Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
migrator migrator 11.08.2009

„Kreml ignoruje porozumienie”

BBN: Porozumienie dot. zakończenia wojny rosyjsko-gruzińskiej wciąż jest łamane przez Rosję.

Moskwa wciąż ignoruje większość ustaleń porozumienia o zawieszeniu broni, które rok temu wynegocjowali prezydenci Francji Nicolas Sarkozy i Rosji Dmitrij Miedwiediew – wynika z analizy Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Zeszłoroczne porozumienie obejmowało zobowiązanie do niestosowania siły, trwałe zakończenie wszystkich działań wojennych, zapewnienie swobodnego dostępu do pomocy humanitarnej, powrót sił zbrojnych Gruzji do stałych miejsc dyslokacji, wycofanie wojsk rosyjskich na linię sprzed rozpoczęcia działań bojowych, zapewnienie bezpieczeństwa Osetii Południowej i Abchazji.

- Z tych sześciu punktów jeden jest przestrzegany i to też nie zawsze, to znaczy, że Rosja zaprzestała działań zbrojnych przeciwko Gruzji, reszta niestety nie jest realizowana - powiedział w "Sygnałach dnia" w Polskim Radiu szef BBN Aleksander Szczygło.

W swoim dokumencie BBN pisze z kolei, że siły nie używa tylko strona gruzińska. „Strona rosyjska i formacje wojskowe separatystów ograniczyły jedynie skalę użycia siły. Nie doszło np. do rosyjskiego ataku na Tbilisi w celu obalenia prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego" - napisano w analizie.

Biuro podkreśla, że Rosji łatwiej usprawiedliwić swoje naruszenia zawartych porozumień, gdyż dokumenty "nie miały formy precyzyjnie sformułowanych reguł, lecz - często dwuznacznych - postulatów".

Według BBN Kreml zignorował punkt zobowiązujący siły rosyjskie do wycofania się na pozycje sprzed rozpoczęcia konfliktu zbrojnego. "Punkt 5. porozumienia z 12 sierpnia zobowiązuje siły rosyjskie do wycofania się na pozycje sprzed rozpoczęcia konfliktu zbrojnego. Jednocześnie jednak zakłada, że do momentu ‘stworzenia mechanizmów międzynarodowych rosyjskie siły pokojowe podejmują dodatkowe środki bezpieczeństwa’. To ostatnie sformułowanie pozwalało stronie rosyjskiej de facto zignorować całkowicie kwestię wycofania się z okupowanych terytoriów i stworzyć ‘strefy buforowe’ poza Abchazją i Osetią Południową" - napisano.

''Rosjanie w Gori, źr. sosgeorgia.org

Choć po zawarciu kolejnego porozumienia z 8 września siły rosyjskie wycofały się z terenów poza Abchazją i Osetią, jednak - jak zaznaczono w analizie - nie został przywrócony stan "sprzed sierpnia". "Rosjanie pozostawili kontyngent wojskowy w separatystycznych regionach przewyższający liczebnie rosyjskie siły pokojowe, które były uprawnione do stacjonowania tam przed konfliktem" - czytamy w raporcie.

Nie zwrócili terytorium

BBN zaznacza, że Gruzji nie zwrócono terytoriów zamieszkałych przez Gruzinów i kontrolowanych do sierpnia 2008 przez Tbilisi. „Takim obszarem był wąwóz Kodori w Abchazji, rejon Achalgori i Perewi w strefie konfliktu południowo-osetyjskiego. Nie dopuszczono też do powrotu Gruzinów do wsi w rejonie Cchinwali – pisze Biuro.

Jak przypomina BBN Gruzja, UE i USA - zgodnie z porozumieniem z 12 sierpnia 2008 r. - domagają się od Rosji co najmniej opuszczenia obszarów, na których siły rosyjskie nie stacjonowały przed sierpniem 2008 r. "Strona rosyjska przedstawia swoje wycofanie ze ‘stref buforowych’ wokół Abchazji i Osetii Południowej jako ostateczne ustępstwo" - podkreślono.

Jak podaje Biuro Bezpieczeństwa Narodowego strona gruzińska jest często bezpodstawnie oskarżana przez Moskwę. Jak zaznacza BBN w analizie, Kreml oskarża Tbilisi o remilitaryzację regionu graniczącego z Osetią Południową i Abchazją, podczas gdy wojska gruzińskie po zakończeniu konfliktu, wycofały się do swych stałych baz. Potwierdzają to obserwatorzy UE.

Analiza wskazuje także, że Moskwa nie dopuściła do realizacji punktu, mówiącego o dostępie pomocy humanitarnej do obszarów konfliktu. Jak zauważono, jedyna pomoc, jaka tam dociera, to pomoc rosyjska.

Raport BBN upublicznił kilka dni po rocznicy wybuchu wojny rosyjsko-gruzińskiej.

Z analizą BBN nie zgadza się szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Andrzej Halicki (PO). - Po pierwsze nie ma działań wojennych, po drugie pamiętajmy, że Rosjanie zawsze wspierali autonomiczne dążenia tych dwóch quasi-okręgów (Abchazji i Osetii Południowej – red.) - powiedział PAP. Przyznał, że sytuacja na Kaukazie jest daleka od ideału, ale - jego zdaniem - Rosjanie są obecni w Abchazji i Osetii Południowej na tej samej zasadzie, co przed wojną. Według Halickiego nie można mówić, że porozumienie nie ma żadnego znaczenia, skoro - podkreślił - przed jego zawarciem trwały działania wojenne, a to ono doprowadziło do wstrzymania walk.

(sż, na podst. PAP)

Czytaj więcej o Gruzji