Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Izabela Zabłocka 06.08.2014

Tusk: zagrożenie bezpośrednią interwencją na Ukrainie jest większe

Premier Donald Tusk ostrzega, że kolejna fala kryzysu na Ukrainie może być znacznie poważniejsza.
Donald Tusk uważa, że zagrożenie bezpośrednią interwencją na Ukrainie jest większeDonald Tusk uważa, że zagrożenie bezpośrednią interwencją na Ukrainie jest większe PAP/Radek Pietruszka
Posłuchaj
  • Rośnie zagrożenie rosyjskiej interwencji na Ukrainie. Mówił o tym na konferencji prasowej premier Donald Tusk/IAR
Czytaj także

Szef polskiego rządu poinformował, że jeśli miałoby dojść do bezpośredniej interwencji wojsk rosyjskich na Ukrainie, to na razie nikt nie ma dobrej odpowiedzi, jak w takim wypadku powinna zareagować wspólnota międzynarodowa.

Według premiera, rosyjska inwazja nie jest całkowicie wykluczona. - Na podstawie informacji, które docierają do mnie od kilkunastu godzin, mamy powody przypuszczać, że zagrożenie bezpośrednią interwencją na Ukrainie jest na pewno większe, niż jeszcze kilka dni temu - powiedział Donald Tusk na konferencji prasowej.

TVN24/x-news

Szef rządu poinformował, że przygotowywane są cały czas scenariusze na wypadek rozlania się tego konfliktu, który określany jest mianem "wojny hybrydowej".

- Wszyscy widzimy, w jaki sposób ta wojna się toczy na Ukrainie, ale to oznacza, że ten konflikt może mieć bardzo różne formy, może być też eksportowany.(...) Wiemy, że ten konflikt nie będzie wyglądał tak, jak o tym kiedyś w książkach czytaliśmy, że państwo wypowiada wojnę państwu i są jakieś reguły. Ten konflikt zaprzecza wszystkim dotychczasowym regułom i rutynom. Dlatego musimy być gotowi na różne ewentualności - powiedział Tusk.

Dodał, że we wtorek na temat koordynacji wszystkich służb obradowało Kolegium ds. Służb Specjalnych, tak aby uniknąć zagrożeń wewnętrznych.

- Wydaje się, że jesteśmy lepiej niż w przeszłości przygotowani do tych dotychczas niespotykanych form agresji. Nic na razie nie wskazuje, żeby Polska miała stać się obiektem takiej agresji, ale na pewno dzisiaj sytuacja jest groźniejsza niż w przeszłości, dlatego musimy być do tej sytuacji lepiej przygotowani - zaznaczył Tusk.

Szef rządu podkreślił, że w zależności od tego, jak sytuacja na Ukrainie się rozwija, właściwie każdego dnia przygotowywane są symulacje i materiały międzyresortowe.

- Cały świat stanie przed tym dylematem, jeśli miałoby dojść do bezpośredniej interwencji wojsk rosyjskich na Ukrainie, to oczywiście jest to sytuacja jakościowo nowa i moim zdaniem nikt dzisiaj nie ma dobrej jednoznacznej odpowiedzi, jak powinna wspólnota zachodnia na to zareagować. Dla nas w Polsce jest rzeczą najważniejszą, żebyśmy przede wszystkim zniwelowali do zera jakiekolwiek zagrożenie dla naszych obywateli - powiedział premier.

Szef rządu przypomina, że "wojna na Ukrainie, doczekała się wielu redefinicji, bo jest to nowy typ konfliktu" - To oznacza, że może mieć bardzo róże formy i może być eksportowany - tłumaczy premier i dodaje: "ten konflikt nie będzie wyglądał tak jak czytaliśmy w książkach, że państwo wypowiada wojnę innemu krajowi. On zaprzecza dotychczasowym regułom i dlatego musimy być gotowi na różne ewentualności". Donald Tusk zapewnia jednak, że "na razie nic nie wskazuje, żeby Polska miała stać się obiektem agresji, ale - jak dodaje - na pewno dzisiaj sytuacja jest groźniejsza niż w przeszłości".

Sikorski do Putina: serdecznie odradzałbym naruszania suwerenności Ukrainy

W podobnym tonie wypowiedział się dla TVN24 szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. - Niestety, Rosja przywróciła zdolności bojowe na granicy z Ukrainą. Stacjonuje tam już kilkanaście grup batalionowych. Jest duże nasycenie sprzętem wojskowym. Takie rzeczy robi się po to, żeby wywierać presję. Albo żeby wejść - mówił szef MSZ.

Jego zdaniem, wkroczenie regularnymi jednostkami na teren Ukrainy, mimo że pewnie byłoby przedstawione jako interwencja pokojowa, spowoduje wielką eskalację konfliktu. Minister przypuszcza, że bardzo szybko dowiemy się, czy grupowanie sił przy ukraińskiej granicy, to realna groźba, czy tylko straszenie.

TVN24/x-news

Sikorski zwrócił uwagę, że "nawet tragedia malezyjskiego samolotu nie skłoniła Putina do odżegnania się od tego, czego dokonali prorosyjscy separatyści". - Ja serdecznie odradzałbym naruszania suwerenności Ukrainy - dodał Sikorski. - To złe dla samej Ukrainy, ale i Rosji, społeczności międzynarodowej i poczucia bezpieczeństwa w Europie - ocenił.

W ostatnich dniach NATO alarmowało, że Rosja przy granicy z Ukrainą gromadzi duże siły wojskowe.

We wtorek w nocy w Doniecku na wschodniej Ukrainie trwały aktywne walki między siłami rządowymi a ugrupowaniami prorosyjskich separatystów, w wyniku których - jak podały lokalne władze - zginęło troje mieszkańców miasta.

Siły ukraińskie starają się wkroczyć do milionowego Doniecka od zachodu. Centrum starć znajduje się w dzielnicach Petrowski i Kirowski. Eksplozje zniszczyły tam wiele domów mieszkalnych i infrastrukturę. Odłamki bomb uszkodziły gazociąg i stację oczyszczania ścieków. W środę w godzinach porannych walki wciąż trwają - poinformowała rada miejska w Doniecku.

Donieck jest piątym co do wielkości miastem Ukrainy, stolicą obwodu donieckiego i centrum Donbasu, czyli donieckiego zagłębia węglowego. To ważne centrum przemysłowe od kwietnia opanowane jest przez separatystów, którzy ogłosili samozwańczą Doniecką Republikę Ludową.

Ciężkie walki prowadzone były w nocy w położonym na północny-wschód od Doniecka Ługańsku. Jego władze od kilku dni alarmują, że miastu grozi katastrofa humanitarna i ekologiczna.

Siły ukraińskiej operacji antyterrorystycznej zorganizowały w Ługańsku korytarz humanitarny, przez który cywile mogą wyjść poza strefę walk. We wtorek miejscowy ratusz oświadczył, że skorzystała z niego dotychczas połowa mieszkańców Ługańska.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny  >>>

polskieradio.pl/TVN24.pl/iz

''