Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Izabela Zabłocka 12.08.2014

Rosyjski konwój humanitarny jedzie na Ukrainę. "Putin robi sobie PR"

280 ciężarówek wyjechało spod Moskwy do Doniecka i Ługańska. Kijów twierdzi, że to działanie propagandowe Kremla.
Ukraińska armia zacieśnia okrążenie wokół DonieckaUkraińska armia zacieśnia okrążenie wokół DonieckaPAP/EPA/ROMAN PILIPEY
Posłuchaj
  • Rosyjska pomoc humanitarna dla południowo-wschodniej Ukrainy jest już w drodze. Kolumna złożona z 280 samochodów ciężarowych wyruszyła z podmoskiewskiego miasta Naro-Fominsk. Rosyjska telewizja "Wiesti” poinformowała, że ciężarówki wiozą 400 ton kasz, 100 ton cukru, 62 tony odżywek dla dzieci, 54 tony lekarstw i materiałów medycznych, 12 tysięcy ś
Czytaj także

Transport wiezie na wschodnią Ukrainę 2 tysiące ton ładunku: żywność, środki higieny, lekarstwa, śpiwory i agregaty prądotwórcze różnej mocy - informuje rosyjska agencja ITAR-TASS.
W poniedziałek rosyjski prezydent Władimir Putin w rozmowie telefonicznej z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jose Barroso powiedział, że Rosja w porozumieniu z Międzynarodowym Komitetem Czerwonego Krzyża (MKCK) wysyła na południowo-wschodnią Ukrainę konwój z pomocą humanitarną.

Sam MKCK przekazał, że rozmawiał z władzami Ukrainy i Rosji ws. proponowanego przez Moskwę konwoju. Podał, że przedłożył obu stronom dokument w tej sprawie i potrzebuje zgody wszystkich zainteresowanych stron, a także gwarancji bezpieczeństwa, ponieważ operacje humanitarne przeprowadza bez wojskowej eskorty.
"W dokumencie jest mowa również o tym, że przed rozpoczęciem operacji MKCK powinien bez zbędnej zwłoki otrzymać od władz Federacji Rosyjskiej wszystkie konieczne informacje dotyczące proponowanej pomocy, w tym wielkości i rodzaju towarów wchodzących w jej skład, a także wymagań co do ich transportu i przechowywania" - dodano.
Wszystkie strony ukraińskiego konfliktu mają prawny obowiązek pozwolić na transport pomocy i go umożliwić - przypomniała organizacja. Sytuację we wschodnich obwodach Ukrainy, gdzie od kwietnia ukraińskie siły rządowe prowadzą operację przeciw prorosyjskim separatystom, MKCK określił jako krytyczną: Mówi się o tysiącach ludzi pozbawionych dostępu do wody, prądu i opieki medycznej.

Wcześniej w poniedziałek MSZ w Kijowie poinformował Rosję, że jeśli chce ona wysłać konwój humanitarny na wschodnią Ukrainę, to może to uczynić wyłącznie "kanałami ONZ i Międzynarodowego Czerwonego Krzyża" oraz bez eskorty wojskowej.
Oprócz tego Ukraina powinna sama decydować, kiedy i jak będzie pomoc dostarczać. Konwojowi humanitarnemu nie może też towarzyszyć eskorta wojskowa - podkreślił rzecznik ukraińskiego resortu Jewhen Perebyjnis.
Również w poniedziałek szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow oświadczył, że Moskwa uzgodniła z Kijowem szczegóły swojej operacji humanitarnej na wschodzie Ukrainy oraz że operacja ta odbędzie się pod egidą MKCK.
USA poparły zaproponowaną przez Ukrainę międzynarodową misję humanitarną dla Ługańska na wschodzie kraju. Misja ta miałaby się odbyć po egidą MKCK i z udziałem m.in. UE, Rosji i Niemiec.

Władze
Władze Ukrainy uważają, że konwój z pomocą, to akcja PR Moskwy fot/ PAP/EPA Roman Pilipey

"Ługańsk na krawędzi katastrofy humanitarnej"

Według ukraińskich i rosyjskich mediów gwałtownie rośnie liczba uchodźców z obwodów donieckiego i ługańskiego. Rada Ługańska oświadczyła, że to 450-tysięczne miasto, wokół którego trwają walki, znalazło się na krawędzi katastrofy humanitarnej i ekologicznej.

W mieście nie ma energii elektrycznej, są problemy z wodą pitną, a przede wszystkim nie wywozi się śmieci. Brakuje żywności; w sklepach kończą się już jej zapasy, a nowych dostawy nie ma. Podobnie wygląda sytuacja z lekarstwami.

- Żywimy nadzieję, że miasto nie podzieli losu Stalingradu. Jesteśmy gotowi do zawieszenia broni, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się katastrofy humanitarnej - głosi w odezwie szef rządu samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, Ołeksandr Zacharczenko.
Donieck w potrzasku

Równie tragiczna sytuacja jest w największym mieście Donbasu - Doniecku. Przyznają to nawet sami separatyści, którzy wystosowali oświadczenie wzywające władze w Kijowie do rozejmu. Według, nich, zawieszenie broni jest potrzebne, żeby przekazać pomoc cywilom.

- Żywimy nadzieję, że miasto nie podzieli losu Stalingradu. Jesteśmy gotowi do zawieszenia broni, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się katastrofy humanitarnej - czytamy w odezwie szefa rządu samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, Ołeksandra Zacharczenko.

Zacharczenko napisał, że w mieście giną cywile, a wypadku szturmu na Donieck ofiar może być jeszcze więcej. Samozwańczy premier stwierdził, że separatyści wierzą w zwycięstwo, ale widzą też jak tragiczna jest sytuacja w mieście: brakuje leków, wody i prądu.
Władze w Kijowie ie zgodziły się na propozycję Zaharczenki.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny  >>>

IAR/PAP/iz

''