Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
migrator migrator 26.02.2010

Uwaga: Łowcy odszkodowań są jak łowcy skór?

Pozyskują klientów w bardzo perfidny sposób. Najpierw otrzymują informacje o wypadku od personelu pogotowia, później zjawiają się w szpitalu.

Mechanizm działania jak u "łowców skór" - tak powiedział Dziennikowi Bałtyckiemu jeden z poszkodowanych w wypadku samochodowym.

Miał na myśli praktyki obsługującej go firmy pośredniczącej w uzyskiwaniu odszkodowań od towarzystw ubezpieczeniowych. Dziennikarze sprawdzili, czy rzeczywiście pracownicy tych firm docierają do potencjalnych klientów, kiedy ci tuż po wypadkach leżą jeszcze w szpitalnych łóżkach.

- Pozyskują klientów w bardzo perfidny sposób - mówi Arkadiusz Nadratowski z Fundacji Bezpieczni w Ruchu Drogowym. - Agenci tych firm najpierw otrzymują informacje o wypadku od personelu szpitala, pogotowia. Później zjawiają się w szpitalu, często z kwiatami, upominkami albo zaliczką, konkretnymi pieniędzmi, które przekazują w momencie podpisania umowy.

Dziennikarz zadzwonił do firmy Kancelaria Ekspert oferującej takie usługi, która akurat na terenie Trójmiasta poszukuje agenta do współpracy.

Jak to działa?

W ogłoszeniu zamieszczono informację: "Praca dodatkowa dla personelu medycznego - pielęgniarek, salowych, rehabilitantów, ratowników medycznych itd...".
- Na czym miałaby polegać ta praca?
- Na pozyskiwaniu klientów, osób po wypadkach... - męski głos w słuchawce, rozmówca nie przedstawia się.

Po ujawnieniu rzeczywistej tożsamości dziennikarza mężczyzna po drugiej stronie stwierdził, że nie widzi nic niemoralnego w pozyskiwaniu w ten sposób klientów.

Na rozmowę z dziennikiem zgodził się mieszkaniec Gdańska, który jednak pragnie zachować anonimowość.
- Byłem jeszcze półprzytomny, oni już byli, podsuwali umowę do podpisania - wspomina. - Mówili, że oni i tylko oni są w stanie uzyskać odszkodowania.

Co zawierają umowy firm świadczących tego typu usługi?

Oto umowy firmy, która nazywa się Unijne Centrum Odszkodowań. Jak wynika z zapisów tej umowy, firma zobowiązuje się do "dochodzenia roszczeń od zakładów ubezpieczeń ponoszących odpowiedzialność za szkodę".

Do czego w umowie zobowiązuje się poszkodowany?
Do zapłaty 25 procent (plus VAT) odszkodowania, które otrzyma od ubezpieczyciela. Poza tym "w razie wątpliwości przyjmuje się, że wszystkie świadczenia, (a więc również i te uzyskane na drodze sądowej - przyp red.) są wynikiem działań firmy i firmie należy się od nich prowizja". Nie precyzuje się pojęcia "wątpliwości".

Wśród zapisów umowy jest również taki, z którego wynika, że "klient upoważnia firmę do odbioru wszelkich uzyskanych w jego imieniu świadczeń".

- W rzeczywistości wygląda to tak, że ubezpieczyciel wpłaca odszkodowanie na konto firmy, która następnie, po odliczeniu swojej prowizji, przekazuje pieniądze poszkodowanemu - tłumaczy Arkadiusz Nadratowski. - Zdarza się, że w sumie prowizja przekracza jedną trzecią całego odszkodowania.

W Polsce funkcjonuje wiele organizacji pozarządowych, które w takich sytuacjach bezpłatnie świadczą pomoc ofiarom wypadków. Dlaczego więc poszkodowani korzystają jednak z usług firm pośredniczących w uzyskiwaniu odszkodowań? - To jest żerowanie na ludzkim nieszczęściu i niewiedzy - podsumowuje Nadratowski.

mch, dziennikbaltycki.pl