Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Izabela Zabłocka 09.12.2015

Spór w Sejmie o prezydencką ustawę ws. obniżenia wieku emerytalnego

PiS i rząd popierają obniżenie wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn. Opozycja przekonuje, że takie działanie jest populistyczne i doprowadzi do zapaści finansów publicznych. Złożyła wniosek o odrzucenie prezydenckiego projektu w pierwszym czytaniu.
zdjęcie ilustracyjnezdjęcie ilustracyjneGlow Images
Posłuchaj
  • Podczas debaty na temat obniżenia wieku emerytalnego, posłanka PiS Urszula Rusecka podkreślała, że jest to realizacja zobowiązania z czasów kampanii wyborczej/IAR
Czytaj także

Podczas głosowania w środę późnym popołudniem większość posłów opowiedziała się przeciw wnioskowi opozycji.  Za jego odrzuceniem opowiedziało się 285 posłów, 168 go poparło, a dwóch wstrzymało się od głosu.

Wcześniej tego dnia w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu. Zakłada on obniżenie wieku emerytalnego dla kobiet do 60 lat i mężczyzn do 65 lat. Była to jedna z obietnic wyborczych Andrzeja Dudy w trakcie wyborów prezydenckich. W 2012 roku koalicja rządząca PO-PSL podniosła wiek emerytalny dla kobiet i mężczyzn do 67 lat.

"Starszym pracownikom nie grozi wypychanie z rynku pracy"

Podczas debaty, prezydencka minister Anna Surówka-Pasek mówiła, że wydłużanie wieku emerytalnego jest bezzasadne. Jak przekonywała, nie trzeba wydłużać wieku emerytalnego, by zatrzymać pracowników dłużej na rynku pracy. Przypomniała, że osiągnięcie wieku emerytalnego nie zobowiązuje do przejścia na emeryturę, a jedynie umożliwia taką decyzję. Minister, odpowiadając posłom, dowodziła, że starszym pracownikom nie grozi "wypychanie" z rynku pracy, gdyż nie pozwala na to prawo, czyli Kodeks pracy.

Argumentowała też, że podwyższenie wieku emerytalnego do 67 lat "było tylko próbą maskowania problemów związanych z Funduszem Ubezpieczeń Społecznych i wypłatą emerytur". Jej zdaniem, podwyższenie wieku emerytalnego nie było skonsultowane społecznie.

Przypominała, że co prawda wydłuża się przeciętna długość życia, ale nie jest to życie w dobrym zdrowiu. W ślad za wydłużeniem okresu aktywności zawodowej nie poszły bowiem żadne zmiany poprawiające system opieki zdrowotnej, zwłaszcza nad pracownikami powyżej 60. roku życia. Tymczasem, według niej, zmiany powinny być systemowe.

Rząd poparł prezydenta

Wiceminister pracy Marcin Zieleniecki powiedział, że argumentacja Andrzeja Dudy za obniżeniem wieku emerytalnego jest przekonująca, a decyzję o zakończeniu aktywności zawodowej należy pozostawić samemu ubezpieczonemu.

Przedstawiciel Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej stwierdził, że rynek pracy nie był przygotowany na podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat.

W tym samym tonie wypowiedziała się posłanka PiS Urszula Rusecka, która dodawała, że nie dość, iż podniesienie wieku emerytalnego nie poprawiło sytuacji finansów publicznych, to odbyło się to "bez jakiejkolwiek akceptacji społecznej oraz szczegółowych analiz". Oceniła, że decyzja ta spowodowała, że niektórzy Polacy, którzy w poprzednim systemie już byliby na emeryturze, teraz muszą pracować powyżej swoich możliwości zdrowotnych oraz produktywności.

"Prezydent dołączył do rujnowania bezpieczeństwa finansowego Polski"

Z argumentacją strony rządowej i prezydenta zdecydowanie nie zgodziła się opozycja. - Nie może być tak, że złożone nieodpowiedzialne i populistyczne obietnice wyborcze determinują teraz wszystko, co państwo robicie (...) Całe szczęście, że nie obiecaliście każdemu Polakowi domku z ogródkiem - mówiła Izabela Leszczyna z PO.

Według niej, reforma emerytalna proponowana przez prezydenta rozpocznie destabilizację finansów publicznych. Jak oceniła, prezydent, proponując obniżenie wieku emerytalnego, dołączył do "rujnowania bezpieczeństwa finansowego Polski".

Posłuchaj
00:23 7934655_1.mp3 Izabela Leszczyna z PO zarzucała prezydentowi przykładanie ręki do rujnowania finansów publicznych/IAR

 

Leszczyna podkreśliła, że proponowane przez prezydenta zmiany spowodują obniżenie świadczeń emerytalnych, szczególnie dla kobiet, o niemal 70 proc. - Chcecie wepchać ludzi w nędzę i z pewnością PO na to się nie zgodzi - konkludowała.

Podobnie wypowiedział się szef Nowoczesnej Ryszard Petru, który poinformował, że jego klub złożył wniosek o odrzucenie propozycji prezydenta w pierwszym czytaniu. - Obniżając wiek emerytalny, skazujecie kobiety na bardzo niskie emerytury, rzędu 900-1000 zł. I to jest smutna prawda. Pani minister Anna Surówka-Pasek, która przedstawiała projekt posłom mówiła, że jeżeli kobiety będą chciały dłużej pracować, to będą mogły. (...) Rzeczywistość jest taka, że często pracodawcy wypychają kobiety na emeryturę w wieku 60 lat. To jest masowe - mówił Petru.

Posłuchaj
00:26 7934655_4.mp3 Ryszard Petru w imieniu Nowoczesnej złożył wniosek o odrzucenie w pierwszym czytaniu prezydenckiego projektu ustawy obniżającej wiek emerytalnym/IAR

 

"To prowadzi do krachu systemu"

Jakub Kulesza z Kukiz'15 ocenił, że propozycja prezydenta nie jest żadną prawdziwą reformą systemu i doprowadzi do "krachu systemu, kataklizmu systemu" w wymiarze "politycznym, ekonomicznym i społecznym". Jego partyjny kolega Krzysztof Sitarski, argumentował z kolei, że przechodzenie na emeryturę powinno być powiązane ze stażem pracy i okresem składkowym, mimo że pod koniec listopada jego klub głosował w większości przeciwko projektowi klubu PSL, przewidującemu takie właśnie zmiany.

Posłuchaj
00:25 7934655_2.mp3 Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że jego klub wniesie poprawkę uzależniającą przejście na emeryturę od stażu pracy/IAR

 

Klub PSL zadeklarował, że opowie się za dalszymi pracami w komisji nad projektem i nie złoży wniosku o jego odrzucenie, mimo że projekt ludowców, przewidujący przechodzenie na emeryturę po 40 latach stażu pracy, został w taki właśnie sposób potraktowany pod koniec listopada.

PAP/IAR/iz