Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Beata Krowicka 27.03.2015

Katastrofa smoleńska. Prokuratura wojskowa stawia zarzuty dwóm rosyjskim kontrolerom lotów

NPW stawia zarzuty dwóm Rosjanom z obsługi lotniska w Smoleńsku, na którym 10 kwietnia 2010 roku doszło do katastrofy Tupolewa, którym leciał między innymi prezydent Lech Kaczyński. Zginęli wszyscy obecni na pokładzie, w sumie 96 osób.

Zarzuty dotyczą sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeńśtwa katastrofy w ruchu powietrznym, a dla drugiego kontrolera - nieumyślnego przyczynienia się do katastrofy. Uruchomiono międzynarodową procedurę zmierzającą do przestawienia Rosjanom zarzutów i przesłuchaniu ich w charakterze podejrzanych. Do tego czasu prokuratura ma nie informować o szczegółowych zarzutach i posiadanych dowodach.

Prokuratorzy przedstawili wnioski zawarte w kompleksowej opinii biegłych różnych specjalności ws. katastrofy smoleńskiej. Opinia wpłynęła do prokuratury 6 marca.

Zobacz specjalny serwis poświęcony katastrofie smoleńskiej >>>

Jako pierwszą bezpośrednią przyczynę katastrofy biegli wskazali błędne i nieadekwatne do pogody zachowanie załogi. Jak powiedział na konferencji prasowej wojskowy prokurator okręgowy pułkownik Ireneusz Szeląg, polegało ono na zniżaniu samolotu przez dowódcę statku powietrznego poniżej warunków minimalnych. Nie wydano również komendy odejścia na drugi krąg.

Szef
Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg (w środku), jego zastępca płk Ryszard Filipowicz (z lewej) i p.o. rzecznika prasowego Naczelnego Prokuratora Wojskowego ppłk Janusz Wójcik (z prawej) podczas konferencji prasowej na temat aktualnego stanu śledztwa dotyczącego katastrofy samolotu Tu-154 M w dniu 10.04 2010 r. w Smoleńsku/fot. PAP/Radek Pietruszka

Jak podkreślił prokurator, było to działanie nieadekwatne do warunków meteorologicznych. Na zewnątrz panowała bowiem mgła. Przypomniał, że około 15 minut przed katastrofą członek polskiej załogi samolotu JAK 40 przekazywał drogą radiową załodze Tupolewa informacje, że nad lotniskiem w Smoleńsku jest mgła.

- Dowódca samolotu nie miał prawa, wobec braku widzialności ziemi, zejść poniżej 120 m. Zakazu tego nie zmieniała zgoda wieży smoleńskiej na zejście do 100 m - wskazał płk Szeląg.
Ponadto, jak dodał prokurator, jako przyczynę katastrofy biegli wskazali "naruszenie reguł określonych w instrukcji użytkowania Tu-154 w locie" oraz "instrukcji współdziałania i technologii pracy członków załogi samolotu".

TVN24/x-news

Inną z przyczyn wskazanych przez biegłych - jak poinformowała WPO - były także nieprawidłowości w związku z wyznaczeniem do lotu "osób bez ważnych uprawnień lub wręcz bez uprawnień, do wykonywania lotów na tym typie samolotu". - Jak wynika z opinii, spośród załogi jedynie technik pokładowy posiadał ważne uprawnienia do wykonywania tego lotu w tym dniu - zaznaczył płk Szeląg.

Jak poinformowano na konferencji biegli wykluczyli, by uszkodzenia samolotu powstały z innych przyczyn niż zderzenia z przeszkodami terenowymi. Ani stan zdrowia załogi, ani stan techniczny samolotu nie miały wpływu na katastrofę Tu - 154.

- Śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej zostało przedłużone do 10 października 2015 roku - poinformował w piątek rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej ppłk Janusz Wójcik. Na konferencji padła zapowiedź, że śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej nie zakończy się w 2015 roku.

Zespół biegłych pracuje od 2011 roku

Powołany latem 2011 r. ponad dwudziestoosobowy zespół biegłych wypowiedział się co do: odtworzenia i rekonstrukcji lotu Tu-154, oceny sprawności technicznej i formalnej samolotu w trakcie lotu i w okresie go poprzedzającym, przygotowania do lotu, stanu wyszkolenia i przygotowania załogi, prawidłowości procesu szkolenia członków załogi, prawidłowości eksploatacji samolotu 10 kwietnia, prawidłowości pracy załogi w czasie lotu, prawidłowości zabezpieczenia meteorologicznego i nawigacyjnego lotu, prawidłowości przygotowania lotniska Smoleńsk-Północny i pracy służb zabezpieczenia lotów na tym lotnisku.

Ponadto w opinii biegłych znalazła się m.in. analiza ponownych kopii nagrań z kokpitu Tu-154. Polscy biegli ponownie skopiowali zapisy "czarnej skrzynki" w lutym 2014 r. w Moskwie.

Jak informowała wówczas NPW, biegli liczyli, że przy użyciu nowej metodologii i sprzętu uda się dokonać skuteczniejszego odsłuchu zapisu czarnej skrzynki.

Prokuratura dysponuje już wcześniejszą opinią dotyczącą zapisu czarnej skrzynki, która została wydana w grudniu 2011 r. przez Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie (IES). "Z analizy opinii krakowskiego instytutu wynika, że biegli nie zidentyfikowali części zarejestrowanych na nagraniu wypowiedzi. Powodem takiego stanu rzeczy jest stosunkowo niska jakość dowodowego nagrania" - wskazywała prokuratura.

Prokuratura wystąpiła o całościową opinię zespołu biegłych, gdy wpłynął do niej raport Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego pod kierownictwem ówczesnego szefa MSW Jerzego Millera. Prokuratura tłumaczyła, że musi powołać własnych biegłych - z listy biegłych sądowych -  oraz by były to inne osoby niż członkowie komisji Millera, której zadaniem nie jest ustalanie odpowiedzialności karnej konkretnych osób, ale badanie przyczyn katastrofy.

Śledztwo od 2010 roku

WPO wszczęła śledztwo w dniu tragedii 10 kwietnia 2010 r. Jest ono prowadzone w sprawie "nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu TU-154 Sił Powietrznych RP, numer boczny 101, w tym prezydent RP Lech Kaczyński oraz członkowie załogi".

W sierpniu 2011 r. WPO postawiła zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych dwóm oficerom, którzy w 2010 r. zajmowali dowódcze stanowiska w ówczesnym 36. specpułku. Chodzi o organizację lotu Tu-154 w zakresie wyznaczenia i przygotowania załogi samolotu. Podejrzani nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Za zarzucany czyn grozi im do trzech lat więzienia.

bk