Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Beata Krowicka 07.05.2014

Dowódca sił NATO: rozważamy stałe stacjonowanie wojsk w Europie Wschodniej

Generał Breedlove powiedział też, że w ramach przygotowań do szczytu ministrowie spraw zagranicznych i obrony a także dowódcy wojskowi krajów NATO zbadają czy obecność Sojuszu w Europie jest odpowiednia.

Naczelny dowódca sił NATO w Europie, gen. Philip Breedlove powiedział we wtorek na konferencji prasowej w Ottawie, że w rezultacie wzrastającego napięcia między Rosją i Ukrainą, Sojusz będzie musiał rozważyć stałe stacjonowanie swoich sił w Europie Wschodniej.
- Sądzę, że jest to coś co będziemy musieli rozważyć i przygotować do przedyskutowania przez przywódców naszych krajów, aby przekonać się jakie mogą być tego konsekwencje - powiedział.
Przywódcy krajów NATO mają spotkać się na szczycie w Walii na początku września.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
- Musimy przyjrzeć się naszej gotowości, zdolności do reakcji i rozmieszczeniu naszych sił aby być zdolnymi do sprostania nowemu paradygmatowi, którego byliśmy świadkami na Krymie i teraz na wschodniej granicy Ukrainy - powiedział Breedlove. Dodał, że kroki, które Sojusz Północnoatlantycki dotychczas podjął miały na celu wsparcie jego wschodnich krajów członkowskich.

Wybuchy w Słowiańsku na wschodzie Ukrainy [relacja] >>>
- Są to posunięcia o charakterze defensywnym i mają na celu wsparcie naszych sojuszników, a nie prowokowanie Rosji. Utrzymujemy łączność na każdym szczeblu - oświadczył.
Zdaniem Breedlove'a, przesunięcie przez Stany Zjednoczone "strategicznego punktu ciężkości" w kierunku Azji nie będzie miało wpływu na ich zaangażowanie wobec NATO i wspólnej obrony. Przyznał jednak, że liczba żołnierzy USA w Europie jest obecnie o ok. 75 proc. mniejsza niż w czasach "zimnej wojny". - Musimy wszyscy zrewidować niektóre decyzje, które podjęto po zakończeniu zimnej wojny - powiedział naczelny dowódca sił NATO w Europie.
Wcześniej Breedlove wyraził przekonanie, że regularne rosyjskie wojska nie wejdą na wschód Ukrainy, gdyż Moskwa jest w stanie osiągnąć swoje cele w inny sposób.
Reuters przypomina, że NATO już uzgodniło szereg krótkoterminowych pobytów swoich żołnierzy w krajach Europy Wschodniej, w tym w Polsce, Rumunii i krajach bałtyckich, ale mają one potrwać jedynie do końca br. NATO dało też jasno do zrozumienia, że nie będzie walczyć w obronie Ukrainy i zamiast tego umacnia swoje siły w krajach członkowskich sąsiadujących z tym państwem.

Sekretarz generalny NATO w Polsce

Anders Fogh Rasmussen przyleci w środę do Warszawy, by spotkać się z prezydentem Bronisławem Komorowskim, premierem Donaldem Tuskiem oraz ministrami spraw zagranicznych i obrony.
Głównym tematem rozmów będzie konflikt na Ukrainie oraz odpowiedź NATO na pogarszającą się sytuację na Wschodzie. NATO w połowie kwietnia zapowiedziało wzmocnienie swojej gotowości wojskowej w związku z kryzysem rosyjsko-ukraińskim. Dotyczy to m.in. zwiększenia patroli powietrznych nad krajami bałtyckimi. Od 1 maja niebo nad tym regionem patrolują samoloty z Polski, Francji, Wielkiej Brytanii i Danii. Ponadto sześć kanadyjskich myśliwców zaczęło stacjonować w Rumunii. Celem tych działań jest pokazanie, że NATO jest gotowe bronić swoich sojuszników przed zagrożeniem.
Podczas dwudniowej wizyty sekretarza generalnego w Warszawie poruszona ma być także kwestia szczytu Sojuszu w Walii.

''

PAP, IAR, bk