Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 04.01.2016

Niemcy: sprawdzanie zgodności polskiego prawa z unijnym to sprawa UE

Jeśli powstają pytania o zgodność prawa krajowego z prawem unijnym, to kwestię tę można i należy zbadać na szczeblu UE - powiedział rzecznik niemieckiego rządu.
Posłuchaj
  • Rzecznik niemieckiego rządu: "Komisja jest strażniczką unijnych traktatów i jej jasnym zadaniem jest prowadzenie kontroli w takich sytuacjach, KE chce teraz rozpocząć dialog z polskim rządem, to właściwa, europejska droga" (IAR)
Czytaj także

Rzecznik rządu Niemiec Steffen Seibert był pytany o reakcję Berlina na posunięcia nowego rządu w Warszawie.

Seibert powiedział w Berlinie, że nie chciałby komentować każdego posunięcia ustawodawczego przedstawionego przez demokratycznie wybrane władze. Jeśli jednak pojawia się kwestia zgodności prawa narodowego z unijnym, to "strażniczką (unijnych traktatów) jest Komisja Europejska" - dodał.

Zdaniem rzecznika niemieckiego rzadu Komisja Europejska słusznie szuka dialogu z polskimi władzami w sprawie wprowadzanych w ostatnim czasie zmian w prawie.

KE będzie debatować o Polsce 13 stycznia

Najbliższa debata Komisji Europejskiej o sytuacji w Polsce na razie nie otwiera procedury w sprawie zagrożeń dla państwa prawa. 13 stycznia kolegium komisarzy będzie omawiać ostatnie zmiany dotyczące Trybunału Konstytucyjnego i ustawy medialnej. Ale rzecznik Komisji Margaritis Schinas zaprzeczył doniesieniom, że oznacza to początek działań Komisji, przewidzianych w unijnym prawie.

- To jest debata orientacyjna, którą przewodniczący Jean-Claude Juncker chce odbyć razem z komisarzami 13 stycznia. To nie jest pierwszy etap procedury z marca 2014 roku - powiedział Schinas.

Procedura przewiduje trzy etapy: ocenę Komisji, czy istnieją wyraźne przesłanki wskazujące na systemowe zagrożenie dla państwa prawnego; zalecenie Komisji, skierowane do danego kraju członkowskiego, a następnie monitoring działań podjętych przez dane państwo członkowskie. W przypadku braku zadowalających działań Komisja może skorzystać z możliwości przewidzianej w artykule 7. unijnego Traktatu, który dopuszcza środek ostateczny, a więc zawieszenie danego kraju w prawach do głosowania.

Polskę obejmie nadzór UE?

W niedzielę komisarz UE ds. gospodarki cyfrowej i społeczeństwa Guenther Oettinger opowiedział się w niedzielę na łamach dziennika "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" (FAS) za objęciem Polski nadzorem Komisji Europejskiej, jako powód podając m.in. zmiany w mediach. - Wiele przemawia za uruchomieniem teraz mechanizmu kontroli praworządności i objęciem Warszawy nadzorem – powiedział Oettinger w rozmowie z gazetą. Zaznaczył, że podczas wyznaczonego na 13 stycznia posiedzenia Komisji opowie się za takim rozwiązaniem. Materiał opublikowano na pierwszej stronie pod tytułem "Europa wywiera presję na Polskę".

Niemiecki polityk zaznaczył, że podczas wyznaczonego na 13 stycznia posiedzenia Komisji Europejskiej opowie się za takim rozwiązaniem. Oettinger wyraził zaniepokojenie zmianami w mediach publicznych uchwalonymi przez parlament w Warszawie.
- Nie wolno zwalniać prezesa (stacji telewizyjnej bądź radiowej) bez podania przyczyny. To byłaby samowola – podkreślił Oettinger.

"FAS” przypomina, że zaniepokojenie planami zmian w mediach publicznych w Polsce wyraziła wcześniej Europejska Unia Nadawców (EBU) w liście otwartym do premier Beaty Szydło. Wspomina także o liście w tej sprawie wiceprzewodniczącego KE Fransa Timmermansa.

W czwartek Senat zaakceptował nowelę tzw. ustawy medialnej, która przewiduje wygaśnięcie mandatów dotychczasowych członków zarządów i rad nadzorczych TVP oraz Polskiego Radia. Nowelizacja zakłada też zmniejszenie liczebności rad nadzorczych spółek medialnych, a także powoływanie ich nowych organów przez ministra skarbu państwa "do czasu wprowadzenia nowej organizacji mediów narodowych".

"FAS" pisze, że decyzję o włączeniu sytuacji w Polsce do porządku obrad 13 stycznia podjął szef KE Jean-Claude Juncker. Chce on wykorzystać unijny instrument istniejący od 2014 roku pozwalający podjąć "usystematyzowany dialog" z państwem członkowskim w sytuacji, gdy KE stwierdzi "systemowe zagrożenie dla praworządności".
Jak wyjaśnia "FAS", w przypadku, gdy dany kraj nie zareaguje na wysunięte przez Brukselę propozycje zmian, KE może wdrożyć postępowanie z powodu naruszenia praw podstawowych. Autor podkreśla, że w historii UE nigdy jeszcze nie zastosowano tej procedury mogącej prowadzić do utraty przez członka UE prawa głosu. W osobnym materiale „FAS” wyjaśnia, że szef KE Juncker jest za wdrożeniem mechanizmu kontroli praworządności, działa jednak bardzo ostrożnie. Redakcja tłumaczy, że Juncker nie chce dostarczać przeciwnikom UE w Polsce argumentów przeciwko Brukseli. Należy "zwrócić uwagę na bat (w oryginale młotek), ale nie należy nim wymachiwać” - czytamy. Autor Thomas Gutschker tłumaczy, że jeśli KE będzie działać "zbyt ostro", odniesie "przeciwny (od zamierzonego) skutek", co pokazuje doświadczenie z Austrią i Węgrami. Dlatego Juncker pozostawia publiczne wypowiedzi nt. Polski Timmermansowi i Oettingerawi.

Niemiecka gazeta wskazuje na istnienie w Polsce "żywej i głośnej" opozycji.
"Jeżeli konflikt nie zostanie rozwiązany w Polsce i przez Polaków, Juncker dysponuje różnymi środkami, po które może sięgnąć" - pisze "FAS", zaznaczając, że także nowy polski rząd jest "skazany na wsparcie ze strony KE". Autor wymienia odszkodowania dla rolników w związku z rosyjskimi sankcjami oraz zgodę na subwencje dla górnictwa, które wymagają akceptacji Brukseli. Gutschker zastrzega, że te sprawy "nie są ze sobą bezpośrednio związane", lecz "pośrednio wszystko ze wszystkim się łączy".
"Juncker będzie zmuszony przy każdym spotkaniu z premier Szydło poruszyć najpierw tematy związane z praworządnością" - powiedziało "FAS" źródło w KE. To oznacza, że na rozmowę o polskich postulatach pozostanie mniej czasu - dodaje anonimowy przedstawiciel KE.

Taka "taktyka kruszenia" jest wypróbowaną metodą stosowaną w Brukseli - pisze "FAS". Autor zastrzega, że w przypadku Węgier nie przyniosła ona sukcesu. "Orban realizuje swoją politykę nawet wtedy, gdy musi zrezygnować z pieniędzy z Brukseli" - zaznacza Gutschker.

"KE postrzega Polskę inaczej" - uważa autor. "Kraj (Polska) ma czterokrotnie więcej mieszkańców i jest mocniej związany z sąsiadami. Na dłuższą metę nie może sobie pozwolić na izolację" – twierdzi źródło w Brukseli, na które powołuje się niedzielny "FAS".

PAP/IAR/agkm