Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
migrator migrator 08.12.2008

POrzucone zmiany

PO rezygnuje z pomysłu obniżenia poziomu finansowania partii politycznych.
G. Schetyna i D. TuskG. Schetyna i D. Tusk

G. Schetyna, D. Tusk

Platforma Obywatelska wycofuje się z pomysłu obniżenia dotacji dla partii politycznych – pisze „Rzeczpospolita”. Gazeta zaznacza, że partia rządząca chciał zmniejszyć pieniądze dla ugrupowań o połowę.

W tym roku – jak pisze „Rz” – z budżetu państwa partie polityczne otrzymały 107 mln złotych. Najwięcej dostała Platforma (38 mln). PiS otrzymał 35 mln zł. Pieniądze te ugrupowania będą otrzymywały co rok do końca obecnej kadencji Sejmu.

Autorzy artykułu zaznaczają, że partie nie odczują światowego kryzysu. „Chociaż rząd szuka oszczędności, gdzie się da, do partyjnych kas nie sięga. Dlaczego? Bo politykom nawet nie przechodzi przez myśl, że mogliby sami zacisnąć pasa” – pisze gazeta.

Decyzji posłów nie rozumieją Polacy. W sondażu wyrazili oni przekonanie, że partie także powinny odczuć skutki kryzysu i otrzymać mniej pieniędzy z budżetu państwa. 58 proc. badanych uważa, że "należy" zmniejszyć dotacje z budżetu na działalność partii, a 25 proc., że - "raczej należy".

Nie zgadzają się z tą oceną politycy pytani przez „Rzeczpospolitą” o pomysł obcięcia funduszy. – Jestem przeciwny myśleniu: mamy kryzys, tniemy dotacje dla partii – mówi Grzegorz Napieralski, lider SLD. Zaznacza, że dotacje z budżetu chronią ”przed korupcją” partie polityczne.

Jan Dziedziczak z PiS zaznacza, że cięcie dotacji może być groźne, gdyż partie mogłyby wtedy pozyskiwać środki np. od biznesu. – Tego chcieliśmy uniknąć – kwituje Dziedziczak i dodaje, że dotacje dla ugrupowań nie są dużym wydatkiem w skali całego budżetu państwa.

Nawet PO, która od lat sprzeciwia się finansowaniu partii z pieniędzy podatników, nie jest zdeterminowana, by oszczędzać na partiach. Na początku kadencji złożyła odpowiedni projekt, jednak został on odrzucony. W klubie PO powstał jednak inny pomysł – obniżenie dotacji o połowę. Jego wprowadzenie pozwoliłoby zmniejszyć wydatki na partie o 250 mln złotych w ciągu kadencji. Jednak PO nawet nie postarała się zainteresować nim kogokolwiek, projekt został upubliczniony. Działacze Platformy twierdzą, że intuicyjnie czuli, że nie znaleźliby poparcia innych ugrupowań, a szczególnie koalicyjnego PSL.

PO nie po raz pierwszy porzuciła zmiany dotyczące finansowania partii. We wrześniu 2005 roku Grzegorz Schetyna publicznie oświadczył, że jego partia nie będzie pobierała pieniędzy z budżetu państwa. – Nie będziemy brali pieniędzy z subwencji – mówił w jednym z programów telewizyjnych. Po wyborach posłowie partii zmienili zdanie i pieniądze jednak wzięli.

(pap, sż)