Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 12.07.2014

Jacek Kurski zaskoczył. Przyjął zaproszenie prezesa PiS

- Mnie serce deleguje, a nie partia. Dostałem osobiste zaproszenie od prezesa Jarosława Kaczyńskiego - mówił Jacek Kurski.
Wystąpienie Jacka Kurskiego podczas konwencji zjednoczeniowej prawicyWystąpienie Jacka Kurskiego podczas konwencji zjednoczeniowej prawicyPAP/Paweł Supernak

Pojawienie się polityka Solidarnej Polski na spotkaniu organizowanym przez Prawo i Sprawiedliwość to duża niespodzianka. Z dwóch powodów: po pierwsze w piątek szef ugrupowania Zbigniew Ziobro ogłosił, że na razie fiaskiem zakończyły się rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim w sprawie jednoczenia prawicy. Były minister sprawiedliwości tłumaczył, że w tej sytuacji nie zjawi się na sobotnich obradach.

A po drugie: Kurski ogłaszał niedawno, ze wycofuje się z polityki. Po przegranych wyborach do Parlamentu Europejskiego poinformował, że "bierze urlop" i rezygnuje ze wszystkich funkcji pełnionych w Solidarnej Polsce. Swoją decyzję tłumaczył tym, że nie widzi po prawej stronie sceny politycznej gotowości do wyciągnięcia wniosków z kolejnej porażki wyborczej. Kurski uzasadniał, że chodzi mu głównie o niechęć do konsolidacji prawej strony sceny politycznej, "która mogłaby przynieść upragnione zwycięstwo".

Tuż po wyborczej porażce w prasie pojawiły się informacje, że w Solidarnej Polsce doszło do rozrachunków na szczytach władzy. O klęskę mieli nawzajem oskarżać się Kurski i Ziobro. - Na kampanię wydał ogromne pieniądze, oplakatował całe miasto, brylował w mediach, i co? Okazało się, że Kurski to obciążenie. Dostał czerwoną kartkę za całokształt - pisał "Wprost". Kurski w Warszawie zebrał zaledwie 9 tysięcy głosów.

Kurski został dobrze przyjęty na sobotniej konwencji zjednoczeniowej prawicy. - Stoję w pewnej pokorze przed ciężarem wyzwania, przed którym stoi polska prawica i polski obóz patriotyczny - mówił. Właśnie z tego miejsca zaapelował do kierownictwa Solidarnej Polski, by doprowadziło do sfinalizowania rozmów z PiS. Do swoich kolegów zwrócił się słowami: - Chcieliśmy dobrze. Ten eksperyment się nie udał. Nie czas na targi, licytacje. Czas na zaufanie i na wielką konsolidację prawicy wokół PiS.

(źródło: TVN24/x-news)

Dziennikarzom zdradził, że mógłby przyprowadzić na kongres 100 członków Solidarnej Polski, ale nie chciał tego robić, bo wierzy w porozumienie.
Kurski należy do jednej z barwniejszych postaci polskiej polityki. Przed laty był dziennikarzem. W styczniu 1993 opublikował książkę "Lewy czerwcowy", opowiadającą o upadku rządu Jana Olszewskiego. Rok później zrealizował film "Nocna zmiana" poświęcony wydarzeniom z 4 czerwca 1992 roku.

Na początku lat 90. współpracował z Porozumieniem Centrum braci Kaczyńskich. Później zaangażował się w Ruch Odrodzenia Polski Jana Olszewskiego. Po wyborczej porażce zaczął współpracę ze Zjednoczeniem Chrześcijańsko-Narodowym. Został nawet wiceprezesem tego ugrupowania. Z ZChN został wyrzucony za zamieszanie przy tworzeniu list wyborczych.

Bezpartyjnym jednak nie był. Zapisał się do PiS. Tu długo nie zabawił. Szybko przeniósł się do Ligi Polskich Rodzin. Z partią Romana Giertycha rozstał się w 2004 roku. Ponownie zapisał się do Prawa i Sprawiedliwości. Jego drogi z tą partią rozeszły się  w 2011 roku. Wtedy wspólnie ze Zbigniewem Ziobro założył Solidarną Polskę.

PAP/asop

Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach>>>