Do eksplozji doszło w sobotę wieczorem w czasie odbywającego się na świeżym powietrzu przyjęcia weselnego, w Gaziantep, w dzielnicy zamieszkanej głównie przez Kurdów. To jeden z najbardziej niespokojnych rejonów Turcji.
W zamachu zginęły co najmniej 22 osoby, rannych zostało ok. 70. Wielu poszkodowanych jest w stanie krytycznym.
Jak poinformował w niedzielę prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, zamachowcem samobójcą było 12-14-letnie dziecko, które "wysadziło się w powietrze bądź zostało zdalnie wysadzone".
Turecka prokuratura podała, że na miejscu zamachu znaleziono pozostałości po kamizelce z ładunkami wybuchowymi. Siły bezpieczeństwa poszukują dwóch osób, które przyszły na wesele razem z osobą będącą domniemanym sprawcą ataku, a później uciekły z miejsca zdarzenia.
Do tej pory nikt nie przyznał się do ataku. Tureckie władze oświadczyły, że za tragedię odpowiada Państwo Islamskie (IS).
Według niepotwierdzonych informacji, w zamachu użyto tej samej bomby, co w atakach w lipcu ubiegłego roku w Suruc (śmierć poniosły 33 osoby) oraz w październiku ubiegłego roku przed pokojową demonstracją w Ankarze (zginęło ok. 100 osób). Oba ataki przeprowadzili dżihadyści z IS.
x-news.pl, RUPTLY
Agencja informacyjna AFP zwróciła uwagę, że wykorzystanie małoletniego w charakterze zamachowca samobójcy było prawdopodobnie pierwszym takim przypadkiem w serii ataków, do których od roku dochodzi w Turcji i które przypisuje się albo dżihadystom z IS, albo bojownikom zdelegalizowanej w Turcji Partii Pracujących Kurdystanu (PKK).
Zarówno IS jak i inne organizacje ekstremistyczne, np. Boko Haram czy Al-Kaida, wykorzystują dzieci do przeprowadzania zamachów samobójczych czy do walki na froncie.
Według agencji AP dżihadyści z Państwa Islamskiego stworzyli składającą się z dzieci armię oraz szkolą do walki nieletnich, którzy mają stać się nowym pokoleniem bojowników. Na zamieszczanych przez terrorystów w internecie filmach można zobaczyć nieletnich dokonujących egzekucji.
PAP, IAR, kk