Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Tomasz Owsiński 11.05.2014

Rozpoczęło się referendum na wschodzie Ukrainy

Głosowanie organizowane przez prorosyjskich separatystów potrwa 12 godzin. Pytanie brzmi: czy jesteś za niepodległością Ludowych Republik Donieckiej i Ługańskiej.
Separatysta przed budynkiem administracji w ŁugańskuSeparatysta przed budynkiem administracji w ŁugańskuPAP/EPA/IGOR KOVALENKO

Wyniku głosowania nie uznaje nikt poza samymi organizatorami i ich zwolennikami.
Ukraińskie władze podkreślają, że "referendum” jest organizowane niezgodnie z prawem. OBWE nazwała plebiscyt absurdem i zaapelowała o jego odwołanie. Nawet Rosja, która popiera separatystów i działających na Ukrainie terrorystów zwróciła się do nich, aby odłożyli swoje "referendum".

Referendum na Ukrainie. Wyników nikt nie uzna [relacja] >>>
Separatyści podobno wydrukowali 3 miliony kart do głosowania. Nie są one w żaden sposób zabezpieczone przed sfałszowaniem. Nie wiadomo też, kto, gdzie i na jakiej zasadzie będzie głosował, ponieważ organizatorzy nie mają list wyborców. W niektórych miastach i wsiach komisje są tam, gdzie w poprzednich wyborach, w innych w ogóle ich nie ma. Według ekspertów, swoje głosy odda około 15 procent mieszkańców obwodów donieckiego i ługańskiego. Zresztą ich głos nie ma większego znaczenia dla separatystów, ponieważ część kart do głosowania postanowili wypełnić sami, jeszcze przed rozpoczęciem plebiscytu.

Ukraińscy wojskowi zatrzymali w sobotę wieczorem auto z paczkami, w których było sto tysięcy kart z zaznaczonym poparciem dla samozwańczej Republiki Donieckiej.
Na wschodzie Ukrainy siły rządowe kontynuują operację antyterrorystyczną. Na obrzeżach Słowiańska w sobotę wieczorem słychać było strzały i eksplozje. Odgłosy walk dochodziły też z okolic posterunku koło wsi Andrejewka.
W nocy w centrum Mariupola spłonęła miejska prokuratura i koszary wojskowe. Według niepotwierdzonych informacji, nieznani sprawcy wrzucili przez okna do wnętrza kilka butelek z łatwopalnym płynem. Nikt nie ucierpiał. Podobnie było w koszarach.
To nie pierwszy duży pożar w Mariupolu - od koktajli Mołotowa poważnie ucierpiał gmach Rady Miejskiej.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

IAR, to

''