Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 05.03.2015

Senat za ratyfikacją konwencji o zapobieganiu przemocy wobec kobiet

Ratyfikację konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej poparło 49 senatorów, głównie z Platformy Obywatelskiej. Przeciw było 38 senatorów, w zdecydowanej większości byli to politycy Prawa i Sprawiedliwości. Jedna osoba wstrzymała się od głosu.
Gdyby Senat podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy ratyfikującej konwencję, nie oznaczałoby to, że przepadłaby ona definitywnieGdyby Senat podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy ratyfikującej konwencję, nie oznaczałoby to, że przepadłaby ona definitywnieGlow Images/East News

W środę senatorowie dyskutowali na temat konwencji przez przeszło osiem godzin. Przeciwnicy ratyfikacji przekonywali, że dokument uderza w rodzinę i polską tradycję, a także w wiarę chrześcijańską, wskazywali m.in. na opinie o niezgodności konwencji z naszą konstytucją, wątpliwości co do jakości tłumaczenia dokumentu, a także stanowisko Episkopatu Polski, który jednoznacznie potępia konwencję, przekonując, że nie służy ona walce z przemocą, ale "ideologicznej przebudowie społeczeństwa".
Zwolennicy przypominali, że konwencja nie dotyczy jedynie kobiet, ale wszystkich ofiar przemocy, wśród których jednak kobiety stanowią przeważającą większość i przekonywali, że warto ją przyjąć, jeśli miałaby się przyczynić do zmniejszenia skali przemocy.
Wcześniej "konwencję antyprzemocową" przyjął Sejm. Teraz dokument trafi na biurko prezydenta. Bronisław Komorowski już w połowie lutego zapowiedział, że przed ratyfikacją konwencji zbada jej zgodność z konstytucją oraz przeanalizuje jej wpływ na polskie prawo.
Polska podpisała Konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej w grudniu 2012 roku. W kwietniu ubiegłego roku Rada Ministrów podjęła uchwałę w sprawie przedłożenia jej do ratyfikacji i przyjęła projekt odpowiedniej ustawy.
Konwencja ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji. Oparta jest na idei, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze.
O ratyfikowanie konwencji apelowały organizacje kobiece, broniące praw człowieka oraz pomagające ofiarom przemocy. Krytykowały ją organizacje prawicowe i Episkopat Polski.
Gdyby Senat podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy ratyfikującej konwencję, nie oznaczałoby to, że przepadłaby ona definitywnie. Uchwałę Senatu musiałby jeszcze przyjąć Sejm.
Premier spotkała się z senatorami przed głosowaniem
Przed głosowaniem w Senacie, zebrał się klub senatorów PO. W spotkaniu wzięła udział premier Ewa Kopacz. - Wyjaśniliśmy sobie pewne rzeczy dotyczące sedna sprawy i zapisów tejże konwencji. Myślę, że atmosfera tych wyjaśnień była naprawdę sympatyczna i przyjacielska - powiedziała szefowa rządu.
Senator Marek Rocki, przewodniczący klubu senatorów Platformy, stwierdził przed posiedzeniem, że jest ono "standardowe" - takie, jakie zwykle odbywa się przed głosowaniami na sali plenarnej Senatu. Nieoficjalnie senatorowie ocenili, że premier przyjeżdżając na spotkanie klubu, chciała "dmuchać na zimne", po to, by mieć pewność, że nie będzie problemów podczas głosowania.
Senatorowie anonimowo zrelacjonowali, że spotkanie było dość spokojne. Według nich szefowa rządu przypomniała, że w projekcie ratyfikacji jest zastrzeżenie, iż postanowienia konwencji będą realizowane wyłącznie w zgodności z przepisami konstytucji, że większość jej rozwiązań już funkcjonuje w Polsce. Podkreślała też, że nie można stawać się po stronie osób dopuszczających się przemocy.
Na początku lutego Kopacz do głosowania na "tak" przekonywała swych kolegów z ław poselskich. Ostatecznie podczas głosowania w Sejmie przeciwko było trzech posłów PO: Marek Biernacki, Jerzy Budnik i Lidia Staroń. Kilku kolejnych wstrzymało się od głosowania lub nie wzięło w nim udziału.
IAR, PAP, kk