Tuż przed północą z Gazy na Izrael spadło kilka rakiet. Hamas nie przyznał się do ich wystrzelenia i ogłosił, że od północy wejdzie w życie nowy rozejm. Izrael w odpowiedzi zaatakował w nocy kilka celów Hamasu, ale bombardowania były krótkie. Od tego czasu rozejm trwa. W czwartek przed południem syreny alarmowe odezwały się w kilku miastach na południu Izraela, ale krótko potem władze ogłosiły, że był to fałszywy alarm.
Obie strony mają niebawem usiąść do nowych negocjacji pokojowych w Kairze, ale wiadomo, że rozmowy będą bardzo trudne. Obie strony stawiają wzajemnie wykluczające się warunki pokoju. Eksperci twierdzą też, że nawet po zawarciu ostatecznego rozejmu, sytuacja w Gazie nie zmieni się, a kolejna wojna będzie tylko kwestią czasu.
- Do tej pory po każdym ostrym konflikcie Hamas odbudowywał swoje arsenały. Teraz może być podobnie - mówiła w radiowej Jedynce dziennikarka tygodnika "Polityka" - Agnieszka Zagner.
W czwartek po południu na kolejnym posiedzeniu ma się zebrać izraelski rząd. Z kolei wieczorem w Tel Awiwie planowana jest wielotysięczna demonstracja zwolenników wojny z Hamasem.
Wojna w Strefie Gazy trwa już 38 dni, a liczba zabitych zbliża się do dwóch tysięcy osób. Po stronie palestyńskiej zginęło co najmniej 1927 osób, w tym około 1400 cywilów. Po stronie izraelskiej konflikt kosztował życie 68 osób, w tym głównie żołnierzy.
Wojna w Gazie - tu czytaj więcej>>>
IAR/mr