Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
migrator migrator 10.04.2010

Mł. chor. Agnieszka Pogródka-Węcławek

Funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu

Przywoziła pamiątki z zagranicznych wyjazdów, lubiła pływać, biegać, czytać historyczne książki, zbierała magnesy. Miała 35 lat. Pracę w BOR rozpoczęła w 1998 r. jako pracownik cywilny. Pracowała w sekretariacie w oddziale finansów i rozliczała m.in. wyjazdy funkcjonariuszek BOR czy stewardes.

- To jej zdjęcie, które pojawiło się w mediach po katastrofie, nie pokazuje, jaka naprawdę była. Surowe spojrzenie, a nasza Agnieszka była radosna, lubiła żartować, robić psikusy, taki pozytywny uparciuszek - wspominała Grażyna Kwiatkowska, koleżanka, funkcjonariuszka BOR. - Latanie ją fascynowało. Podpytywała nas, jakie były chmury, jak minął lot, gdzie byłyśmy - wspominała Kwiatkowska.

W 2002 r. Agnieszka spełniła swoje marzenie i jako funkcjonariusz BOR, stewardesa, zaczęła latać z najważniejszymi osobami w państwie. Opiekowała się nimi na pokładzie samolotu.

- Nie lubiła rozgłosu, bardzo ceniła swoją prywatność. Była też domatorem. Miała swoje ulubione powiedzonka np. "chłopczyku, czy jest kawa?" - powiedziała Kwiatkowska.

Loty z prezydentem Lechem Kaczyńskim zaczęła pechowo. - Lecieli do Gdańska, była straszna śnieżyca. Kiedy wreszcie wylądowali, mówiła, że tym raz się udało. Podkreślała, że to dzięki pilotom. Pechowo też się skończyło - zaznaczyła Kwiatkowska.

źr. PAP

Agnieszkę Pogródkę-Węcławek wspominają: Grażyna Kwiatkowska, funkcjonariusz BOR oraz Dariusz Aleksandrowicz, funkcjonariusz BOR