszenie napięcia na Półwyspie Koreańskim pomoże nowemu północnokoreańskiemu przywódcy Kim Dzong Unowi w jego staraniach o zrealizowanie wizyty w Chinach, które są głównym sojusznikiem Pjongjangu.
Szef delegacji południowokoreańskiej Kim Kyou Hyun oświadczył, że będzie się starał przede wszystkim o to, by doszło do skutku wyznaczone na drugą połowę lutego kolejne spotkanie członków rodzin rozdzielonych przez wojnę koreańską w latach 1950-53.
Mimo zawartego w 1953 rozejmu oba państwa koreańskie są nadal formalnie w stanie wojny, a napięcie między nimi wyraźnie wzrosło po dokonanej w lutym ubiegłego roku trzeciej północnokoreańskiej próbie nuklearnej.
Korea Północna konsekwentnie protestuje przeciwko mającym się rozpocząć 24 lutego wspólnym manewrom wojskowym sił Korei Południowej i USA.
Seul ignoruje groźby Północy>>>
Ze względu na zaostrzanie się sytuacji na Półwyspie Koreańskim Stany Zjednoczone wzmocniły w ostatnim czasie swój kontyngent wojskowy w Korei Południowej. Obecnie stacjonuje tam prawie 30 tysięcy amerykańskich żołnierzy.
Zobacz galerię: dzień na zdjęciach>>>
IAR/PAP/asop