Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 23.02.2014

Ashton leci do Kijowa. Bruksela pomoże Ukrainie

Szefowa unijnej dyplomacji chce rozmawiać z ukraińskimi politykami o wsparciu Unii Europejskiej dla Ukrainy, której gospodarka pogrążona jest w kryzysie.

Bruksela nie informuje z kim będzie rozmawiać szefowa unijnej dyplomacji. W krótkim oświadczeniu czytamy, że spotka się z kluczowymi przedstawicielami Ukrainy. W komunikacie jest także ponowne wezwanie do ochrony integralności terytorialnej kraju.

Rewolucja na Ukrainie. Opozycja przejmuje władzę>>>

- Unia Europejska uważnie obserwuje sytuację na Ukrainie i wzywa wszystkie strony, by dalej prowadziły poważny dialog w celu trwałego rozwiązania kryzysu, broniły jedności i terytorialnej integralności kraju oraz dążyły do zapewnienia stabilnej, pomyślnej i demokratycznej przyszłości wszystkim obywatelom Ukrainy - oświadczyła Ashton.

Według wcześniejszych informacji, Bruksela gotowa jest finansowo pomóc Ukrainie. Taką deklarację złożył komisarz do spraw gospodarczych Olli Rehn na marginesie ministerialnego szczytu G20 w Sydney.

Unijny komisarz wspomniał o miliardach euro pomocy. Olli Rehn nie podał żadnych szczegółów, ani konkretnych kwot. Mówi się, że chodzi o wspólne wsparcie z Międzynarodowego Funduszu Walutowego w wysokości prawie 20 miliardów euro na najbliższe 7 lat. Warunek jest podstawowy:  nowe władze w Kijowie zobowiążą się do reform. Ale eksperci podkreślają, że pieniądze to nie wszystko, a Wspólnota zwłaszcza teraz nie może stracić z oczu Kijowa. - Unia Europejska musi wspierać integralność terytorialną Ukrainy, nienaruszalność granic, zagwarantować liberalizację wizową i dać jasną perspektywę członkostwa. To byłby mocny sygnał - skomentowała ekspertka brukselskiego Centrum Polityki Europejskiej Amanda Paul.

- Ukraińska opozycja musi działać razem, a Europa musi zaoferować Ukrainie pomoc materialną - mówi Zbigniew Brzeziński. Były doradca prezydenta Stanów Zjednoczonych, Jimmi'ego Cartera, w rozmowie z telewizją CNN przypomina, że Kijów jest bankrutem i jeśli pomoc finansowa nie przyjdzie z zachodu, zaoferuje ją Moskwa. (źródło: CNN Newsource/x-news)

W piątek, w dniu podpisania porozumienia między prezydentem Wiktorem Janukowyczem a opozycją, Ukraina wycofała się z emisji euroobligacji o wartości 2 miliardów dolarów. To właśnie te obligacje miała wykupić Rosja, realizując zobowiązanie po udzieleniu Ukrainie finansowej pomocy w wysokości 15 miliardów dolarów.

Do tej pory Kijów wykorzystał 20 procent pożyczki moskiewskiej. Kolejne 2 miliardy dolarów miały zostać przesłane przez Moskwę w środę. Tak się nie stało. Przyczyną miały być "problemy techniczne". Premier Dmitrij Miedwiediew tłumaczył, że Rosja spełni obietnice dane stronie ukraińskiej, jednak pod warunkiem, że władze tego kraju będą miały legitymację i będą skuteczne.

Gospodarka Ukrainy jest w katastrofalnym stanie. W piątek jedna z agencji ratingowych uznała, że Kijów stoi na skraju bankructwa. S&P w komunikacie twierdzi, że ostatnie brutalne starcia i chaos polityczny zwiększają niepewność co do trwałości rosyjskiego wsparcia finansowego oraz zwiększa ryzyko braku zdolności rządu do obsługi zadłużenia.

Protesty na Ukrainie - serwis specjalny >>>

IAR/asop

''