Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 21.05.2014

Nowak przed sądem. Zeznania przyjaciela b. ministra

Jeden ze świadków potwierdza wersję oskarżonego. Proces byłego ministra transportu toczy się przed Sądem Rejonowym w Warszawie.
Były minister transportu Sławomir Nowak przed sądemByły minister transportu Sławomir Nowak przed sądemPAP/Grzegorz Jakubowski

Sąd musi rozstrzygnąć, czy Sławomir Nowak celowo zataił fakt posiadania kosztownego zegarka. Zdaniem prokuratury, były minister powinien ujawnić ten fakt w oświadczeniu majątkowym. Ponieważ tego nie zrobił, w pięciu kolejnych oświadczeniach, grozi mu do pięciu lat więzienia.

Jego zegarek kosztował minimum 17 tysięcy złotych. Zgodnie z prawem członkowie rządu, a także parlamentarzyści są zobowiązani do podawania informacji o wszelkich wartościowych rzeczach, które kosztują więcej niż 10 tysięcy złotych.

W środę przed sądem zeznawał przyjaciel Sławomira Nowaka. To on - w imieniu swojego wieloletniego znajomego - poszedł do sklepu i kupił dla niego zegarek.

- Wydaje mi się, że Sławek Nowak poprosił mnie, abym to ja odebrał ten zegarek ze sklepu, gdyż on jako osoba publiczna nie chciał mieć zdjęć w tym sklepie, jak dokonuje tego zakupu. Tak to sobie przypominam, ale on mi tak nie powiedział, że nie chce mieć zdjęć - twierdził Piotr W. - To dlaczego pan właśnie tak sobie pomyślał? - pytała sędzia Dorota Radlińska. - Taka jest moja koncepcja, to ja tak oceniłem. On jest moim przyjacielem, poprosił mnie, więc ja to zrobiłem - odpowiedział świadek. Indagowany, czy nie pytał, czemu Nowak nie chce sam pójść po ten zegarek, odparł, że do dziś nie zapytał o to swego przyjaciela.

Nowak wróci do polityki?>>>

- Pieniądze na odbiór zegarka miałem od Sławka Nowaka w gotówce. Dostałem taką kwotę, jaka była cena tego zegarka. Idąc go odebrać, wiedziałem ile będzie kosztował, bo wcześniej byłem w tym sklepie razem z Nowakiem i on oglądał tam różne zegarki, wybrał model dla siebie, a ja - jako wcześniejszy klient tego sklepu, a kupiłem tam już sześć czy siedem zegarków - wiedziałem, ile to będzie kosztować - zapewnił Piotr W.

Świadek zeznał, że nie pamięta szczegółów. Tłumaczył, że było to kilka lat temu i nie stanowiło "istotnego wydarzenia" w jego życiu. Przyznał, że nikt inny go nigdy nie prosił o coś podobnego. Potwierdził też, że w przeszłości na pewien czas "dla zabawy" zamienił się z Nowakiem na zegarki.

Oskarżający w procesie prokurator Przemysław Nowak pytał Piotra W., jak i kiedy oskarżony przekazał mu pieniądze na zegarek i kiedy odebrał zakup. - Jeśli pamięć mnie nie myli, to spotkałem się ze Sławkiem gdzieś w okolicy Wiejskiej i tam on przekazał mi pieniądze, w moim samochodzie. Chyba jeszcze tego samego dnia przekazałem mu zakupiony zegarek - gdzieś w restauracji albo też w moim samochodzie - odpowiedział.
Pytany, czy w sklepie dostał paragon potwierdzający zakup Piotr W. odparł, że nie zwrócił na to uwagi. - Prawie nigdy nie zabieram paragonów. Z zegarkiem dostaje się certyfikat autentyczności i kartę gwarancyjną, więc w razie potrzeby to są wystarczające dokumenty. Nie przypominam sobie, abym wracał do tego sklepu po odbiór jakiegoś dokumentu - zeznał. Nie pamiętał, czy kiedykolwiek rozmawiał z Nowakiem na temat wpisania daty do karty gwarancyjnej zegarka.
Ten temat wypłynął na poprzedniej rozprawie, gdy Nowak oświadczył, że na posiadanym przez niego paragonie widnieje data dzienna z lutego 2011 roku., zaś - według prokuratora - istnieją zdjęcia z wcześniejszego okresu, na których przedmiotowy zegarek widnieje na nadgarstku polityka. Oskarżony nie potrafił tego wyjaśnić, nie kwestionował datowania tych zdjęć.
- Wyleczyłem się z zegarków. Nie byłem w tym sklepie od roku i po tych wszystkich zdarzeniach nie mam już ochoty kupować sobie nowych zegarków. Przez to wszystko ciągle mnie pytają, która godzina. Gdy się spóźnię, to robi mi się różne uwagi - zeznał na koniec Piotr W.

Oprócz przyjaciela Nowaka, dziś sąd przesłuchał jeszcze jego dwóch współpracowników. Dziennikarze, którzy pisali o sprawie zegarka jako pierwsi, zostaną przesłuchani na kolejnych terminach rozpraw.

Nowak nie przyznaje się do zarzutu, twierdzi, że pokazywał się z tym zegarkiem publicznie, więc nigdy nie chciał go ukrywać. Mówił przed sądem, że nie wiedział, iż musi wpisywać do oświadczenia przedmioty osobiste takie jak zegarek, zaś ten był zaległym prezentem od rodziców i żony na 35. urodziny.

"Czuje się niewinny, bo jestem niewinny">>>

IAR/PAP/asop

Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach>>>