Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Klaudia Hatała 13.01.2015

Uchodźcy z Donbasu przylecieli do Polski. "Pod moim blokiem stała wyrzutnia rakiet"

Mają nadzieję na nowe, spokojne życie. Na wojskowym lotnisku w Królewie Malborskim (woj. pomorskie) wylądowały trzy samoloty z osobami polskiego pochodzenia, ewakuowanymi ze wschodniej Ukrainy.
Przyjazd Polaków ewakuowanych z Donbasu, do Ośrodka Caritas Archidiecezji Warmińskiej w Rybakach, jednego z dwóch, w których są kwaterowaniPrzyjazd Polaków ewakuowanych z Donbasu, do Ośrodka Caritas Archidiecezji Warmińskiej w Rybakach, jednego z dwóch, w których są kwaterowaniPAP/Tomasz Waszczuk

KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>

- Jestem zmęczony, ale szczęśliwy. Przyjechałem z bratem. Są z nami dzieci - moja córka, 7 lat, i córka brata, 10 lat. Nasze żony nie przyjechały, mają inne względy na to wszystko: nie chcą opuścić mieszkania i domu rodziców - powiedział dziennikarzom łamaną polszczyzną 34-letni Anton Jakuszewski, który ma Kartę Polaka od pięciu lat.
Dodał, że chce w Polsce zostać na stałe. - Tam nie widzę swojej przyszłości. Chcę tu się jakoś adaptować. Będę oczywiście jeszcze próbował przekonać żonę do przyjazdu do Polski. Tam miałem pracę cały czas, byłem kierownikiem na budowie, ale zostałem zaaresztowany przez separatystów. Musiałem rzucić pracę - wyjaśnił.
- Przyjechałem tu bez żadnego wahania. Ze strony państwa polskiego jest bardzo duża chęć pomocy, to widać na każdym kroku. Ewakuacja przebiegła bardzo sprawnie, jestem pod wrażeniem - mówił inny przyjezdny, pan Andrzej, który przyjechał z żoną i trójką dzieci, dwoma synami w wieku 5 i 6 lat oraz 3-letnią córką.

"Rodzice żony są zwolennikami Rosji"
Dodał, że jego rodzina jest mieszana. On sam jest Polakiem, ale nie ma obywatelstwa polskiego; żona jest Ukrainką. - Jej rodzice są zwolennikami Rosji. Oni byli kategorycznie przeciwni, żebym zabrał dzieci do Polski. Nie mówiłem im; nie wiedzą, że jesteśmy w Polsce. O tym, że tu przyjechaliśmy, dowiedzą się chyba z mediów. Nie puściliby nas, ale dla mnie najważniejsze jest bezpieczeństwo mojej rodziny. Pod moim blokiem w Doniecku stała wyrzutnia rakiet - tłumaczył.
Nie ma on wątpliwości, że przyszłość swoją i rodziny zwiąże z Polską. - Nie miałem możliwości posłać dzieci do przedszkola, nie ma bezpieczeństwa, nie mogę godnie zarabiać. Tam byłem przedstawicielem handlowym i nie mogłem wykonywać swoich obowiązków. Samochody służbowe były konfiskowane - dodał.
Na lepsze jutro w Polsce liczy też pani Tatiana, ginekolog, która wylądowała w Królewie Malborskim wraz z 20-letnią córką oraz dwoma synami w wieku 2 i 14 lat. - Mam nadzieję, że tu będzie przyszłość dla moich dzieci. To niemożliwe, żeby tam się sytuacja uspokoiła - wyznała dziennikarzom. - Jestem bardzo szczęśliwa. Tu jest super - dodała jej córka Olesia, która w Polsce chciałaby kontynuować studia medyczne.

Ewakuowani po wylądowaniu przeszli kontrolę paszportową i celną w jednym z hangarów. Poczęstowano ich obiadem, dzieci dostały zabawki.

Samoloty przyleciały z Charkowa. Jak powiedział we wtorek rano rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski, trzy samoloty miały wystartować z Charkowa przed południem, a dwa kolejne - po południu. Każdym z samolotów typu CASA może podróżować ok. 40 osób. Ewakuacja ma objąć 178 osób i będzie wykonana w ramach pięciu rejsów.
Grupa osób polskiego pochodzenia została wywieziona z Donbasu ze względu na trwający tam konflikt zbrojny Ukraińców z prorosyjskimi separatystami. Ewakuowani to osoby polskiego pochodzenia - posiadające Kartę Polaka (ew. spełniający kryteria jej otrzymania) lub mogące w inny, udokumentowany sposób potwierdzić swoje polskie pochodzenie - oraz ich najbliżsi członkowie rodziny. Większość ewakuowanych to rodziny z dziećmi, nawet kilkumiesięcznymi; połowa dorosłych osób ma wyższe wykształcenie, jest też grupa starszych osób.

Pod specjalnym nadzorem

W okolicach podmalborskiego lotniska wprowadzono dodatkowe środki bezpieczeństwa. Posterunki Żandarmerii Wojskowej ustawiono nie tylko przy bramie lotniska, ale także na drodze krajowej numer 22 w kierunku Elbląga. Żołnierze z długą bronią kontrolowali każdy samochód, który podjeżdżał w pobliże bramy lotniska.

Na lotnisku Polaków przywitała minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska i szef MSZ Grzegorz Schetyna. Szef polskiej dyplomacji podziękował wszystkim zaangażowanym w pomoc Polakom z Donbasu: premier Ewie Kopacz, która podjęła decyzję o uruchomieniu działań, wicepremierowi, ministrowi obrony Tomaszowi Siemoniakowi za wsparcie udzielone przez wojsko (w ewakuacji wzięły udział samoloty CASA, Herkules, autokary, żołnierze z 22. Bazy Lotniczej w Malborku oraz Żandarmeria Wojskowa), a także służbom konsularnym.
Szef MSZ podziękował również władzom ukraińskim zarówno centralnym, jak i lokalnym. - Nie byłoby tej akcji w tak dobry sposób przeprowadzonej, gdybyśmy nie mieli wsparcia naszych przyjaciół z Ukrainy - powiedział Schetyna.

Grzegorz Schetyna podkreślił, że akcja trwała parę tygodni, ponieważ należało ją bardzo dokładnie przygotować. Dodał, że jego misja się zakończyła, a opiekę nad ewakuowanymi przejmuje MSW.

Jak zapewniła minister SW Teresa Piotrowska, ośrodki, do których trafią ewakuowane osoby ( kompleks wypoczynkowy w Łańsku oraz ośrodek Caritas w Rybakach w woj. warmińsko-mazurskim) są przygotowane na ich sześciomiesięczny pobyt. Zaznaczyła równocześnie, że taki pobyt może być wydłużony lub skrócony, w zależności od potrzeb konkretnych osób. Te, które mają Kartę Polaka i znajdą pracę lub będą miały gdzie mieszkać, mogą opuścić ośrodki wcześniej.
Dodała, że ewakuowani Polacy są już przydzieleni do konkretnych pokojów w obu ośrodkach. - Przez pierwsze trzy miesiące będą załatwione wszystkie formalności związane z pobytem w Polsce, również na miejscu. Od początku będą kursy adaptacyjne, kurs języka polskiego - dodała minister.

Dzieci pojadą na ferie
W grupie ewakuowanych jest wiele dzieci, także tych najmłodszych. Piotrowska poinformowała, że będą one mogły uczyć się w polskich szkołach już od nowego semestru; z kolei młodsze zostaną objęte opieką w przedszkolach. - Te dzieci, których rodzice się zgodzą, będziemy chcieli wysłać na ferie. W Warmińsko-Mazurskiem te ferie zaczynają się za dwa tygodnie, więc po takiej wstępnej adaptacji na miejscu, dzieci będą mogły na nie pojechać"- powiedziała minister.
Zaapelowała też do samorządów i organizacji pozarządowych o propozycje ofert pracy i mieszkań dla ewakuowanych Polaków. Mamy już kilkanaście takich ofert - powiedziała Piotrowska. Dodała, że została powołana specjalna osoba do koordynacji tych ofert.

 

Czy znają polski?

Stopniem znajomości języka polskiego przez uchodźców, interesował się w Charkowie specjalny wysłannik Polskiego Radia Krzysztof Renik, który mówi, że na pytanie w jakim języku może się porozumiewać najczęściej słyszał, że po rosyjsku, albo ukraińsku.

Nie oznacza to jednak, że dotyczy to wszystkich ewakuowanych. Rzecznik polskiego MSZ Marcin Wojciechowski wyjaśniał w rozmowie z Polskim Radiem, iż pewna grupa ewakuowanych mówi dobrą polszczyzną, część z błędami, a inni posługują się językiem rosyjskim.

Komentując taki stan rzeczy, rzecznik dodał, iż jest to obraz sytuacji w jakiej znaleźli się wszyscy Polacy mieszkający na ziemiach byłego Związku Radzieckiego. Te osoby miały polskich dziadków lub rodziców, zachowały pewien rodzaj pamięci o swej polskości, ale z biegiem lat, żyjąc w środowisku rosyjskojęzycznym utraciły znajomość języka ojczystego.

TVN24/x-news

Ewakuacja osób polskiego pochodzenia z Donbasu rozpoczęła się w sobotę. Czterema autobusami osoby te zostały przetransportowane do Charkowa z dwóch punktów leżących na linii demarkacyjnej, oddzielającej tereny zajęte przez prorosyjskich rebeliantów od obszarów kontrolowanych przez siły ukraińskie. W niedzielę i poniedziałek ewakuowani załatwiali w Charkowie czynności konsularne - otrzymywali polskie wizy, a ci, którzy nie mieli Kart Polaka także te dokumenty.

Głównie rodziny z dziećmi

O ludziach, którzy zdecydowali się na ewakuację mówił wcześniej Polskiemu Radiu wiceprezes Związku Polaków Anatol Terlecki. W jego opinii osoby te zostawiły w ogarniętym konfliktem zbrojnym Donbasie wszystko, tak jak w czasach wojny.

Większość osób ewakuowanych to rodziny z dziećmi. To właśnie ze względu na przyszłość dzieci rodzice będący w średnim wieku zdecydowali się na opuszczenie zrujnowanego działaniami zbrojnymi Donbasu. Tatiana, która mieszkała w Doniecku wyjaśniała Polskiemu Radiu: "Wszystko to robię ze względu na przyszłość mojego dziecka. Mam jedno dziecko starsze, jedno maleńkie. Wyjeżdżam z tym maleńkim. Myślę, że w Polsce znajdziemy dla siebie więcej możliwości, że będziemy mogli się lepiej realizować, aniżeli w Doniecku”.

Z podobnych względów zdecydowała się na ewakuację z Donbasu także Irena: „Mam troje dzieci. Mam nadzieję, że one wszystkie zdobędą w Polsce wykształcenie. Że znajdą pracę. Mając polskie korzenie, mamy taką genetyczną pamięć”.

Dla części ewakuowanych przyszłość nie jest jednak tak jasna. Niektórzy nie są przekonani, czy rzeczywiście pozostaną w Polsce na stałe. Wierzą w ustabilizowanie sytuacji w Donbasie i możliwość powrotu na Ukrainę w przyszłości.

TVP/x-news

W całej akcji stronie polskiej znaczną pomoc okazały władze Ukrainy. Na dobrą współpracę ze stroną ukraińską zwraca uwagę rzecznik polskiego resortu spraw zagranicznych Marcin Wojciechowski. Rzecznik przypomina w rozmowie z Polskim Radiem, iż pomoc strony ukraińskiej była realizowana zarówno w czasie transportu ewakuowanych z Donbasu do Charkowa, jak i w samym Charkowie. Władze zapewniały bezpieczeństwo oraz pomoc medyczną, a także pomogły w załatwieniu zakwaterowania w Charkowie. Służby państwowe Ukrainy pomagały ponadto ewakuowanym Polakom w szybkim załatwieniu formalności obowiązujących ich, jako obywateli ukraińskich, przede wszystkim w przyśpieszeniu wyrabianiu paszportów zagranicznych tym osobom, które ich nie posiadały.

Wstrząsające dane ze wschodu Ukrainy

4800 osób zginęło w wyniku konfliktu zbrojnego w Donbasie na Ukrainie. Takie dane przyniósł najnowszy raport ONZ.

Liczby przedstawione przez ONZ dotyczą okresu od połowy kwietnia ubiegłego roku po 6 stycznia tego roku. Oprócz ponad 4800 zabitych w wyniku konfliktu rannych zostało niemal 11 tysięcy osób. Ponad milion mieszkańców Donbasu zmuszonych zostało do opuszczenia miejsc zamieszkania. Około 600 tysięcy z nich to przymusowi przesiedleńcy, którzy przenieśli się do innych obwodów Ukrainy.

Niemal drugie tyle uciekło za granicę, przede wszystkim do Federacji Rosyjskiej. Na terytorium Donbasu pozostaje nadal ponad 5 milionów ludzi. Według ocen ekspertów z ONZ niemal półtora miliona z nich znajduje się w nadzwyczaj trudnej sytuacji bytowej i wymaga szybkiej oraz zakrojonej na dużą skalę pomocy humanitarnej. Największa liczba przymusowych przesiedleńców przebywa obecnie na terenie obwodu charkowskiego.

Czytaj też<<<Fiasko rozmów ws. Ukrainy. Szczytu w Astanie na razie nie będzie>>>

IAR,PAP,kh,ju