Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 02.10.2014

Ćwiczenia "Anakonda" sprawdzały gotowość NATO

Największe od lat w Polsce manewry, to "demonstracja przeświadczenia o wspólnocie bezpieczeństwa, także o wspólnocie zagrożenia" - mówił na poligonie w Orzyszu prezydent Komorowski.
Prezydent Bronisław Komorowski, Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Marek Tomaszycki, Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Lech Majewski, szef Sztabu Generalnego gen. broni Mieczysław Gocuł podczas ćwiczeń AnakondaPrezydent Bronisław Komorowski, Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Marek Tomaszycki, Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Lech Majewski, szef Sztabu Generalnego gen. broni Mieczysław Gocuł podczas ćwiczeń "Anakonda"PAP/Tomasz Waszczuk
Galeria Posłuchaj
  • Kończą się ćwiczenia wojskowe "Anakonda". Prezydent Bronisław Komorowski (IAR)
Czytaj także

Tegoroczne manewry wojskowe "Anakonda" rozpoczęły się 24 września, a zakończyły w piątek. To największe w tym roku przedsięwzięcie szkoleniowe Wojska Polskiego. Oprócz Polaków ćwiczyli żołnierze z ośmiu państw sojuszniczych: Czech, Estonii, Holandii, Kanady, Litwy, USA, Węgier i Wielkiej Brytanii - w sumie 12,5 tys. żołnierzy, w tym 750 z zagranicy. Manewry tego typu odbywają się co dwa lata.

Zdaniem Tomasza Siemoniaka, ćwiczenia te są efektem między innymi największego od dziesięcioleci kryzysu bezpieczeństwa przy granicach Polski. - Spowodował on, że podeszliśmy do różnych kwestii w zupełnie inny, nowy sposób. Zdecydowaliśmy przećwiczyć operację obronną - powiedział. Dodał, że rok 2014 był rekordowy, jeśli chodzi o szkolenie w Wojsku Polskim.

TVN24/x-news

Także prezydent zwrócił uwagę, że "fakt trwania działań wojennych na wschód od granic Polski" oznacza także działania wojenne za wschodnią granicą NATO i UE. - To jest bezprecedensowa sytuacja, w której naruszenie pokoju, naruszenie norm prawa międzynarodowego, użycie siły i podsycanie separatyzmów jest efektem działania państwa, nie tak dawno jeszcze jednego z supermocarstw, a dzisiaj pretendującego do odbudowy strefy wpływów i do roli nowego mocarstwa - mówił.

WOJNA NA UKRAINIE: serwis specjalny >>>

Do Orzysza przyjechali także m.in. ambasador USA Stephen Mull, szef Sztabu Generalnego czeskiej armii gen. Pavel Petr, który został niedawno wybrany przewodniczącym Komitetu Wojskowego NATO (Czechy przysłały na "Anakondę" największy zagraniczny kontyngent) i szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Gocuł.

Zdaniem Bronisława Komorowskiego, istotą ćwiczenia jest sprawdzenie zdolności Sojuszu i wskazanie, co trzeba poprawić, "jeśli chodzi o reakcję w tym obszarze, który jest fundamentem Sojuszu, a więc w obszarze działania z tytułu artykułu piątego Traktatu Waszyngtońskiego". Jak powiedział, przez udział w ćwiczeniu państwa "demonstrują przeświadczenie o wspólnocie bezpieczeństwa, także o wspólnocie zagrożenia".

Nawiązując do nazwy ćwiczenia, Komorowski wyraził przekonanie, że dzisiejsza "Anakonda" 14 lat temu "była pewnie raczej skromną polską żmiją, może nawet poczciwym zaskrońcem". - Dzisiaj rzeczywiście powoli zamienia się w groźnego zwierza, trochę egzotycznie brzmiącego w Polsce. To oddaje zresztą znakomicie nie tylko charakter tych ćwiczeń, ale także i polskie dążenie, aby sprawa bezpieczeństwa, sprawa zdolności do posiadania odporności na zagrożenia była przedmiotem troski całego Sojuszu, rozciągającego się do Bugu, czy hen, hen od granic estońskich, aż po Stany Zjednoczone, po Kanadę - mówił.

- Pewnie w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie anakonda jest trochę mniej egzotyczna, bo to blisko do Ameryki Południowej, dla nas tak - ale naszym wspólnym wysiłkiem, jestem przekonany, doprowadzimy do tego, że anakonda będzie się kojarzyła z siłą, solidarnością Sojuszu i właśnie poczuciem tego, że ta wielkość Sojuszu przejawia się nie tylko w posiadaniu realnej zdolności, ale też ogromnej rozpiętości geograficznej  - mówił prezydent.

TNN24/x-news

Scenariusz ćwiczeń zakłada konflikt między Sojuszem Państw Morza Niebieskiego i Wschodnim Eurolandem . Ci ostatni próbowali przejąć należącą do sojuszu Wislandię, gdzie znajdują się złoża surowców energetycznych. Zabiegi dyplomatyczne nie łagodzą napięcia, dlatego dochodzi do konfliktu zbrojnego.

IAR/PAP/asop

Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach>>>