Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Daniel Czyżewski 24.11.2016

Stosunki USA z Azją Południową i Środkową. Nowe rozdanie [Analiza]

Jeśli swoje zapowiedzi z kampanii wyborczej Donald Trump wcieli w życie, Azję Południową i Środkową czeka nowe polityczne rozdanie i zawieranie nowych przymierzy.

- Najważniejszy problem z Trumpem polega na tym, że nie wiemy, które ze swoich przedwyborczych zapowiedzi spełni, a które okażą się tylko pustymi słowami, mającymi jedynie zaskarbić mu popularność i głosy w walce o amerykańską prezydenturę - mówi indyjski analityk z tygodnika "Outlook" Pranay Sharma. - Jeśli jednak dotrzyma większości deklaracji, w Azji Południowej i Środkowej może dojść do rewizji dotychczasowej równowagi geopolitycznej".   

Czytaj więcej
trump1.jpg
Doradcą Trumpa będzie zwolennik współpracy z Rosją? Gościł w "Russia Today" jako ekspert


Najwięcej powodów do niepokoju ma Pakistan, będący od początku swojego istnienia głównym sojusznikiem USA w regionie. Już za prezydentury Baracka Obamy (2008-2016) stosunki między Waszyngtonem i Islamabadem pogorszyły się, a nawet stały się najgorsze w historii.

Pakistan i Indie

Amerykanie zaczęli surowiej niż za prezydentury George’a W. Busha (2000-2008) wytykać Pakistańczykom, że będąc ich sojusznikami w wojnie z talibami w Afganistanie, udzielają u siebie gościny nie tylko afgańskim partyzantom, ale nawet oddziałom Al-Kaidy. Symbolem "zimnej wojny" między sojusznikami były amerykańskie zbrojne rajdy, w wyniku których zabili na terytorium Pakistanu przywódcę Al-Kaidy Osamę bin Ladena (2011 r.) i szefa afgańskich talibów mułłę Mansura (maj 2016 r.).

(Film - Trump zapowiada wycofanie się z transpacyficznej umowy o wolnym handlu. Źródło: US CBS/X-NEWS) 

Pogorszeniu się stosunków z Pakistanem towarzyszyło niepokojące Islamabad zbliżenie USA z Indiami. - Pakistańczyków musiała zaniepokoić wroga muzułmanom retoryka Trumpa z kampanii wyborczej, a dodatkowo jedną z jego nielicznych konkretnych zapowiedzi dotyczących polityki zagranicznej była walka z dżihadystami - mówi Sharma.

- Nie sądzę, by USA miały porzucić Pakistan dla Indii, ale pod rządami Trumpa Islamabadowi będzie znacznie trudniej, niż gdyby w Białym Domu panowała Hilary Clinton. Przeciwwagi dla Amerykanów Pakistańczycy mogą szukać w Chinach, ale je z kolei w swojej kampanii wyborczej Trump przedstawiał jako głównego rywala Ameryki, więc umizgi Pakistańczyków mogłyby zrazić do nich Trumpa jeszcze bardziej - dodał.

Nie sądzę, by USA miały porzucić Pakistan dla Indii, ale pod rządami Trumpa Islamabadowi będzie znacznie trudniej, niż gdyby w Białym Domu panowała Hilary Clinton. Przeciwwagi dla Amerykanów Pakistańczycy mogą szukać w Chinach, ale je z kolei w swojej kampanii wyborczej Trump przedstawiał jako głównego rywala Ameryki, więc umizgi Pakistańczyków mogłyby zrazić do nich Trumpa jeszcze bardziej 

Pranay Sharma

"To skończony dureń"

W przeciwieństwie do Pakistanu wygrana Trumpa ucieszyła rządzących z Delhi. - Relacje Indii z USA są najlepsze w historii, a Trump ma w Delhi wielu zwolenników i znajomych, z którymi kiedyś robił interesy. Hinduscy nacjonaliści świętowali jego wygraną, a z premierem Narendrą Modim łączy go też konserwatyzm poglądów - wskazuje Sharma.

Dodaje, że "w sytuacji, gdy między Delhi i Islamabadem doszło do nowego kryzysu, związanego z powstaniem w Kaszmirze, mając w Trumpie sprzymierzeńca, Indiom znacznie łatwiej będzie izolować Pakistan i przedstawiać ten kraj jako matecznik dżihadystów".

Ci ostatni nie kryli zachwytu na wieść, że Trump zostanie prezydentem USA, ich głównego wroga. - To skończony dureń, a jego nieskrywana nienawiść wobec muzułmanów podczas kampanii wyborczej przysporzy nam tysiące rekrutów - powiedział jeden z komendantów afgańskiej filii Państwa Islamskiego (IS) Abu Omar Chorasani. - Nie spodziewaliśmy się nawet, że Amerykanie własnymi rękami wykopią sobie grób - dodał.

Wyborem Trumpa na prezydenta najbardziej zaniepokojone są władze Afganistanu. - Trump mówił w kampanii różne, często sprzeczne ze sobą rzeczy, ale jedno przynajmniej powtarza od dawna: uważa, że Amerykanie powinni wycofać się z Afganistanu, a przynajmniej nie zawracać sobie głowy budowaniem i wspieraniem afgańskiego państwa. Trump uważa, że odpowiedzialność za to muszą wziąć sami Afgańczycy. Mówił to zresztą też Obama - mówi były ambasador Polski w Kabulu, a dziś analityk z ośrodka badawczego GlobalLab Piotr Łukasiewicz.

USA gwarantem równowagi politycznej w Afganistanie

Według niego "całkowite pożegnanie Amerykanów z Afganistanem miałoby dla tego ostatniego skutki fatalne". - Amerykanie ponoszą prawie całkowity koszt utrzymania afgańskiego państwa i wojska, a 10 tys. żołnierzy z USA wciąż pomaga afgańskiej armii powstrzymywać ofensywy talibów. A co najważniejsze, Amerykanie są gwarantem równowagi politycznej w Afganistanie i pokojowego współistnienia nieprzyjaznych sobie rywali z wyborów prezydenckich w 2014 roku, szefa państwa Aszrafa Ghaniego i szefa rządu dr. Abdullaha - zaznaczył. - Jeśli Amerykanie wycofają się z Kabulu, afgańska stolica natychmiast pogrąży się w politycznym chaosie - podkreślił Łukasiewicz.  

(Film - Ian Brzeziński o Donaldzie Trumpie: Prawdopodobnie w tym momencie spada na niego zimny prysznic i wiele się uczy. Źródło: Dzień Dobry TVN/X-NEWS) 

Zdaniem eksperta "przed porzuceniem Afganistanu mogą powstrzymać Trumpa sprzeciwiający się jego izolacjonistycznym skłonnościom działacze jego Partii Republikańskiej i współpracownicy, wśród których znajdują się m.in. były ambasador USA w Kabulu, Bagdadzie i ONZ, Afgańczyk z pochodzenia Zalmay Chalilzad oraz weteran afgańskiej wojny i jeden z jej architektów gen. Mike Flynn".

Trump nie kryje swojej fascynacji autorytarnymi przywódcami w rodzaju Putina czy Erdogana, ani nie uważa, by rolą Ameryki było wyręczanie całego świata w zaprowadzaniu demokracji. Marnie to wróży demokratom i obrońcom praw człowieka z poradzieckiej Azji Środkowej. Nie wydaje się, by mogli oni liczyć na takie jak dotąd amerykańskie wsparcie 

Pranay Sharma

Jak dodaje Łukasiewicz, "Trump może też zechcieć pozostać w Afganistanie i utrzymać tam wojska USA, by mieć instrument nacisku na Iran, jeśli – co zapowiada - zerwie porozumienie atomowe, jakie z Teheranem zawarł Obama". - W całej Azji Południowej i Środkowej Afganistan jest jedynym krajem zależnym i przyjaznym Ameryce - wskazuje.

Niepokój w sercach satrapów

Nadchodząca prezydentura Trumpa zasiała za to spokój w sercach środkowoazjatyckich prezydentów satrapów. - Trump nie kryje swojej fascynacji autorytarnymi przywódcami w rodzaju (prezydenta Rosji) Władimira Putina czy (prezydenta Turcji) Recepa Tayyipa Erdogana, ani nie uważa, by rolą Ameryki było wyręczanie całego świata w zaprowadzaniu demokracji - powiedzial Pranay Sharma. - Marnie to wróży demokratom i obrońcom praw człowieka z poradzieckiej Azji Środkowej. Nie wydaje się, by mogli oni liczyć na takie jak dotąd amerykańskie wsparcie - dodał.

Ekspert uważa, że "zachowanie nowej administracji Trumpa wobec Afganistanu będzie sprawdzianem, czy będzie ona podtrzymywać wcześniejsze zobowiązania Ameryki". - Test ten łatwo można będzie przełożyć na inne, podobne amerykańskie zobowiązania wojskowe, także w Europie - zauważa. 

dcz