Po południu w czwartek, izraelskie władze poinformowały, że mimo wcześniejszych doniesień nie podjęły decyzji o wprowadzeniu zawieszenia broni. Potwierdziły natomiast, że ich przedstawiciel zaakceptował zawarte w Kairze porozumienie z Hamasem w tej sprawie.
Agencja Reutera podaje, że rząd premiera Benjamina Netanjahu analizuje szczegóły osiągniętego w Egipcie porozumienia. Dopiero po omówieniu wszystkich aspektów nastąpi głosowanie wewnątrz gabinetu nad porozumieniem w sprawie wprowadzenia stałego zawieszenia broni.
Doniesienia Izraela w sprawie rozejmu dementuje Hamas. Zaprzecza jakoby doszło do porozumienia między stronami. Rzecznik organizacji rządzącej Strefą Gazy powiedział, że nie zawarto rozejmu i na razie nie dojdzie do zawieszenia broni.
Konflikt izraelsko-palestyński - tu czytaj więcej>>>
Przez pięć godzin w Gazie obowiązywało w czwartek tymczasowe zawieszenie broni. Chodziło o to, aby mieszkańcy mogli przygotować się na kolejne izraelskie naloty. Jak relacjonuje ze Strefy Gazy specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, puste w ostatnich dniach ulice były zatłoczone i głośne. Na największym w mieście targu tłumy ludzi pospiesznie kupowały jedzenie. - Dobrze, że przynajmniej możemy zrobić zakupy. Musimy się spieszyć, kupujemy, ile się da, bo nie wiemy, co będzie dalej. Ja mam tu w torbie jedzenie na cały dzień – mówi wysłannikowi Polskiego Radia Ahmad.
Palestyńczycy szturmowali też Bank Palestyny, by wziąć gotówkę. Bank wypłacał też zaległe pensje urzędnikom państwowym. - Od dwóch miesięcy nie dostawaliśmy wypłat. Myślę, że w przyszłości też może być podobnie – mówi urzędnik z Gazy Mahmud.
Po pięciu godzinach tymczasowego rozejmu Palestyńczycy znów pochowali się w domach. Punktualnie o 14.00 polskiego czasu, gdy skończył się rozejm, Hamas wystrzelił kilka rakiet w stronę południowego Izraela. Od tego czasu w Gazie słychać też było kilka eksplozji po nalotach izraelskich myśliwców.
Sam rozejm nie został złamany, choć w czasie jego trwania z Gazy wystrzelono co najmniej 3 rakiety. Izrael nie odpowiedział jednak ogniem.
Liczba ofiar konfliktu po stronie palestyńskiej wzrosła do 231
Palestyńskie służby medyczne twierdzą, że w nocy i rano w Gazie zginęło w sumie osiem osób. Na kilka minut przed wejściem w życie rozejmu izraelskie czołgi ostrzelały okolice przejścia granicznego w Rafah i zabiły trzy osoby. Liczba ofiar konfliktu po stronie palestyńskiej wzrosła do 231. Po stronie izraelskiej jest jedna ofiara śmiertelna.
Strefa Gazy na krawędzi katastrofy
W wielu miejscach strefy nie ma prądu i bieżącej wody. Szpitale, do których ciągle przywożeni są nowi ranni, zmagają się z brakami leków. - Brakuje nam wszystkiego. Oceniamy, że mamy tylko 55 procent potrzebnych leków. W pierwszej kolejności staramy się zdobyć leki do przypadków nagłych, do ratowania życia. Chodzi o antybiotyki czy leki do anestezjologii - wyjaśnia doktor Hassan Halaf, dyrektor administracyjny szpitala Szifa w Gazie.
ONZ ocenia, że wody nie ma prawie milion ludzi w Gazie, a naloty zniszczyły ponad półtora tysiąca domów.
IL CHANNEL 2/x-news
<<<ONZ: Strefa Gazy o krok od tragedii humanitarnej!>>>
W środę wieczorem izraelska armia zapowiedziała, że ze względów humanitarnych w czwartek przerwie na pięć godzin ostrzał Strefy Gazy.
<<<Izrael zgodził się na krótki rozejm>>>
Zaostrzenie konfliktu
Obecne zaostrzenie konfliktu ma związek z wydarzeniami sprzed kilku tygodniu. W czerwcu została porwana grupa izraelskich nastolatków. Trójka młodych Żydów zniknęła na Zachodnim Brzegu. Ich ciała zostały odnalezione po kilkunastu dniach. O ich zamordowanie władze Izraela oskarżyły Hamas. Pogrzeb Izraelczyków przerodził się w wielką manifestację. Tego samego dnia został porwany młody Palestyńczyk.
- Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca były oparzenia spowodowane przez ogień - poinformował na początku lipca palestyński prokurator generalny Mohammed al-A'wewy. Arabowie przypuszczają, że został zabity przez Żydów z zemsty. Palestyńczycy wyszli na ulice wschodniej Jerozolimy i innych miast. Doszło do zamieszek.
IAR,PAP,kh,iz