Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 27.06.2015

Zamach na plaży w Tunezji. Większy bilans ofiar

Według najnowszych danych - podanych przez tunezyjskie Ministerstwo Zdrowia - liczba zabitych w ataku na plaży w pobliżu hotelu w mieście Susa (Sousse) wzrosła do 39. Rannych zostało 36 osób.
Posłuchaj
  • Reakcja Białego Domu na piątkowe zamachy. Relacja Jana Pachlowskiego z Chicago (IAR)
  • Wśród zabitych jest co najmniej pięciu Brytyjczyków. Relacja Grzegorza Drymera z Londynu (IAR)
  • Najwyższy poziom zagrożenia zamachami w Hiszpanii. Relacja Ewy Wysockiej z Barcelony (IAR)

Jak poinformowały władze Tunezji, wśród ofiar najwięcej jest obywateli Wielkiej Brytanii, Niemiec, Belgii, Norwegii i Irlandii. Według brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Susie zginęło co najmniej pięcioro Brytyjczyków. MSZ w Dublinie podał, że wśród ofiar jest jedna Irlandka.

Rzecznik polskiego resortu spraw zagranicznych Marcin Wojciechowski przekazał że wśród poszkodowanych nie ma obywateli polskich, którzy wyjechali do Tunezji z polskimi biurami podróży. MSZ przypomniało przy okazji swoje ostrzeżenie z ubiegłego roku: "Ze względu na potencjalny wzrost aktywności grup terrorystycznych w Tunezji i zagrożenia zamachami kierowanymi również przeciwko turystom, resort odradza wyjazdy do tunezyjskich miejscowości Bizerte, Tabarka, Hammamet, Tunis i Susa oraz na wyspę Dżerba. Zdecydowanie odradza się również wyjazdy na tereny przygraniczne z Libią i Algierią, szczególnie do gubernatorstw Beja, Jendouba, Le Kef i Kasserine".

Sprawcą zamachu - według służb tunezyjskich - jest obywatel tego kraju, wcześniej nienotowany student pochodzący z regionu Kairuan, jednego ze świętych miast islamu, w północno-wschodniej Tunezji. Agencja Reuters twierdzi, że napastnik ukrył broń w rozkładanym parasolu, by niepostrzeżenie wejść na plażę. Według agencji AFP, napastników prawdopodobnie było dwóch. Jeden z nich został zastrzelony przez policję, a drugi zatrzymany.

Jedna z turystek z Dublina Elizabeth O'Brien opowiedziała telewizji SkyNews, że w momencie ataku była na plaży ze swoimi synami. Nagle usłyszała dziwne odgłosy. "Boże, pomyślałam, to ktoś strzela!" - relacjonowała. Kobieta natychmiast zabrała swoje dzieci i pobiegła w stronę hotelu. Recepcjonistki krzyknęły na ich widok: "Uciekajcie, szybko!". O'Brien, podobnie jak inni turyści, zabarykadowała się z rodziną w pokoju hotelowym.

Relacja polskiej turystki z Tunezji:


x-news.pl, Radio Szczecin

Do ataku terrorystycznego w Tunezji przyznała się w oświadczeniu zamieszczonym w piątek wieczorem na jednym z portali społecznościowych grupa bojowników Państwa Islamskiego (IS).

Premier Tunezji Habin Essid oświadczył w sobotę w nocy, że w związku z zamachami władze planują w ciągu najbliższego tygodnia zamknąć 80 meczetów, które są poza kontrolą rządu i nakłaniają do przemocy.

Susa nad Morzem Śródziemnym jest jednym z najpopularniejszych kurortów w Tunezji.

To już drugi zamach w Tunezji na zagranicznych turystów w tym roku. 18 marca terroryści zaatakowali Muzeum Bardo w Tunisie. Zginęły 23 osoby, w tym trzech Polaków, a ponad 20 zostało rannych. Odpowiedzialność za tamten zamach wzięło na siebie IS.

Zamachy we Francji i w Kuwejcie

W piątek na terenie zakładów gazowych w Saint-Quentin-Fallavier, ok. 30 km na południowy wschód od Lyonu we Francji również doszło do zamachu. Zginęła jedna osoba, a co najmniej dwie zostały lekko ranne.

Według źródeł mężczyzna, który przedostał się na teren zakładów, miał islamistyczny sztandar w ręku. Został zatrzymany i zidentyfikowany jako 35-letni Yassine Salhi. Był on notowany przez francuskie służby w latach 2006-2008 w związku z radykalizacją. Według mediów przyznał się do przynależności do Państwa Islamskiego. Ofiara to szef przedsiębiorstwa z okolic Lyonu, pracodawca Salhiego.

Prezydent Francois Hollande podniósł w piątek do najwyższego poziomu alert bezpieczeństwa w rejonie zamachu na południowym wschodzie Francji. Podwyższony alert ma obowiązywać przez trzy dni.


x-news.pl, CNN

27 osób zginęło, a 227 zostały ranne - to z kolei bilans zamachu w stolicy Kuwejtu. Według świadków do ataku doszło, gdy w szyickim meczecie Imama Sadika podczas piątkowych modłów zebrało się około 2 tys. wiernych.

W meczecie był w chwili zamachu jeden z deputowanych do kuwejckiego parlamentu Chalil al-Salih. Powiedział on agencji Reutera, że zamachowiec wszedł do meczetu w chwili, gdy wierni modlili się klęcząc. - Wyglądał na dwudziestokilkulatka, widziałem go na własne oczy - powiedział deputowany.

To pierwszy w Kuwejcie atak samobójczy, którego celem był szyicki meczet. Do zamachu przyznała się grupa o nazwie Prowincja Nadżd, stowarzyszona z Państwem Islamskim. Na koncie na Twitterze należącym do IS pojawiła się informacja, że ataku dokonał zamachowiec samobójca opasany ładunkami wybuchowymi.

Meczet Imama Sadika leży niedaleko gmachu MSW Kuwejtu, w dzielnicy es-Sawaber, gdzie znajdują się domy mieszkalne i sklepy. Zamach przeprowadzono podczas świętego miesiąca ramadanu, gdy frekwencja w meczetach rośnie.


x-news.pl, RUPTLY

Hiszpania i Włochy podnoszą poziom alertu antyterrorystycznego

Po atakach terrorystycznych we Francji, Tunezji i Kuwejcie podniesiono alert antyterrorystyczny w Hiszpanii oraz we Włoszech.

W Hiszpanii poziom alertu podniesiono z trzeciego na czwarty w pięciostopniowej skali - poinformował tamtejszy minister spraw wewnętrznych Jorge Fernandez Diaz.

Szef hiszpańskiego MSW zwrócił uwagę na to, że do ataków doszło w "bliskim sąsiedztwie" Hiszpanii oraz że zbiegają się one z przypadającą w poniedziałek, 29 czerwca, rocznicą ogłoszenia przez Państwo islamskie kalifatu pod tą samą nazwą na zdobytych terenach w Iraku i Syrii.

Decyzja w Madrycie została podjęta na podstawie informacji uzyskanych przez służby specjalne, ale minister nie chciał ujawniać szczegółów. - Mamy do czynienia z wojną barbarzyństwa przeciwko cywilizacji - oświadczył minister Diaz.

Zwiększony poziom alertu wiąże się z większą obecnością policji na ulicach i zwiększeniem specjalnego nadzoru w miejscach szczególnie zagrożonych zamachami oraz w obrębie wrażliwych obiektów, takich jak elektrownie jądrowe i inne, dworce kolejowe i autobusowe.

Minister spraw wewnętrznych Włoch Angelino Alfano nie sprecyzował, jaki jest poziom alertu w jego kraju. - Żaden kraj nie jest bezpieczny, podnieśliśmy więc poziom gotowości, aby uczulić jednostki odpowiedzialne za nadzór stref, które mogłyby być zagrożone - wyjaśnił.

Minister odrzucił sugestie, że dżihadyści udający uchodźców mogą się przedostać do Włoch. - Wyjdziemy zwycięsko z tych zagrożeń, jakie stanowi terroryzm, tylko wtedy, jeśli nie pozwolimy, by powodował nami strach - stwierdził.

USA potępiły zamachy terrorystyczne i wzywają do czujności


Władze Stanów Zjednoczonych nazwały dokonane w piątek we Francji, Tunezji i Kuwejcie zamachy "odrażającymi" aktami terroru. "USA jak najsurowiej potępiają zamachy terrorystyczne. Nasze myśli i modlitwy kierują się ku ofiarom tych odrażających zamachów, ich najbliższym i narodom wszystkich trzech krajów" - głosi oświadczenie Białego Domu.

W opublikowanym w związku z zamachami komunikacie minister bezpieczeństwa kraju Jeh Johnson napisał, że organy utrzymania porządku publicznego powinny zachować czujność i gotowość do działania, szczególnie przed amerykańskim świętem narodowym 4 lipca. Nie wymienił on żadnych konkretnych zagrożeń, zapowiadając tylko, że władze "podejmą przedsięwzięcia na rzecz bezpieczeństwa, widoczne i niewidoczne, jakie są niezbędne dla ochrony narodu amerykańskiego".

Jak dotąd nie ma dowodów na to, że ataki w Tunezji, Kuwejcie i we Francji były skoordynowane - oświadczył amerykański Departament Stanu. Rzecznik John Kirby poinformował, że ataki są wciąż badane, ale jak dotąd "nic nie wskazuje na to, by były one skoordynowane na poziomie taktycznym".

IAR, PAP, kk