Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
migrator migrator 31.03.2010

Eksperci: zamachy pomogą rządom twardej ręki Putina

Zamachy w moskiewskim metrze umocnią słabnącą pozycję premiera Władimira Putina a osłabią plany demokratyzacji Rosji, proponowane przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa - uważaja eksperci, z którymi rozmawiał Portal polskieradio.pl.

W rosyjskim śledztwie dotyczącym zamachów w moskiewskim metrze, rosyjskie władze i służby specjalne przedstawiają dwa główne wątki: czeczeński i gruziński.

Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej generał Nikołaj Patruszew nie wykluczył, że związek z poniedziałkowym atakiem może mieć Gruzja. Przekonywał również, że że pojedynczy funkcjonariusze gruzińskich służb specjalnych utrzymują kontakty z organizacjami terrorystycznymi na rosyjskim Północnym Kaukazie.

"To absolutnie niemożliwe. Jest to próba tłumaczenia obecnej sytuacji w Rosji, która uważa Gruzję za wroga numer jeden. Nie wydaje mi się aby gruzińskie służby specjalne, a nawet sam Michail Saakaszwili brali jakiekolwiek udział w tej akcji "– podkresla w rozmowie z Portalem polskieradio.pl Wojciech Materski z Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk.



Także Krystyna Kurczab-Redlich, wieloletnia korespondentka w Rosji, przekonuje, że czeczeński trop jest mało prawdopodobny. Jej zdaniem znalezione niezwykle szybko dowody mogą być nieprawdziwe.

W rozmowie z Portalem polskieradio.pl dziennikarka wymienia m.in. trzeci pas szahida, który w bardzo dobrym stanie znaleziono na miejscu eksplozji i fakt, że kobiety-samobójczynie były ubrane w stroje narodowe. " Trudno wierzyć, że te kobiety chodziły po pilnowanym przez milicję metrze, jak na pokazie mody islamskiej. Przecież, żeby nie zostać zrewidowanym trzeba się upodobnić do tłumu" – dowodzi dziennikarka. Zaznacza, że wątpliwości wywołuje również fakt, że w miejscu zamachu znaleziono karty kredytowe i dowody osobiste zamachowców.

Jednak jak zaznacza Wojciech Materski sądząc po oświadczeniach rosyjskich przywódców, to trop czeczeński będzie dominował w rosyjskiej propagandzie, mimo racjonalnych podstaw czy dowodów.

To nie Czeczeni?

W środę w Internecie pojawiło się nagranie wideo na którym Doku Umarow, były prezydent Czeczeńskiej Republiki Iczkerii i przywódca Emiratu Kaukaskiego, odżegnał się od zamachów w Moskwie. Jednocześnie przekazał słowa ubolewania rodzinom ofiar. Lider czeczeńskich bojowników oskarżył rosyjskie służby specjalne o zorganizowanie zamachów w moskiewskim metrze.

Wg Krystyny Kurczab-Redlich nagranie, mimo, że Rosjanie poinformowali w styczniu o śmierci Umarowa, jest autentyczne. "To był jego głos" – mówi. Dodaje, że gdyby faktycznie za zamachami stali Czeczeni przyznaliby się od razu.

"Był to terrorystyczny sukces, czemu nie mieliby się do niego przyznać. Kiedy napadają na rosyjskie służby na Kaukazie, od razu o tym informują" - przekonuje dziennikarka.
W jej opinii przeciwko tezie, że atak zorganizowali Czeczeńcy, przemawia również fakt, że od kilka lat są oni zdezorganizowani i pozostają bez środków finansowych.

Wojna na górze

W mediach pojawiała się również teza, że za zamachami stoją służby specjalne Rosji. Krystyna Kurczab Redlich zaznacza, że od miesięcy w wielu regionach kraju nasilają się protesty przeciwko premierowi Władimirowi Putinowi.

Jednocześnie prezydent Dmitrij Miedwiediew ogłosił swój plan „demokratyzacji” Rosji i zapowiedział czystki w milicji i strukturach siłowych. Jego wystąpienie było uderzeniem w Putina i krytyką jego polityki.



Zamachy w Moskwie zaprzepaściły plany prezydenta, a jednocześnie umocniły słabnącą pozycję Putina, który jest zwolennikiem rządów twardej ręki. Można się spodziewać, że zmiany w kraju zostaną wstrzymane.

Krystyna Kurczab-Redlich przyznaje, że obecna sytuacja dowodzi, iż polityka Putina wobec Kaukazu jest klęską. "Gdyby on kiedykolwiek chciał rozwiązać sytuację pokojowo mógłby podjąć rozmowy z zamordowanym prezydentem Czeczeni Asłanem Maschadowem, który mówił jedynie o autonomii, a nie niepodległości. Na dialog naciskali również zachodni politycy i Parlament Europejski. Tuż przed tym jak rozmowy miały się rozpocząć doszło do ataku terrorystycznego na Dubrowce, który zaprzepaścił szanse Czeczenów na rozmowy pokojowe" – przypomina dziennikarka.



W ataku terrorystycznym w moskiewskim metrze zginęło 38 osób zginęło, a ponad 60 zostało rannych. Władze poinformowały, że były zamachów dokonały terrorystki-samobójczynie. Pierwsza eksplozja nastąpiła o godz. 7.57 czasu moskiewskiego (5.57 czasu polskiego) na stacji Łubianka, w samym sercu stolicy Rosji. Kilkadziesiąt minut później, o godz. 8.37 (6.37 czasu polskiego), doszło do drugiego wybuchu: na stacji Park Kultury, także w centrum Moskwy.

Rafał Kowalczyk